piątek 26 kwietnia 2024     Maria, Marcelina, Marzena
eGorzowska - internetowy dziennik Gorzowskiej Agencji Dziennikarskiej
szukaj    szukaj szukaj
« powrót
Opowieści przy lepieniu pierogów
eGorzowska - 6283_bDmbpW6qA9WztaAkT5NP.jpg

Kiedy byłam małą dziewczynką, mama nie czytała mi bajek, jak robiły to inne mamy swoim dzieciom. Ale gdy zagniatała ciasto na makaron czy lepiła pierogi, opowiadała mi o przeżyciach, które utrwaliły się w jej pamięci, a które z bajkami mają niewiele wspólnego, bo dotyczą największego koszmaru ludzkości - II wojny światowej.

- Witam na otwarciu wystawy „Nasza historia: praca przymusowa w Königs Wusterhausen”, w szczególności uczniów ze Szczecina i Königs Wusterhausen i - składając duże podziękowania za przybycie - witam honorowego gościa, panią Teresę Kaup, jako córkę polskiej robotnicy przymusowej - powiedział 8 maja dyrektor niemieckiego Friedrich-Schiller-Gymnasium Mario Bengsch...

- Co to za chichot historii? Nigdy bym się nie spodziewała, że kiedykolwiek Niemcy będą mnie witać i to u siebie, jako honorowego gościa - przyznała mama po uroczystościach otwarcia wystawy poświęconej pamięci ludzi zesłanych na przymusowe roboty do Königs Wusterhausen. Tam - 8 maja - 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej uczczono projektem "Nasza historia: praca przymusowa w Königs Wusterhausen”.
...
Kiedy rozmawiam z przedstawicielami pokolenia dzisiejszych gimnazjalistów czy licealistów, przyznają, że o II wojnie światowej wiedzą niewiele. A już na pewno nie mają pojęcia, że ich dziadkowie czy pradziadkowie, którzy jeszcze żyją, jako dzieci przetrwali nie tylko tułaczkę z miejsc swojego urodzenia na obczyznę, ale musieli tam - pozbawieni opieki - radzić sobie, gdy ich rodzice - najczęściej matki, bo ojcowie byli na wojnie - całymi dniami wykonywali ciężkie fizyczne prace w fabrykach, na roli, w lasach, przy budowie dróg, kolei czy stawianiu baraków dla wysiedlonych ze wschodu Niemców.
- Dopóki nie wzięłam udziału w tym projekcie, nie miałam pojęcia, że wywożono ich do obozów przymusowej pracy - mówi jedna z uczennic IX Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinie.
- Moi dziadkowie nigdy o tym nie wspominali - dodaje druga.
- U mnie był zakaz mówienia o tamtych czasach - uzupełnia kolejna.



Jeśli więc polskie dzieci nie mają pojęcia o obozowych doświadczeniach swoich dziadków, nie można się dziwić, że ich niemieccy rówieśnicy otwierali oczy ze zdumienia, słuchając opowieści z obozowego dzieciństwa mojej mamy Teresy Kaup, która po 70 latach wróciła do Königs Wusterhausen, ale już jako gość projektu realizowanego przez stowarzyszenie Projektgruppe „Zwangsarbeit” e.V. z Berlina.
- Bez ich pomysłów i profesjonalnego wsparcia nasza młodzież z pewnością nie miałaby możliwości zajęcia się tematem pracy przymusowej w Niemczech w tak świadomy sposób i na tak wysokim poziomie historyczno-naukowym. Grupie, która pracowała nad projektem, udało się pojęciu pracy przymusowej nadać oblicze. Z przeszłości wyłoniły się ludzkie losy i drogi życiowe, cierpienia, które nas przestrzegają do bycia czujnym i do przejmowania odpowiedzialności - podkreślił dyr. gimnazjum Mario Bengsch.
...
- O, to tu. To tu był nasz obóz - krzyknęła mama, gdy tylko minęliśmy tablicę z napisem Königs Wusterhausen. - Patrz Hania, tu nic nie ma. Ten plac pod lasem jest wciąż pusty. Tylko obok działa jakaś myjnia samochodowa. O, i jest ta brukowana ulica. Pamiętam ją. Szliśmy tędy do obozu, jak nas wysadzili z transportu. Tak, pamiętam to - powtarzała.


