Obawiałam się tej premiery. Pewnie też dlatego nie wszyscy zaproszeni przyszli. W końcu Beckett to największy dramaturg XX wieku. I najtrudniejszy. W jego teatrze pozornie nie dzieje się nic. Ktoś na kogoś czeka, ktoś o czymś rozważa, ktoś z czymś niewidzialnym walczy, jak choćby Mężczyzna (Jarosław Książek) z „Aktu bez słów”, pierwszej części sobotniego spektaklu w reżyserii Krzysztofa Prusa.
To prawie niemożliwe, by w XXI wieku, gdy z każdej strony informacja goni informację, gdy nieustannie ktoś coś do nas mówi, coś pokazuje, nie każąc wysilać wyobraźni, zdecydować się na akt bez słów, by na scenie aktor nie wypowiedział nawet jednego zdania. Ale reżyser doskonale zdawał sobie z tego sprawę i – jak zdradza w programie – gorzowską premierą chciał spłacić Beckettowi swoisty dług.
Wszystko jest więc w najnowszej gorzowskiej premierze teatralnej dokładnie przemyślane. I dlatego zaraz po milczącym wstępie w części drugiej – oddzielonej gongiem „Komedii” – Prus każe wykrzyczeć trzem „głowom” (Beata Chorążykiewicz, Anna Łaniewska i Leszek Perłowski) historię swojego romansu. I to wykrzyczeć tak, by ten krzyk sprawiał wrażenie przesłuchania czy spowiedzi z życia, w której każda z osób trzyma się własnej wersji i chce do niej przekonać słuchających.
W trzeciej odsłonie dramatu widzimy uwięzionego w klatce samotności Krappa (Roman Kłosowski), któremu nie udało się zostać wielkim pisarzem, choć temu marzeniu poświęcił miłość. Krapp dobiega kresu nieudanego życia.
Zarówno sytuacja Mężczyzny z „Aktu bez słów”, wspomnienia ludzi, kiedyś ze sobą związanych z „Komedii”, bohater „Ostatniej taśmy Krappa” każą nam zastanowić się nad przemijaniem i samotnością. Całości, złożonej z czterech minidramatów kończących się „Oddechem”, na scenie „towarzyszy” drzewo – Beckettowski symbol z „Czekając na Godota”.
Spektakl trwa nieco ponad 60 minut i został zrealizowany specjalnie z okazji 60. rocznicy pracy scenicznej Romana Kłosowskiego.
Po premierze aktor odebrał gratulacje i życzenia nie tylko od zespołu Teatru im. J. Osterwy, ale też m.in. od prezydenta Białej Podlaskiej, gdzie się urodził, Andrzeja Czapskiego, który specjalnie przyjechał na ten wieczór do Gorzowa.
Roman Kłosowski 14 lutego skończył 84 lata. Ponieważ w 80 proc. stracił wzrok, naukę roli zawdzięcza swojej żonie Krystynie, która czytała mu tekst.
Tekst i foto Hanna Kaup
Fotorelacja:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2013-03-26_krapp_na_60lecie_,
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2013-03-26_krapp_na_60lecie_2,
« | czerwiec 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |