zygmunt_marek_piechocki BLOG
Jesienny list - 12 października
Jesienny list z 12 października 2013.
Jest noc
A ja piszę list
Villa Lobos układa mi z nut literki
Z nich słowa
I chcą być jak jesień którą spotkałem za dnia
Ze słońcem już niskim
Złotem na liściach klonów
Spokojem lasów
Pozdrawiały ciebie
Oj, Miła! Już prawie niedziela. Za mną, za Tobą dni jesienne. Mijają bezpowrotnie. A tydzień tamten jeszcze ze słońcem, wprawdzie już niskie i szybko dni się kończą. Muszę już światła na swoim rowerze zapalać, kiedy wracam z lasów popołudniem.
Jedynie w piątek nieco wcześniej wróciłem, bo wiesz, filharmonia, koncert! Bardzo udany moim zdaniem. I trochę szczęścia miałem. Mogłem z kompozytorem jednego z utworów porozmawiać. To Tomasz Opałka, a Jego Quadra świetna. Opowiada miasto. Jego tętno i tętent. Jak wiesz, nie lubię hałasu. Stąd moje do lasów uciekanie. Ale podziwiam kompozytora, jak instrumentami symfonicznej orkiestry potrafi oddać ten cały rozgardiasz miejski. Napięcie, które towarzyszy nam każdego dnia. Jakiż, Miła, jestem szczęśliwy, że mieszkam na obrzeżach aglomeracji pod tytułem Gorzów Wlkp.! Spisali się nasi orkiestranci, grając Quadrę. Zwłaszcza perkusiści, którzy jakże gęsty zapis musieli opanować!
Ale chyba się powtarzam, pisząc Ci o tym. A tu przecież zaraz, bo za pięć dni koncert następny! Już z Panią Moniką Wolińską za pulpitem. I już może wróci, wyzdrowieje Pani Małgorzata Pera, dyrektorka filharmonii. Jakoś bez Niej smutno w gmachu, kiedy tam jestem w dni powszednie, na próbach.
Na piątkowym (18 października 2013 roku) afiszu Uwertura „Sen nocy letniej” Feliksa Mendelssohna-Bartholdy’ego, Carla Reinecke Koncert fletowy D-dur op. 283. i Roberta Schumanna IV Symfonia d-moll op. 120.
Nie wiem, czy pamiętasz, ale zapewne tak, bo Twoja imienniczka Julia P. z naszego portalu poetyckiego dość mocno się w nim zaznaczyła swoimi pięknymi tekstami. Otóż w 2009 roku pisałem do niej kilkanaście listów. W jednym z nich o autorze „Marsza weselnego”:
„…Pozwolisz, że wrócę na chwilę do Feliksa Mendelssohna-Bartholdy’ego. Zawsze zastanawiałem się nad tym Jego podwójnym nazwiskiem. W Mamy biblioteczce cała seria biografii sławnych ludzi, więc poszperałem w Mendelssohnowej. I cóż się okazało? Na przełomie XVIII i XIX wieku (wcześniej również) Żydzi w Niemczech, mimo że stanowili kilka procent populacji, nie byli równoprawnymi obywatelami, ograniczani w różnych dziedzinach życia – przemieszczania się, prowadzenia działalności gospodarczej na większą skalę. I aby osiągnąć jako taki status, wielu Żydów przechodziło na wiarę chrześcijańską, zwłaszcza na protestantyzm. W rodzinie Mendelssohnów uczynił to pierwszy szwagier ojca Feliksa – Salomon Itzig. To właśnie on dla pokreślenia, zaakcentowania swojej chrystianizacji przybrał nazwisko Bartholdy, należące do właścicieli posiadłości, którą nabył. I tak później wszyscy członkowie rodziny to nazwisko jako drugie nosili!
Wydaje mi się niezwykle ciekawym, jak nowo ochrzczeni, zwłaszcza ci starsi, przyjmowali inne zasady wiary, sprawowali swoje powinności w nowej rzeczywistości religijnej. Znalazłem bardzo ciekawy fragment listu ojca Feliksa – Abrahama, do starszej siostry pianisty – Fanny. Pozwolisz, że zacytuję, bo to niezwykłe słowa i warto je „mieć”. Ba, zapamiętać: „Czy Bóg jest? Czym jest Bóg? Czy jakaś część naszego ja jest wieczna i żyje nadal, gdy pozostała umiera? I gdzie? I jak? Nie wiem tego wszystkiego i dlatego też nigdy Cię o tym nie pouczałem. Wiem tylko jedno, że i we mnie i w Tobie i w każdym człowieku jest wieczna skłonność do dobra, prawdy i sprawiedliwości, jest w nas sumienie, które ostrzega i prowadzi, gdy schodzimy z właściwej drogi. Oto co wiem, w co wierzę. Tą wiarą żyję.
i, to jest właśnie moja religia…”.
I tak sobie tutaj (u Mamy) czytam tę książkę o Mendelssohnie – pianiście, skrzypku, organiście, kompozytorze, dyrygencie, i zastanawiam, jak znajdywał czas, jakim osobistym rygorom podporządkowywał swoje zawodowe życie, by sprostać wszystkiemu. Jak to dzisiaj współczesnym językiem mówimy: „dawał radę” – tyle że wypalił się szybko – zmarł, mając zaledwie 38 lat. Zostawił po sobie dziesiątki kompozycji zestawionych w stu dwudziestu opusach. Między nimi tę najbardziej znaną – Uwerturę do „Snu nocy letniej” Williama Szekspira – w niej „Marsz weselny”.
Dzisiaj, Miła, kończę już to pisanie, bo i północ prawie. Ale jeszcze jedno: właśnie wczoraj przy fachowej pomocy wnuka kupiłem dla Ciebie MP4, poślę za dni kilka jak już – także wnuk – przegra z mojego laptopa Muzykę. Tak więc będziesz miała przy sobie prawie całego Fryderyka Chopina, sonaty Ludwiga van Beethovena, koncerty fortepianowe Amadeusza Mozarta, Symfonię d-moll Johannesa Brahmsa (także Twoje ulubione tańce węgierskie) i jeszcze co się tam zmieści. Oczywiście Davida Helfgota z III Koncertem fortepianowym Sergiusza Rachmaninowa i II Rapsodią węgierską Franciszka Liszta – bo wiem, jak uwielbiasz te wykonania. Podobnie zresztą jak ja. Właśnie teraz Rapsodia w moich słuchawkach. Ileż emocji, jaki przekaz, delikatność, ale i siła kiedy trzeba! Muzykologom się nie podoba. Czytałem. Oni Julio się nie znają, nie odbierają zmysłami, wrażeniami, jakie się w nas budzą. To gryzipiórki!
No ale!
Pozdrowienie nocne posyłam – Ty za dnia je czytać będziesz!
W sobotni późny wieczór 12 października 2013 roku
Marek
14 października 2013 09:00, Marek Z. Piechocki
Dodaj komentarz:
200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>