zygmunt_marek_piechocki BLOG
O występie nie do zapomnienia
23 listopada 2014 22:50, Marek Z. Piechocki
Moja droga Julio!
Wybacz, Miła, moje przydługie milczenie listowe. I brak wiadomości. Bo te kilka mesków przecież nie załatwiło wszystkich spraw. Zwłaszcza tych większych.
<czytaj dalej>
O muzyce przez wielkie i małe "m"
10 listopada 2014 22:14, Marek Z. Piechocki
W ostatnim liście pisałem Ci o książce. Dzisiaj chciałbym nieco o Muzyce. Tej przez wielkie „M” i tej przez małe.
<czytaj dalej>
Co jest grane w filharmonii
29 października 2014 13:32, Marek Z. Piechocki
Miła!
Spieszę ci donieść, że właśnie wróciłem z miasta. Byłem też na poczcie - tam posyłka dla Ciebie. W kopercie Program z wieczoru w Filharmonii Gorzowskiej i książka. Zdziwisz się! Żadne tam poezje, powieść czy kryminał. Ale owszem, cudeńko – książka dla dzieci. Edytorsko narracyjna poezja! Do zapatrzenia się, do zaczytania. <czytaj dalej>
Marek Piechocki do Julii
- o muzycznych wydarzeniach weekendu
26 października 2014 23:08, Marek Z. Piechocki
Moja droga Julio!
Teraz niedzielny wieczór i z powodu zmiany czasu, mimo że jeszcze nie ma osiemnastej godziny dnia, za szybami okna mojego pokoju już ciemno.
<czytaj dalej>
To będzie wieczór z muzyką Mahlera
16 października 2014 23:37, Marek Z. Piechocki
Tak więc Miła przyszłopiątkowy wieczór (24 października 2014) w Filharmonii Gorzowskiej cały z muzyką Gustawa Mahlera. Pisałem Ci wczoraj o „Adagietto” i „Święcie umarłych”, które zostaną wykonane. Ale jeszcze przecież pieśni, co to gwoździem programu. Bo w wykonaniu
Thomasa Hampsona.
<czytaj dalej>
Marek Piechocki o muzyce, która była i będzie w FG
16 października 2014 18:25, Marek Z. Piechocki
Moja droga Julio!
Moje ostatnie dni nie najlepsze. Wiesz, te wszystkie problemy z moją Mamą… Ale momentów słonecznych też nie brakowało.
<czytaj dalej>
Między poezją a muzyką
7 października 2014 11:25, Marek Z. Piechocki
Moja droga Julio, jak wiesz, dwa ostatnie dni zajęty byłem festiwalem poetyckim co to w moim mieście pod nazwą FurmanKa się odbywał. Więc spotkania, czytanie wierszy, rozmowy, konkurs.
<czytaj dalej>
Miła Julio!
29 września 2014 23:25, Marek Z. Piechocki
Muzycznie: raz, dwa, trzy
2 września 2014 20:10, Marek Z. Piechocki
Na nowy sezon
22 sierpnia 2014 21:19, Marek Z. Piechocki
O poezji i dyplomantach
19 czerwca 2014 21:43, Marek Z. Piechocki
Skrzypce kontra wiolonczela
4 czerwca 2014 23:02, Marek Z. Piechocki
Miła Julio.
Jakże przyjemniej, miło i dobrze w sercu, kiedy piszesz o dniach, że szczęśliwe.
Że się ułożyło, że Messiaen już na ukończeniu.
<czytaj dalej>
Wszystko mija
28 maja 2014 21:58, Marek Z. Piechocki
Najdroższa!
Jakże mi przykro i tak naprawdę nie mogę się pogodzić z tymi złymi od Ciebie wiadomościami! Ale to nic Miła. Złe chwile także mijają, jak wszystko w życiu.
<czytaj dalej>
Po festiwalu
27 maja 2014 22:55, Marek Z. Piechocki
Po koncercie inauguracyjnym
19 maja 2014 19:31, Marek Z. Piechocki
Chopin, Schumann, Wolf
22 kwietnia 2014 22:42, Marek Z. Piechocki
Najmilsza! Zapewne, kiedy ta kartka z moim pisaniem u Ciebie, to już tylko wspomnienia po świętach, które teraz. Wielkanocne.
<czytaj dalej>
Muzyka wiodąca w niedostępne
15 kwietnia 2014 21:03, Marek Z. Piechocki
Zajrzeć w głowę Haydna
15 kwietnia 2014 07:59, Marek Z. Piechocki
Hiromi, Hiromi, Hiromi
Haydn, Haydn, Haydn
7 kwietnia 2014 22:42, Marek Z. Piechocki
Więc piątek, Miła, dziewiętnasta godzina tego dnia. Wypełniona oczekiwaniem sala Filharmonii Gorzowskiej. Jeszcze na ekranie prezentują film o Jazz Clubie „Pod Filarami”, jeszcze europejska trasę
Hiromi z wyszczególnieniem Gorzowa – jakże to miłe, podnoszące na duchu i tak w ogóle, że!
W końcu
Bogusław Dziekański z kilkoma zdaniami i zaraz drobniutka Japoneczka siada przy fortepianie. O ile dobrze rozpoznałem – ługi bugi. W zabójczym tempie. Niesamowita lewa ręka. Wspominam przy tej okazji Władzia Liberace – ale gdzież Mu do Niej – moim zdaniem!
Hiromi jest niesamowicie szybka, błyskotliwa doskonale radząca sobie z różnego rodzaju wtrętami, np. gamy chromatyczne pomiędzy cytatami z Gershwina. Technicznie, artykulacyjnie bez zarzutu. W piątym z kolei utworze pokazała – wprawdzie, jeśli chodzi o mnie nazbyt mało – umiejętność poetyzowania na fortepianie. Poza tym mocno, większość w forte. Owszem mogła się podobać, zresztą, zachwyciła widownię, uwiodła muzykalnością, wirtuozerią, jednością osoby z instrumentem.
Jeśli chodzi o mnie, Julio, to wysłuchałem z zainteresowaniem, ale mnie ta Muzyka nie uniosła. Może mam spaczoną percepcję koncertami fortepianowymi, których tyle wysłuchałem, może naoglądałem się już i nasłuchałem różnych, najeżonych trudnościami technicznymi, karkołomnych interpretacji, np. utworów Franciszka Liszta czy Maurycego Moszkowskiego. W przypadku tego kompozytora myślę o cyklu piętnastu etiud wirtuozowskich „Per aspera ad astra”.
No jakoś tak.
A w przyszły piątek „Siedem ostatnich słów Chrystusa na krzyżu” Józefa Haydna.
Chór, soliści, orkiestra. Wszyscy oni w naszej filharmonii pod batutą Pani Moniki Wolińskiej. Oczywiście Chór Kameralny Akademii Muzycznej w Bydgoszczy przyjedzie przygotowany do wykonania swojej partii. Tutaj program wymienia Pana
Janusza Staneckiego i Panią
Magdalenę Filipską. Czworo solistów:
Agnieszka Rehlis / mezzosopran
Anna Mikołajczyk-Niewiedział / sopran
Rafał Żurakowski / tenor,
Patryk Rymanowski / bas.
W tytule Oratorium jest napisane „siedem słów”. Nie, Julio, to nie siedem słów, a siedem cytatów z ewangelii kolejnych jej autorów. I tak, zobacz jak to będzie śpiewane po kolei:
1. „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią!
2. „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze mną będziesz w raju”
3. „Niewiasto, oto syn Twój. Oto Matka twoja”
4. „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”
5. „Pragnę”
6. „Wykonało się!”
7. „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”.
W pierwszej wersji tego utworu w ogóle nie było chóru. W pierwszym wykonaniu w Kadyksie biskup tego miasta czytał powyższe, dodawał do tych słów komentarz, po czym klękał i przeżywał Muzykę razem z zebranymi w katedrze wiernymi. Było to w Wielki Piątek 1787 roku. Musiało to być wielkie mistyczne przeżycie, sam Haydn tak je opisał:
„Mury, okna i kolumny katedry były pokryte czarną tkaniną, wielka lampa wisiała w centrum, oświetlając mistyczną ciemność. O północy drzwi katedry zostały zamknięte i orkiestra zaczęła grać. Biskup stanął za pulpitem, wypowiedział pierwszą z fraz, opadł na kolana przed ołtarzem i przeżywał. Biskup wstawał i klękał tak siedem razy i za każdym razem orkiestra grała po jego komentarzu”.
Po kilku latach od tego wykonania napisał Haydn wersję, którą znamy dzisiaj. Istnieje także wersja na kwartet smyczkowy i fortepianowa.
Tak więc piątek.
A do piątku? Jutro jadę do Mamy, we wtorek, środę ciąg dalszy rozmów – wywiadów z Muzykami w FG, zapewne rowerem kilka razy do mojego Łośna.
Ojej! Najważniejsze, wyszedł już mój nowy tomik „Czerpanie z pustki”.
Wydawnicze cacko, jak mówią znajomi. Ale to sama ocenisz, jak zobaczysz, bo jutro posyłam priorytetem.
No i ciągle czekam na informacje o Waszych przygotowaniach do koncertu kwartetu, o programie. Jakoś, Miła, ociągasz się z pisaniem. To już tydzień minął. A w skrzynce pocztowej pusto. Tylko się w niej reklamy kolorowią, jak zaglądam!
Pozdrawiam Cię w ten ciepły, niedzielny wieczór 6 kwietnia 2014 roku
Marek
<czytaj dalej>
Wiosennie o poezji i muzyce
31 marca 2014 20:21, Marek Z. Piechocki
Wiesz, przy ścieżce rowerowej, którą ze dwa kilometry muszę, zanim do lasów, zakwitły forsycje? Cały szpaler ich. I pięknie, żółto. I tyle nadziei zwiastują wiosennej.
<czytaj dalej>