18 sierpnia to jednocześnie trzeci w tym roku czwartek miesiąca, a skoro tak, to obchodzimy Święto Kiszonego Śledzia Szwedzkiego. <czytaj dalej>
17 sierpnia to najlepszy dzień na jedzenie pierogów, tym bardziej że dziś wspomnienie „świętego Jacka z pierogami”, dominikanina żyjącego na przełomie XII i XIII w., który – zgodnie z legendą – podczas głodu, jaki nastąpił po tatarskich najazdach, karmić miał mieszkańców Małopolski pierogami własnego wyrobu. Mimo że jego kult rozpowszechniony jest na całym świecie, tylko w naszym kraju obdarzamy go takim smacznym przydomkiem.
Pogodowo św. Jacek Odrowąż wróży nam, jak będzie wyglądała nadchodząca jesień:
„Z jaką pogodą Jacek przybywa, taka jesień bywa”,
„Jacek gdy suchy, rozprasza jesienne pluchy”,
„Jeśli w dniu Jacka nie pada, suchą jesień zapowiada”,
„Z jaką pogodą Jacek przybywa, taka jesień bywa”.
Sądząc po zaokiennej aurze, na obfitość grzybów chyba liczyć nie możemy. Już o szóstej rano było 18°C, a temperatura w ciągu dnia wzrosnąć ma do 32°C. Niebo czyste jak łza. Gdyby nie pracująca pod oknem tak wcześnie koparka, można by jeszcze chwilę dospać.
Suchy Jacek może mieć wpływ nawet na zimowe miesiące: „Jeśli na Jacka nie panuje plucha, to pewnie zima będzie sucha”. Wygląda na to, że północno-zachodni kraniec Polski kolejny rok obejdzie się bez śniegu.
Św. Jacek Odrowąż (1183-1257), bratanek krakowskiego biskupa Iwo Odrowąża (1160-1229) był jednym z pierwszych polskich dominikanów. Jego życie okraszone jest mnóstwem legend. Według jednej z nich lipy rosnące wokół kościoła św. Jakuba w Sandomierzu, posadzić miał sam święty, ale zrobił to w sposób nietypowy, bo „do góry nogami”. Mocą żarliwej modlitwy zarówno Jacka, jak i pozostałych braciszków, korzenie przemieniły się w konary, a ich fantazyjne kształty zdobią do dziś otoczenie świątyni.
Według innej legendy, kiedy szykując się do ucieczki z Kijowa przed tatarskimi hordami, dla ochrony przed znieważeniem zabierał z kościoła Najświętszy Sakrament, usłyszał, jak przemawia do niego z kamiennej figury Matka Boża: „Jacku, zabierasz Syna, a zostawiasz Matkę?”. W cudowny sposób figura straciła swój wielki ciężar i wobec zaistniałych okoliczności, Matkę Bożą Jackową można dziś oglądać w kościele dominikanów w Krakowie, a samego świętego najczęściej przedstawia się z monstrancją w jednej ręce i z figurą Matki Bożej w drugiej.
Świętemu Jackowi przypisuje się też sprowadzenie do Polski z Włoch odmiany orzechów o szczególnie wielkich owocach. Do dziś nazywają się Jackami (orzech włoski Jacek).
Tak naprawdę wspomnienie Jacka Odrowąża powinno być obchodzone 15 sierpnia (zgodnie z datą jego śmierci), przeniesiono je jednak na dzisiejszy dzień, ponieważ tamta data zajęta jest przez uroczystości Wniebowzięcia Matki Bożej. W związku z tym, że w połowie sierpnia na stołach pojawiała się już nowa mąka, radowano się: „Na św. Jacek z nowej pszenicy placek” lub „Na świętego Jacka najecie się placka”.
Placki plackami, ale przecież Jacek Odrowąż karmił ubogich pierogami. Jedna z mnóstwa legend mówi, że były to nasze poczciwe „ruskie”, które zachwycony ich smakiem Jacek przywiózł do kraju z Kijowa. Szkopuł w tym, że ziemniaki pojawiły się u nas dopiero w XVII w., kiedy Jan III Sobieski przywiózł swojej Marysieńce spod Wiednia pierwsze bulwy. Nawiasem mówiąc, wysadzono je w ogrodzie, traktując jako rośliny ozdobne.
