Od 6 wrzeÅ›nia 2013 r. w miejscu Samodzielnego publicznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie dziaÅ‚a Wielospecjalistyczny Szpital Wojewódzki sp. z o.o. Pierwszym prezesem zostaÅ‚ byÅ‚y wicedyrektor SPSW
Piotr Dębicki. Dziś wywiadu część czwarta, ostatnia.
Wcześniejsze części rozmowy przeczytasz tu:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,zdrowie,4322,
tu:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,zdrowie,4352,
i tu:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,zdrowie,4374,
Ostatnio udzieliÅ‚ pan wielu wywiadów. Czy jest coÅ›, co chciaÅ‚by pan podkreÅ›lić szczególnie?
– MyÅ›lÄ™, że najważniejszy przekaz udaÅ‚o mi siÄ™ zawrzeć w tych różnych rozmowach, bo pytania rzeczywiÅ›cie byÅ‚y różne, bardzo szerokie, tak jak i w naszej rozmowie. Najważniejsza informacja jest taka, że: z samego faktu zmiany formy prawnej dla pacjenta nic nie wynika. Druga: my nie zamierzamy tu nic zamykać, nie zamierzamy degradować placówki w jakimkolwiek stopniu do lecznicy powiatowej, wrÄ™cz przeciwnie. Idea jest taka, że ma to być szpital o charakterze regionalnym, w miarÄ™ możliwoÅ›ci Å›wiadczÄ…cym usÅ‚ugi na poziomie klinicznym tam, gdzie to siÄ™ da zrobić, gdzie bÄ™dzie kadra i sprzÄ™t do tego. Szpital ma siÄ™ rozwijać. To jest naturalne, bo tu i w okolicy nic takiego nie ma. I mrzonkami można nazwać mówienie, że ktoÅ› bÄ™dzie rozwijaÅ‚ nasz bratni szpital w Zielonej Górze, a tu zwijaÅ‚, żeby pacjenci z Gorzowa jeździli do Zielonej. To jest bzdura kompletna, to przecież każdy rozsÄ…dnie myÅ›lÄ…cy czÅ‚owiek, rozsÄ…dnie myÅ›lÄ…cy w Zielonej Górze, w NFZ-ecie, w urzÄ™dzie marszaÅ‚kowskim, doskonale sobie zdaje sprawÄ™, że gorzowianin, jeżeli bÄ™dzie już musiaÅ‚ wyjechać poza Gorzów, to nie pojedzie do Zielonej Góry, tylko do Szczecina czy Poznania. Bo jak już ma stÄ…d wyjechać, to niech go leczy profesor, doktor hab., nauk med., itd. WiÄ™c te obawy sÄ… nieuzasadnione. Ale żeby siÄ™ rozwijać, to trzeba mieć stabilnÄ… sytuacjÄ™ finansowÄ…. Za mrzonki trzeba też uznać mówienie, że szpital, który miaÅ‚ 270 mln dÅ‚ugu, wybuduje oÅ›rodek radioterapii. Trzeba by wierzyć w cuda, że pociÄ…gnie stumilionowÄ… inwestycjÄ™, nawet zakÅ‚adajÄ…c, że wiÄ™kszość pieniÄ™dzy bÄ™dzie z zewnÄ…trz, bo na te pieniÄ…dze w każdej chwili mógÅ‚by wejść komornik.
Mężczyźni sÄ… chyba wiÄ™kszymi realistami niż kobiety, ale zapytam, jakie jest pana marzenie odnoÅ›nie szpitala, w którym zostaÅ‚ pan prezesem? Zapytam także w kontekÅ›cie pana doÅ›wiadczeÅ„ w Å›wiecie.
– Wiem, jak wyglÄ…dajÄ… te szpitale w Å›wiecie, ale chciaÅ‚bym, żeby siÄ™ speÅ‚niÅ‚o realne zwiÄ™kszenie finansowania usÅ‚ug medycznych w Polsce. Bo my żyjemy w takiej schizie. Z jednej strony mówimy, że pacjentowi wszystko siÄ™ należy, dalej, że wszystko jest za darmo i powinno być jeszcze szybko, a z drugiej strony chcemy finansowania jak na zachodzie. Ale co to znaczy na zachodzie? Nie mówimy o Portugalii czy Grecji, ale Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Francji.
I raczej nie znamy konkretów.
