„KAMIENICA ” cz.2
Beata Patrycja Klary - opowiadanie z cyklu "Kamienica" cz. II.
Poddasze
Tutaj nikt nie przychodzi. Nie ma chętnych do odwiedzania starca. Raz w tygodniu zagląda pomoc społeczna. To wtedy przypominam sobie jak wyglądają żywi ludzie. O wyglądzie martwych nigdy nie zapominam. Są wszędzie na setkach fotografii rozwieszonych na ścianach. To zdjęcia małe, średnie, lub w formacie wystawowym. Zrobiłem je w pracy. W ten sposób śledziłem swoje postępy w sztuce oprawiania ciał. Do tej pracy namówił mnie ojczym. Skończyłem specjalny kurs, który opłacił. Opanowałem umiejętność balsamowania ciała, co również wiele go kosztowało. Chciałem zostać zwykłym fotografem i robić zdjęcia parom ślubnym, ale wyśmiewał się z tego, że to zawód dla jakiegoś pedała i żadne pieniądze. Pod jego okiem nauczyłem się sporządzać trwałe kosmetyki odporne na działanie niskiej temperatury. Najlepszy jednak byłem w rekonstrukcji uszkodzonych ciał. To bardzo odpowiedzialna i ciężka praca. Mówiłem o tym w wywiadzie sprzed wielu lat dla lokalnej gazety. Kupiłem kilkanaście egzemplarzy. Popisuję się tam swoją wiedzą.
Rzadko się zdarza rozmawiać z osobą, która o swojej pracy potrafi opowiadać z taką pasją jak on.
I nie chodzi tu wcale o przesadny patos, wywyższanie się, koloryzowanie rzeczywistości, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Pan Julian jest bardzo naturalny.
– Jak wygląda pana praca? W zależności od przypadku wykonuję rekonstrukcje głowy i twarzy na podstawie zdjęć dostarczonych przez rodzinę. Niweluję uszkodzenia ciała świadczące o przyczynie śmierci. Zwłaszcza samobójstwa trzeba maskować. Czasem przyszywam odjęte kończyny, a także wykonuję protezy, gdy części ciała brakuje. Najczęściej sznuruję zmarłym oczy, by się nie otwierały; sznuruję odbyt, by gazy nie poszły; żyłką drutuję dziąsła. Nauczyłem się, że zawsze należy zaczynać od sprawdzenia, na co zmarły chorował i dlaczego umarł – podkreśla.
- Do czego jest potrzebna taka wiedza?
- Jest wiele powodów. Przede wszystkim po śmierci wszelkie bakterie, które powodują rozkład ciała, są zagrożeniem dla otoczenia. Aby lepiej to zobrazować, wystarczy pomyśleć, co dzieje się z surowym mięsem, pozostawionym w pokojowej temperaturze. Jeśli trzy dni później wejdziemy do kuchni, łatwo sobie wyobrazić, co zastaniemy. Jeśli mięso jest zakonserwowane jak szynka, może leżeć miesiącami. Tak samo jest z ludźmi.
Pan Julian rzadko kiedy może mówić o ośmiogodzinnym dniu pracy. Na ogół pracuje po 12-15 godzin.
- Miesięcznie przygotowuję do pogrzebu około120 ciał. Praktycznie tylko niedziele mam wolne – mówi.
Czy to możliwe, aby wykonując tak ciężką pracę, nie czuł do niej obrzydzenia?
Pan Julian:
- Nigdy nie mdliło mnie na widok nieboszczyka, nie miałem koszmarów. Moja praca nie wpływa na moje zdrowie psychiczne. Wiele osób myśli, że osoba pracująca w tym zawodzie często zagląda do kieliszka. Jak akurat mam uczulenie na alkohol. Wolę wyjechać za miasto na ryby, iść do kina, albo posiedzieć z rodziną.
Rodzina. Dwie różne kobiety i ich dzieci. Nie układało mi się z kobietami, ani dużymi, ani małymi. Pamiętam, że kiedyś po pracy wkładałem palce do środka mojej przyszywanej córki. Była taka delikatna. Nigdy nie włożyłbym jej nic więcej. Myślałem, że to lubi. Nie krzyczała przecież i nigdy nie powiedziała matce. Kiedy razem odeszły, znalazłem inną kobietę. Od jej córeczki trzymałem się z daleka. Lubiłem tylko jej lalkę. Taki niemowlak na niby ze zrośniętymi udami. Nie było trudno je rozciąć. Guma szybko ustąpiła pod naporem noża. To było nawet łatwiejsze niż przecięcie martwego ciała. Coś mnie wtedy elektryzowało. Dziura w lalce przyciągała. Chciałem jej dotykać, chciałem się tam schować. Ciemna, mała przestrzeń, która zapewnia spokój i odprężenie. Tak jak mój strych. Jama niespełnionego fotografa.
25 kwietnia 2011 12:28, Hanna Kaup
Dodaj komentarz:
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>
Staryh:
Znowu " sami swoi". A wogóle czym oni się zajmują???
<czytaj dalej>
Staryh:
Tak miasto twój wójt sp...ł, że faktycznie rowerem lepiej jeździć, ale powstaje kolejne pole do....nadużyć/?/ Na początek, obowiązkowe kaski
<czytaj dalej>
Anonim_9923:
To proponuję jeszcze do każdego roweru, silnik odrzutowy, zestaw Wi-Fi, talerz satelitarny i co tam jeszcze w koszta można wrzucic :-)
<czytaj dalej>
Staryh:
Ale pitolenie. Ani słowa o kolejce do "znachora" o bólu w krzyżu, o polityce i innych przyjemnościach wątpliwych u będących starymi l
<czytaj dalej>
Anonim_7573:
Starość
Widziałem ją wczoraj
Stała u drzwi werandy
Lewa ręką trzymała laskę
prawą chciała nacisnąć
<czytaj dalej>