Nie zachowały się żadne zapiski zdradzające, jaki farsz umieścił św. Jacek w swoich pierogach, śmiem jednak twierdzić, że była to kasza z twarogiem. Te prezentowane na zdjęciu mają farsz twarogowy przygotowany na słodko, dlatego towarzyszy im góra owoców. „Święty Jacku z pierogami, zmiłuj się nad nami!”.
Na zakończenie ciekawostka. Znany językoznawca Maciej Malinowski dowodzi, że nasz dzisiejszy bohater dnia był w rzeczywistości Jakubem, gdyż „na chrzcie otrzymał imię Jakób (pisane wtedy przez ó, od Jacobus). Zamiast zdrobniale Jacobo mówiono jednak na niego Jacko (pomylono te zdrobnienia) i nieoczekiwanie formę tę ktoś skojarzył z Jacinthusem (od: Hiacinthus). W kronikach odnotowano później św. Jacka Odrowąża zamiast św. Jakuba Odrowąża. I tak już zostało…”
Tekst i foto Maria Gonta
16 sierpnia oznacza, że nie wiadomo kiedy minęła nam połowa miesiąca. <czytaj dalej>
14 sierpnia świętują polscy energetycy. <czytaj dalej>
13 sierpnia. Trwa długi sierpniowy weekend, więc tradycji stało się zadość i pogoda postanowiła się zepsuć. Niebo zaciągnęło szarą kotarę. Siąpi. <czytaj dalej>
„Od świętej Klary są już ładne dary” – w większości kalendarzy przysłowie to figuruje pod datą 12 sierpnia. Nie wiem, czy rzeczywiście dawniej obchodzono wspomnienie tej świętej właśnie dzisiaj, czy to któryś z internetowych kalendarzowców kiedyś się pomylił, a pozostali po prostu powielają ten błąd, ale jej wspomnienie liturgiczne obchodzone jest w dzienną rocznicę śmierci (czyli wczoraj), więc i wszystkie przysłowia powinny być właśnie wtedy cytowane. <czytaj dalej>
9 sierpnia wita nas dobrą wróżbą: „Jeśli w sierpniu dni jasne, będą stodoły ciasne”. Na razie narzekać na brak sierpniowej jasności nie możemy, oby więc stodoły spokojnie się napełniały („Kto w lecie nie zbiera, w zimie głodem przymiera”), a ceny produktów nie rosły w takim tempie. <czytaj dalej>
8 sierpnia. Dzień św. Dominika był kiedyś początkiem zwożenia snopów z pól do stodół („Na świętego Dominika zboże z pola do gumn zmyka”, „Na święty Dominik kopy z pola myk, myk”). <czytaj dalej>
7 sierpnia to dzień, w którym upraszano jednego z patronów: „Św. Kajetanie, strzeż od deszczu zboża zebranie” i „Św. Kajetanie, strzeż od deszczu sprzątanie”. <czytaj dalej>
4 sierpnia. Lato znowu uchyliło piekarnik, obdarzając nas kilkudniowym wzrostem temperatur. Żar rozlewa się po ulicach. W lesie odrobinę łatwiej przetrwać, ale ściółka sucha jak pieprz, nawet drzewa zaczynają się wybarwiać, nie bacząc, że do jesieni jeszcze trochę czasu. O termometrze najlepiej zapomnieć, bo kiedy nasz wyszczerzył się wczoraj temperaturą 34,5°C (przez moment nawet 35°C), mój kapelusz aż podskoczył z wrażenia. Najchętniej relegowałbym się teraz za koło podbiegunowe, tyle że i tam w tym roku rekordowe upały. <czytaj dalej>
1 sierpnia. Darzę ten rozpoczynający się miesiąc szczególnym sentymentem, ponieważ przynosi ze sobą wiele rodzinnych, Gontowcowych świąt. <czytaj dalej>
31 lipca. Ostatni dzień miesiąca. <czytaj dalej>
30 lipca. W myśl cytowanego często przeze mnie przysłowia „Kiedy słońce krwawo wschodzi, w marynarzu trwogę rodzi”, krwistoczerwone barwy dzisiejszego poranka sugerować mogą jakieś gwałtowne zjawiska pogodowe, jednak na razie nic takiego się nie zapowiada. <czytaj dalej>
« | czerwiec 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |