...kobieta, mężczyzna – muleta, szpada... Tak, to może przesadne, ale trafiające do naszej wyobraźni oraz doświadczeń, porównanie.
Corrida miłości nie jest, na szczęście, aż tak krwawa, jednak ten „teatr”, to zmaganie ma w życiu swoje liczne odsłony. Rany, rany, rany... Blizny po nich odkładają się samotnością, zaryglowaniem, rezygnacją. Ze wspomnień jątrzy się smutek; jego strumyk z czasem przycicha, ale nic nie jest już takie, jak dawniej. Byk uczuć złapany za rogi przestaje wierzgać, kurtyna powoli opada...
O tym opowiadają właśnie te wiersze. Na szczęście bez tego pretensjonalizmu, na jaki pozwoliłem sobie w powyższym akapicie. Krystyna Caban napisała cykl „trzymany na wodzy” konsekwentnej powściągliwości klasycznego epigramatu – a gatunek ten (trudny, wymagający dużej dyscypliny) jest jak mała, jednolitrowa butla gazowa, w którą wpompowano pięć litrów paliwa. Czujemy ten nadmiar ciśnienia, ale dobrzy poeci nie pozwalają sobie na jego wybuch.
W takiej dyscyplinie widzę zasadniczy sukces tych wierszy.
Erotyk wiedzie swoją tradycję od Safony, jest jednym z najstarszych gatunków, poznał już smaki różnej formy i formuły, przećwiczył swoje nuty na wszelkich możliwych kamertonach. A jednak ma siłę Feniksa i nigdy nie wyczerpie swej żywotności. Tu właśnie mamy kolejny tego przykład. Tym razem nowy ton odwiecznych uniesień i rozczarowań wynika właśnie z usytuowania „corridy” w zwyczajności, codzienności, przedmiotowości... To wiersze, na których podskakuje „pokrywka emocji”, ale stan wrzenia jest dyskretnie mitygowany. Dlatego jest tak intymny, przekonujący, wiarygodny... – to cisza uwydatnia hałas rozterek. Nie trzeba już żadnych draperii, żadnych wzmacniaczy, nie mówiąc o wyświechtanych „tworzydłach”, które tradycyjnie związały się z erotykiem. A tam, gdzie Autorka pozwala sobie na „klasycyzujący pejzaż wiersza”, nagle znajduje z niego wyjście znakomicie osobne, zaskakujące, nieszablonowe, jak w tym oto mini-utworze: morze zastyga w podziwie / patrzy na mnie jak staję się / ptakiem / tylko w powietrzu mogę / bezpiecznie spotkać samca.
Cykl jest też ciekawym zapisem naturalnej ewolucji godzenia się z fenomenem nieziszczalności uczuć i oczekiwań. Ta potyczka wiedzie od rezygnacji i apatii, cichej skargi i beznadziei do powolnego wyzwalania się z uczuć destruktywnych. W wierszu zamykającym tomik powraca siła ego i wiara w możliwość wyzwolenia się z alienacji zawodu, a nawet przejęcia inicjatywy w tej nieustannej walce płci, a może raczej w tym odwiecznym zderzeniu kosmosów, gdzie Wenus i Mars stanowią nierozłączną parę, acz „genetycznie antypodyczną”. Ale przecież w tej dialektyce kryje się siła uzależnienia, przyciągania, ta siła, która przez zielony lont prze kwiaty, jak pisał Dylan Thomas.
W cichym, konfesjonałowym języku Krystyna Caban zbliżyła się do mądrości życia i takiego rygoru uczuć, który paradoksalnie odsłania ich tajemnicę.
Leszek Żuliński
Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>