Jak się później okazało, pamiętała wiele. Kiedy drugiego dnia pobytu zwiedzaliśmy miasteczko z przewodniczką (jej rodzice pochodzą spod Międzyrzecza), kilkakrotnie potwierdzała mamy wspomnienia o różnych miejscach. Pewnych faktów sama nawet nie znała.
...
Königs Wusterhausen - w którym za czasów II wojny światowej działał obóz pracy przymusowej dla przywiezionych ze wschodu Polaków, Rosjan, Ukraińców, Litwinów, Białorusinów, a także Holendrów i Belgów - przywitał nas piękną pogodą. Ledwie zakwaterowaliśmy się w hotelu Brandenburg - w którym dziś dobrowolnie i z własnego wyboru pracuje Polka Justyna - mama już chciała szukać śladów przeszłości.
Tuż przy dworcu rozpoznała kolejowe budynki, z których jeden odegrał w życiu jej mamy, a mojej babci Julii bardzo ważną rolę.
- Wiesz co? Nie wiem, czy to ten pierwszy, czy drugi. Wydaje mi się, że ten - pokazywała palcem - ale tu były schody i takie małe okienka na piętrze, a teraz tego nie widzę - zastanawiała się.
Przychodziliśmy tam jeszcze dwa razy (był z nami tata Zbigniew) i wreszcie dostrzegliśmy, że budynek został przebudowany, a wejście, o którym mówiła mama - zamurowane. Jakby nowa rzeczywistość chciała zamknąć za niewidzialnymi drzwiami historię okrutnie pobitej przez Niemca Polki. Pobitej za to, że nie zareagowała na jego słowa, sądząc, że nie do niej są skierowane. Za to babcia została pobita do nieprzytomności i wrzucona do jakiejś komórki. Na szczęście, widzieli to pracujący obok Ukraińcy - również z obozu - którzy powiadomili Krysię (starszą siostrę mamy) i Tereskę. Dziewczynki miały wtedy odpowiednio 12 i dziesięć lat. Wieczorem poszły szukać mamy, a gdy udało się ją odnaleźć i przy pomocy obcych uwolnić, zaprowadziły do budynku kolei (babcia też tam pracowała), gdzie przez tydzień koleżanki ukrywały ją, by mogła wrócić do życia. Udało się.
...
- Pani Tereso. Mam do pani kilka pytań. Proszę nam powiedzieć, dlaczego będąc w tym obozie, przymuszani do pracy, nie sprzeciwiliście się Niemcom? Było was przecież kilkaset - pytał w czasie otwarcia wystawy poświęconej pracy przymusowej jeden z organizatorów spotkania.


Zareagowałam jak Polka, której matka przeżyła wojnę. Jak Polka, która zna jej okrucieństwa. Jak Polka, dla której oczywistym było, że żaden bunt w żadnym niemieckim obozie nie miał szans powodzenia. Zareagowałam zdziwieniem graniczącym ze złością. Później jednak wyjaśniono mi, że to, co dla mnie oczywiste, nie jest takim dla młodych uczestników projektu, którzy urodzili się w czasach demokracji i nie znają apokalipsy XX wieku. Natomiast mama, że spokojem i w krótkich, ale znaczących słowach odpowiedziała:
- A jak mieliśmy się sprzeciwić. Nie mieliśmy choćby kamieni. A gdyby nawet, to wiecie, czym skończyłby się ten nasz bunt? Trafilibyśmy do pieców w Oświęcimiu...
...
Wystawa zorganizowana w niemieckim gimnazjum Schillera w 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej zrobiła na mnie wrażenie. Wzruszyłam się, gdy na filmie zobaczyła nazwisko mamy, jej datę urodzenia i miejsce zamieszkania. Nie sądziłam, że zrobiony z nią wywiad będzie można odsłuchać z nośników elektronicznych, że zobaczę jej zdjęcia wśród dziesiątek innych zdjęć i pamiątek z czasów pracy przymusowej. Projekt stowarzyszenia „Zwangsarbeit” e.V. z Berlina odebrałam jako swoiste zadośćuczynienie za okrutny czas dzieciństwa mamy i jej rówieśników, a przede wszystkim jako hołd złożony dorosłym ofiarom wojny, takim jak babcia Julia, która musiała przeżyć transport, potem codzienną wielogodzinną pracę na rzecz okupanta i nieustanny lęk o swoje dzieci, gdy z Zamościa dotarła do Königs Wusterhausen.

W czasie II wojny światowej nazistowskie Niemcy zmusiły 20 milionów ludzi z całej Europy do pracy na ich terenie. Mężczyźni, kobiety i dzieci uprowadzono z ich krajów pochodzenia, a jeńców wojennych i więźniów obozów koncentracyjnych zmuszono do niewolniczej pracy na rzecz "rasy panów". To zagadnienie robotników przymusowych w Niemczech nie zostało jak dotąd należycie zbadane, a ówczesne dzieci - czyli pamiętający świadkowie tamtych czasów - mają dziś, jak moja mama, ponad 80 lat. Dlatego spotkanie w Königs Wusterhausen miało tak wielkie znaczenie zarówno dla organizatorów, jak i uczestników projektu, czyli współczesnej polskiej i niemieckiej młodzieży, oraz mojej mamy, która w czasie pobytu tam wiele razy powtarzała: - Nigdy, w najśmielszych snach bym sobie nie wyobrażała, że tu wrócę i to jako gość honorowy.

I ja nie sądziłam, że to może się zdarzyć. Dlatego 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej będę wspominać jako czas pojednania. I cieszę się, że moja mama miała w tym pojednaniu swój udział, a jej historia z dzieciństwa nie będzie już tylko historią opowiedzianą dziecku przy lepieniu pierogów. Wiem, że ona pozostanie w pamięci młodych uczestników projektu, którzy dopiero wchodzą w życie i gdyby nie naoczny świadek tamtych czasów, Teresa Kaup, nie mieliby pojęcia, że ludzie ludziom potrafią zgotować okrutny los.

