10III2020.
Nie mówi o sobie pisarka, bo o byciu pisarzem ma inne wyobrażenie. Jest zwyczajną kobietą urodzoną w Barlinku przy Koziej. Pisze o sobie:
„wciąż jestem banalna z nidoczytanym Proustem,
niedooglądanym Matissem,
niezrozumianym Herbertem,
nie mam wspomnień martyrologicznych (…)
nie dostałam nigdy lizaka na patyku (…)
nikt mnie nie pomylił na ulicy z Gretą Garbo,
jestem pomieszaniem klasyki i tandety.”
Małgorzata Iwona Żytkowiak - z wykształcenia polonistka, przez wiele lat pracowała jako nauczycielka, a od 2012 wydaje książki. Ma ich na swoim koncie 12. Wszystkie o kobietach, wszystkie osadzone w konkretnych realiach tak, by odbiorca nie czuł się oszukany. Pisanie jest dla niej odskocznią od codzienności, dającą radość i satysfakcję, szczególnie gdy pojawia się feedback, czyli informacja zwrotna od czytelnika. Do Gorzowa przyjechała zaproszona przez Barbarę Schroeder do klubu Na Zapiecku. Literackie spotkanie – podzielone na trzy części – poprowadziła Krystyna Kamińska. Osobna część dotyczyła powieści inspirowanej życiem Romany Kaszczyc „Zamknij oczy.”
Choć wcześniej nie znałam Małgorzaty Żytkowiak, szybko przekonałam się, że to wyjątkowo bratnia dusza podobna nie tylko z pochodzenia, odczuwania świata czy wykształcenia, ale też z licznych upodobań związanych z szeroko pojętą kulturą. A jej książka "Matka swojej córki", którą określa jako bombę emocjonalną, już czeka na pierwsze otwarcie.
Hanna Kaup
« | kwiecień 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 |