Kiedy jednego dnia oglądało się „Kochanka królowej” (tytuł oryginalny „En kongelig affære”), w którego tle przewijało się zamczysko Kronborg, a następnego dnia wędrowało po komnatach tegoż zamczyska, to naturalną koleją rzeczy była wycieczka do Jægerspris. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Film osnuto na historii niezbyt szczęśliwego małżeństwa siostry angielskiego króla Karoliny Matyldy Hanowerskiej i cierpiącego na schizofrenię duńskiego króla Chrystianea VII. Opowiada on o zakończonym tragicznie romansie królowej z Johannem Struensee, o królewskim rozwodzie, o odebraniu Karolinie Matyldzie dzieci i uwięzieniu jej samej w Kronborgu (po interwencji brata mogła wyjechać do Celle koło Hanoweru, ale dzieci nie zobaczyła już nigdy; zmarła mając 23 lata i – jako jedyna spośród duńskich królowych – nie została pochowana w katedrze w Roskilde).
Jedną z drugoplanowych bohaterek filmu była macocha Chrystiana VII, królowa wdowa Juliana Maria, podobno niezbyt lubiana przez Duńczyków, jednak mająca wpływowych popleczników, wprawę w knuciu dworskich intryg i władzę. To ona stała za zamachem stanu i to ona po egzekucji Struenseego i wygnaniu królowej Karoliny objęła ster rządów w imieniu chorego Chrystiana.
Juliana związana była z pięknym myśliwskim zameczkiem w Jægerspris. Wychodząc za Fryderyka V (była jego drugą żoną) otrzymała ten zamek w prezencie ślubnym i uczyniła z niego swoją letnią rezydencję. Kiedy zmarła, jej syn Fryderyk (przyrodni brat króla) postanowił uczcić pamięć matki nietypowym pomnikiem. Pomnik nazwano Julianehøj, a jego nietypowość polega na fakcie, że pierwotnie był megalitycznym grobowcem (nawiasem mówiąc odkrył go sam książę Fryderyk).
Zamek Jægerspris ma wiele uroku, Julianehøj również prezentuje się ciekawie, my jednak ograniczyliśmy się wczoraj do spaceru po otaczającym całe to założenie parku. To świetne miejsce na wędrówkę. Park powstał w latach 1777-1789. Do jego upiększenia zatrudniono słynnego rzeźbiarza Johannesa Wiedewelta, który wykonał łącznie 54 marmurowe pomniki upamiętniające wybitnych Duńczyków i Norwegów (były to czasy, kiedy duński król był jednocześnie władcą Norwegii). Można je znaleźć zarówno w pałacowych ogrodach, w parku, jak i w lesie. Ukryte między drzewami, pojawiają się w najbardziej nieoczekiwanych miejscach. Razem z osiami widokowymi i alejami lipowymi mają wielką wartość kulturowo-historyczną.
W Jægerspris udało nam się zobaczyć pierwsze w tym roku kwitnące różaneczniki i bardzo kolorowe drzewo smoczkowe, największe, jakie do tej pory spotkaliśmy. Drzewa takie nie są jakąś nową nieznaną wcześniej odmianą, tylko wybranym spośród innych egzemplarzem, pomagającym maluchom rozstać się z pocieszaczem. Smoczki wiszą niczym bombki – pojedynczo, w grupach, w woreczkach, na linkach i kolorowych wstążkach. Przynoszą je tutaj maluchy przyprowadzane przez rodziców lub dziadków. Niektóre smoczki są podpisane. Im więcej smoczków wisi na drzewie, tym lepiej. Dzieci widzą, że nie są z tym problemem jedyne, a skoro innym się udało, to może i one dadzą radę…
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>