Czy ta wiedza będzie dla nich przestrogą?

Tekst i foto Hanna Kaup

Więcej zdjęć:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2015-08-31_opowiesci_przy_lepieniu_pierogow,

Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
opowiesci przy lepieniu pierogow, zdjęcie 1/5

opowiesci przy lepieniu pierogow, zdjęcie 2/5

opowiesci przy lepieniu pierogow, zdjęcie 3/5

opowiesci przy lepieniu pierogow, zdjęcie 4/5

opowiesci przy lepieniu pierogow, zdjęcie 5/5
 


31 sierpnia 2015 22:40, admin ego
« powrót
Dodaj komentarz:

Twoje imię:
 
200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ... <czytaj dalej>
Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ... <czytaj dalej>
Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia. Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ... <czytaj dalej>
Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. - Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ... <czytaj dalej>
Przeglądaj cały katalog lub dodaj swoją firmę
"Juventur-Gorzów" Sp. z o.o.

Wełniany Rynek 8, Gorzów Wlkp.
tel. 95 720 26 51
branża: Turystyczne agencje, biura podróży <czytaj dalej>
"Militaria" Żaneta Pykało

ul. Młyńska 13, Gorzów Wlkp.
tel. 880 237 064
branża: Militaria <czytaj dalej>

Nie posłuchano nas
O czym myślisz Dariusz? O tym, jak można spieprzyć szansę, ... <czytaj dalej>
Co na to władze miasta?
Wobec informacji o planowanym na 2 maja Marszu Flagi i ... <czytaj dalej>
Miliony na ekonomię społeczną
19 kwietnia 2024 r. w Trzcielu wicemarszałek Łukasz Porycki podpisał ... <czytaj dalej>
Utrudnienia na węźle Pyrzyce
W czwartek 25 kwietnia 2024 r o 10.00 rozpocznie się ... <czytaj dalej>
Kalendarium eventów
« kwiecień 2024 »
P W Ś C P S N
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
     
dodaj: imprezy@egorzowska.pl
Mała wielka sprawa
eGorzowska - adminfoto_admin.jpg
admin ego:
Piękna inicjatywa w brzydkim mieście
Znany gorzowski lekarz Ireneusz Czerniec zaprosił w niedzielę kandydatów do Rady Miasta, dziennikarzy oraz mieszkańców na spacer ulicami śródmieścia. „Porozmawiajmy i zobaczmy, cóż dobrego możemy zrobić dla naszego miasta, w celu ... <czytaj dalej>
Bez korzeni nie zakwitniesz
Archiwa Państwowe oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej zapraszają uczniów klas 4-7 <czytaj dalej>
Kto zdobędzie mural dla szkoły
Murale Pamięci „Dumni z Powstańców” to ogólnopolski konkurs dla szkół <czytaj dalej>

aktualnie nie ma żadnej czynnej sondy
Robisz zdjęcia? Przyślij je do nas foto@egorzowska.pl
eGorzowska - 9b.jpg
admin ego:
Pierwsza taka kaplica
Po raz pierwszy od naszego przyjazdu do Buska wieczorne niebo ... <czytaj dalej>
admin ego:
70 tys. osób umiera...
8 mln Polaków regularnie pali, a 70 tys. umiera corocznie ... <czytaj dalej>
admin ego radzi:
Alkoholowa mapa Polski
Ponad 95 tys. pijanych kierowców zatrzymała policja w 2023 roku. ... <czytaj dalej>
admin ego radzi:
Filiżanka kawy lub dwie
Czy wiesz, że filiżanka kawy może zdziałać więcej niż tylko ... <czytaj dalej>
Blogujesz? Rób to lokalnie!
Wystarczy jedno kliknięcie w egoBlog
Masz problem?
Napisz do eksperta egoEkspert
Żadna sprawa nie zostanie bez odzewu. Daj znać na eGo Forum
Anonim_6779:
Zlikwiduje się wszelkie dyktaty i nakazy unijne, cofnie się unijne imunitety, bo za dużo zasłaniają. Generalnie unia przestanie mieć cokowliek <czytaj dalej>
Marek z Rybakowa:
Jedni mówią , że życie zaczyna się po "pięćdziesiątce", a inni że dopiero po drugiej.
Wszystkiego dobrego Pani Zofio ... <czytaj dalej>
Anonim_3351:
Język taki a nie inny dla podkreślenia bezsilności. Mam dokładnie takie samo zdanie. Zakleilismy się w skorupie narodowej martylologii i nie wyle <czytaj dalej>
Anonim_3351:
Jeżeli zapotrzebowanie na takie odruchy "narodowościowe" rośnie, znaczy że w społeczeństwie coś się psuje. Staje się sfrustrowane, <czytaj dalej>
Anonim_3351:
Gumofilce na traktory i do Warszawy. Żoliborz wam pomoże. <czytaj dalej>
 
eGorzowska.pl - e-gazeta Gorzowskiej Agencji Dziennikarskiej