W minioną niedzielę wybrałem się na recital fortepianowy, kolejną odsłonę „Pikników chopinowskich” na Placu Sztuk Filharmonii Gorzowskiej. Tak więc działkowo-leśny leżak zamieniłem na ten, który oferuje organizator (FG) na czas słuchania koncertu.
Tam, na działce, tuż przy łośnieńskim lesie, słuchałbym śpiewu ptaków i siebie, tutaj – Muzyki.
A przywiódł mnie trudny, różnorodny – bo z kilku epok repertuar i… wiek wykonawcy.
Pan
Stanisław Oracz z Torunia ma dopiero 19 lat. Byłem niezwykle ciekaw Jego wykonań, interpretacji tych jakże innych od siebie, powstałych w różnych epokach kompozycji.
Tak więc klasycyzm: Józef Haydn Sonata Es-dur wg HOB XVI – 52. To rok 1794.
Haydn w Londynie. Tam ofiarowuje tę sonatę wybitnej pianistce Teresie Jansen.
W maju 1775 roku Teresa wyszła za mąż za Gaetano Bartolozziego i pod tym nazwiskiem po raz drugi Sonata 52 została wydana w 1800 roku. Pierwsze wydanie to rok 1798 w Wiedniu, tam inna dedykacja – Pani Magdalena von Kurzbeck.
To chyba najdłuższa sonata Józefa Haydna. W zależności od liczby powtórzeń w pierwszej części (Allegro moderato) trwa od dwunastu do piętnastu minut. Tutaj bardzo mądrze, roztropnie podzielił swoje siły i umiejętności Pan Stanisław Oracz pokazując, że potrafi podołać czasowi trwania kompozycji, równocześnie znakomicie oddając charakter jej poszczególnych części: część druga Adagio, trzecia Finale. Presto w formie ronda. W bardzo subtelny sposób Pianista oddał idiom muzyki tamtego okresu zarówno w warstwie dźwiękowej jak i traktowaniu klawiatury. Mnie urzekła zwłaszcza część druga.
Lata 1841/1842 – Fryderyk Chopin Preludium cis-moll op. 45 i czwarte scherzo E- dur op. 54. Bliskie sobie czasowo, różne pod względem dynamiki, charakteru. Zagrane perfekcyjnie. Może (ale to tylko moja subiektywna opinia) trochę za mało Chopina w Chopinie. A może jeszcze miałem w uszach Haydna?
Rok 1901, więc współczesność i Karola Szymanowskiego Wariacje b-moll op. 3. A więc dość wczesne dzieło – dodam – znakomite, znakomicie wykonane. I to nie tylko moje zdanie. Wiele osób z widowni potwierdzało moją opinię! A napisał ten utwór Karol Szymanowski podczas studiów u Zygmunta Noskowskiego, dedykował Arturowi Rubinsteinowi.
W utworze, jak piszą znawcy, zachował kompozytor tradycyjne zasady kształtowania formy. Mnie uwiodła harmonia, zmienność nastrojów, temp, kolorów poszczególnych części – to wszystko perfekcyjnie ten młody Pianista pokazał słuchającym.
I powrót do roku 1830, romantyzmu – Fryderyka Chopina Koncert fortepianowy e-moll. Tutaj Stanisław Oracz z gorzowskimi filharmonikami:
Daria Krzysztoń-Baran – I skrzypce,
Yi Ding Dana – II skrzypce,
Joanna Gołąb – altówka,
Agnieszka Lasek – wiolonczela i
Mateusz Rzytka – kontrabas. I to żadne foux pas wobec utworu Fryderyka Chopina – wszak pierwsze próby Koncertu odbywały się w domu kompozytora, właśnie z kwartetem smyczkowym. Prób było kilka, później z małą orkiestrą, by w końcu Chopin mógł zagrać z pełnym składem. Istnieją przypuszczenia, że w instrumentacji orkiestrowej obu koncertów Fryderyka pomagali mu koledzy ze studiów. Ale czy to prawda? Nie wiem! W każdym razie 11 października 1830 roku, a więc na kilka tygodni przed wyjazdem Fryderyka z Polski dzieło zostało przez Niego w Teatrze Narodowym wykonane. Dyrygował Carl Soliva. Dodatkowo wystąpiły śpiewaczki: Aneta Wołkow i ówczesna muza Fryderyka, Konstancja Gładkowska.
Tak więc Koncert e-moll op.11 Drugi ze skomponowanych przez Chopina. (Numeracja dzieł koncertowych nie zgadza się z czasem powstania i czasem wydania kompozycji). Chopin miał zamiar napisać trzeci koncert. Niestety, ten zamiar nie doczekał się finału. Ale pozostało nam znakomite Allegro koncertowe A-dur op. 46, które od czasu do czasu można z estrad usłyszeć. Miało być zawarte w nowym, trzecim koncercie.
A niedzielne wykonanie? Owszem część jakości zabierało nagłośnienie – zwłaszcza kwintetu. Dobrze, że górował głos fortepianu. Pianista – bardzo, bardzo poprawnie.
Mogła się podobać artykulacja, wyczucie formy i stylu, umiejętność pedalizowania, jakość dźwięku, kolorystyka, zróżnicowanie barw poszczególnych części. I co oczywiste – pamięciowe opanowanie utworu. Mnie osobiście zabrakło nieco śpiewności, o której tak często mówił Fryderyk Chopin – zwłaszcza w części drugiej, kiedy to Kompozytor opowiada Muzyką swoje uczucia do kobiety.
To był trudny i dobry recital – patrząc, na jakże różne i w czasie, i charakterze kompozycje – sposób wykonania, umiejętność ich różnicowania to zalety, które trudno przecenić u tak młodego pianisty. Trzeba zapamiętać to imię i nazwisko: Stanisław Oracz. I śledzić Jego rozwój, osiągnięcia, karierę.
Z. Marek Piechocki
foto Filharmonia Gorzowska
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
2 sierpnia 2022 07:58, Marek Z. Piechocki
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>