Medellín to jedno z tych miejsc, do których zjechaliśmy z trasy, nie mając wcześniej pojęcia o ich istnieniu. Do tej pory dźwięk słowa „Medellin” kojarzył mi się wyłącznie z kolumbijskim kartelem narkotykowym, a teraz otwiera szufladkę z sympatycznymi wspomnieniami. Jeżeli wybierzecie się kiedyś do południowej Estremadury samochodem, w którym zamierzacie nocować, pamiętajcie, że obok prowadzącego do miasteczka siedemnastowiecznego kamiennego mostu jest mnóstwo miejsca na biwakowanie, a brzegi Guadiany niezwykle gościnne.
Medellín jest nieduże. Właściwie nie jest miasteczkiem, tylko wsią, a mimo to na jego/ jej cześć nazwano drugie co do wielkości miasto Kolumbii, miasto w Meksyku, dwa miasta w Argentynie i jedno na Filipinach. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że właśnie z tej miejscowości w Estremadurze pochodziło kilku słynnych konkwistadorów, biorących udział w podboju Ameryki Południowej i Środkowej. Byli to:
- Hernán Cortés – znany przede wszystkim jako zdobywca Meksyku, założyciel Veracruz,
- Alonso Bernáldez de Quirós – gubernator Wenezueli nazywany „Ojo de plata” (Srebrne oko), ponieważ pusty oczodół zasłaniał srebrną płytką,
- Alonso Martínez de Rivera – uważany za jednego ze zdobywców Peru.
A po drugie – na szesnasto- i siedemnastowieczne podboje wyruszyło co najmniej 280 medellińczyków, a w czasach zdecydowanie nam bliższych wyemigrowali stąd za wielką wodę kolejni, już nie jako najeźdźcy, tylko za chlebem.
Dziś na ryneczku z fontanną pyszni się pomnik Cortésa. Góruje nad nimi zamek z XIV w. postawiony na ruinach mauretańskiej twierdzy z X w., którą z kolei wybudowano na miejscu rzymskiego obozu warownego. Sam ryneczek powstał dopiero w XIX w. Tworząc go, wyburzono 23 budynki z rodzinnym domem konkwistadora włącznie. Ten był już wówczas w ruinie, udało się jednak zachować jego nadproże z herbem i dziś jest wyeksponowane obok pomnika. Na utworzonym w ten sposób Plaza de Hernán Cortés stanął także ładny ratusz. Miejsce jest zadbane, ukwiecone, wyposażone w tablice informujące o historii poszczególnych obiektów.
Samo Medellín ma długą i barwną historię. Badania archeologiczne przedrzymskiej nekropolii sugerują, że tu właśnie mogło znajdować się legendarne Conisturgis – główne osiedle plemienia Conian znanego jedynie z kilku wzmianek u Herodota, Awienusa i Polibiusza. Ok. 79 r. p.n.e. rzymski konsul Quintus Caecilius Metellus założył tu miasto nazwane na jego cześć Metellinum. Z tego okresu pochodzą pozostałości rzymskiego mostu zastąpionego później średniowiecznym, w miejscu którego wybudowano w XVII w. istniejącą do dziś przeprawę, o której wspominałam na początku w kontekście fajnego miejsca na biwak lub choćby popas. Na zboczu góry zwieńczonej zamkiem zachowały się natomiast ruiny rzymskiego amfiteatru, mogącego pomieścić 3200 widzów. Są też pozostałości po Tartezach, którzy zniknęli w tajemniczy sposób u schyłku VI wieku p.n.e., ale Hiszpanie są z nich dumni, bo „coś tu było na długo przed Rzymianami”. Muzeum Archeologiczne w Madrycie ma nawet wydzieloną sekcję kultury tarteskiej.
Obok zamku stoją aż dwie świątynie: iglesia de Santiago (kościół św. Jakuba) oraz iglesia de San Martín (kościół św. Marcina). Obie pochodzą z XIII w., zbudowane są na rzymskich ruinach i przebudowane w stylu barokowym w XVII w. W pierwszej znajduje się dziś muzeum (tzw. Centrum Interpretacji Stanowiska Archeologicznego), niestety w poniedziałek zamknięte, więc do środka nie weszliśmy. Drugi kościół (św. Marcina) był akurat w remoncie, ale z tablicy informacyjnej wyczytałam, że zachowała się w nim barokowa kaplica Cristo de la Misericordia, w której ochrzczono Hernána Cortésa.
Wśród dachów Medellín uwagę zwraca jeszcze trzeci kościół – iglesia Santa Cecilia (XVI w.) – na którym osiedliły się bociany. Na kościele św. Marcina, tym remontowanym, również mają swoje gniazda. Doliczyłam się łącznie ponad 20 bocianich par.
Z ciekawostek dotyczących Medellín:
- nazwa miejscowości, ale przez jedno „l”, figuruje na francuskiej liście zwycięskich bitew wymienionych na Łuku Triumfalnym w Paryżu. Bitwa rozegrała się 28.03.1809 r. Przy zamku ustawiono tablicę z dokładnym jej opisem i szkicem batalistycznym.
- w czasie tzw. wojny o sukcesję kastylijską (XV w.) Beatriz Pacheco, condessa (hrabina) de Medellín, przetrzymywała przez kilka lat w zamkowym lochu własnego syna, ponieważ nie podzielał jej poglądów politycznych. Wydarzenie zainspirowało barokowego pisarza Pedra Calderóna de la Barca do stworzenia postaci Segismundo (Zygmunta) w najwybitniejszym ze swoich dramatów „La vida es sueño” (Życie jest snem). Akcję tego dramatu umieścił w Polsce!
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>