– Tak, ale mamy jakieÅ› wyobrażenie na podstawie seriali, które stamtÄ…d do nas przychodzÄ…. MyÅ›limy, że tam jest Å›wietnie i piÄ™knie. A przecież prawda jest taka, że finansowanie mamy jak w trzecim Å›wiecie. I nawet jak porównujemy siebie do krajów obok – Niemicy skÅ‚adka 14 proc., Czechy skÅ‚adka 14 proc. – to trzeba sobie powiedzieć, że medycyna jest bardzo kosztowna wszÄ™dzie. Kadra jest kosztowna. U nas w wiÄ™kszoÅ›ci przypadków tyle samo kosztujÄ… leki, rezonanse, tomografy, nawet jednorazowy sprzÄ™t. W zwiÄ…zku z tym, jeżeli chcemy mieć naprawdÄ™ na poziomie zachodu opiekÄ™ medycznÄ…, musimy trochÄ™ wiÄ™cej do systemu wlać pieniÄ™dzy. Takie jakieÅ› slogany typu szukanie kozÅ‚ów ofiarnych, robienie szoÅ‚u, bo gdzieÅ› karetka nie dojechaÅ‚a. No nie dojechaÅ‚a, bo jej nie ma. Jak byÅ‚a jedna, to nie dojechaÅ‚a, a pewnie muszÄ… być ze dwie, trzy, a ich nie ma. Na to wszystko potrzebne sÄ… pieniÄ…dze. Tak samo na kadrÄ™. Trzeba jÄ… wyksztaÅ‚cić, spowodować, by nie uciekaÅ‚a za granicÄ™ i to nie dotyczy takko lekarzy, choć zaraz usÅ‚yszymy „pokaż lekarzu, co masz garażu”. JeÅ›li chodzi o kadrÄ™ lekarskÄ…, to te pÅ‚ace zostaÅ‚y podwyższone o tyle, że dla specjalisty ten wyjazd nie jest już taki atrakcyjny. Dla lekarza mÅ‚odego po studiach jeszcze tak, bo on tam siÄ™ Å‚atwiej wyszkoli. Jemu bÄ™dÄ… otwierać te drzwi sami, a u nas jeszcze bÄ™dzie trzeba siÄ™ z systemem mocować. Poza tym, coraz wiÄ™kszy problem jest w kadrze pielÄ™gniarskiej. Åšrednia wieku siÄ™ podwyższa, nie ma chÄ™tnych do uprawiania tego zawodu, także za chwilÄ™ bÄ™dziemy mieli problem z pielÄ™gniarkami. Trzeba byÅ‚o już wczeÅ›niej coÅ› robić. A nie jak zacznie ten problem być nabrzmiaÅ‚y, to ktoÅ› siÄ™ obudzi z rÄ™kÄ… w nocniku, choć tego problemu nie rozwiążemy na poziomie gorzowskim. Taki szpital jak nasz, widziaÅ‚em w Niemczech, ale tam finansowanie byÅ‚o prawie na poziomie miliarda euro rocznie, a my mamy 50 mln euro. Gdyby chociaż o 50 proc. zwiÄ™kszyÅ‚o siÄ™ finansowanie za to, co robimy, to naprawdÄ™ można byÅ‚oby wszystko poukÅ‚adać, by nikt zÅ‚ego sÅ‚owa nie powiedziaÅ‚.
Ale świetnie może być od razu, pod warunkiem, że pacjent dostanie to od pracownika szpitala. Mam na myśli kulturę obsługi.
– Tak, ale ten pracownik musi dziaÅ‚ać w dobrze zorganizowanym Å›rodowisku. To zrobiliÅ›my w Drezdenku. Trzeba poukÅ‚adać wszystko na swoje miejsce, by wiedziaÅ‚, że dziaÅ‚a w oprocedurowanym szpitalu, gdzie sprzÄ™t jest sprawny, gdzie odpowiednia liczba personelu jest w odpowiednim miejscu, dostosowanym do realnej sytuacji tego, co siÄ™ w szpitalu dzieje. Ten pracownik musi wiedzieć, że jest peÅ‚na stabilność pracy i pÅ‚acy, szpital nie jest szarpany konwulsjami. Wtedy siÄ™ spokojniej pracuje i czÅ‚owiek jest ogólnie życzliwie nastawiony do wszystkiego wokoÅ‚o, nie tylko do pacjentów, ale i do swoich kolegów, do przeÅ‚ożonych, żyje mu siÄ™ lepiej i to siÄ™ przekÅ‚ada na jego kontakt z pacjentem.
Ale pracownik musi pamiętać, że pacjent zależy od niego i zawsze jest w gorszej niż on sytuacji.
– Tak, ale to jest wiedza deklaratywna. On to wie, ale diabeÅ‚ tkwi w szczegóÅ‚ach i trzeba czasami pracownikowi pomóc, by on wiedziaÅ‚, jak pewne sytuacje rozwiÄ…zywać. Musi być taka sytuacja, która naturalnie nie bÄ™dzie powodowaÅ‚a konfliktów, bo jeżeli mamy dzisiaj w oddziale X sytuacjÄ™, że jest caÅ‚y obÅ‚ożony i lekarz przychodzi na SOR do pacjenta, wiedzÄ…c, że nie ma go gdzie poÅ‚ożyć, bo nie ma wolnych Å‚óżek, pacjent jest w sytuacji na dwoje babka wróżyÅ‚a. Lekarz może go odesÅ‚ać, wiÄ™c od razu wytwarza siÄ™ sytuacja napiÄ™cia, bo stara siÄ™ podjąć dziaÅ‚ania w kierunku odmowy przyjÄ™cia. Takie komunikowanie i organizacja szpitala musi być przystosowana do tego, jakie ma speÅ‚niać potrzeby. Poza tym jest jeszcze problem w dużej mierze rozwiÄ…zywany przez moich poprzedników, bo chodzi o remontowanie oddziaÅ‚ów. Przecież inaczej leży siÄ™ w czystej sali po remoncie i to też sÄ… rzeczy, które powodujÄ…, że ta relacja jest lepsza lub gorsza.
Ale w kontekście przyszłości możemy złożyć jedną ważną deklarację. Chyba musi być jakość, nie jakoś.
– OczywiÅ›cie. Jakość musi być. I jakość bÄ™dzie na różnych etapach. ISO, akredytacja, to sÄ… cele, które bÄ™dziemy realizować w szpitalu, ale skala zapóźnieÅ„, żeby nie powiedzieć zaniedbaÅ„ jest tu duża. PatrzÄ™ na wiele rzeczy, które powinny być już zrobione, lub być w toku realizacji, niestety, nie sÄ…. WiÄ™c w ciÄ…gu kilku miesiÄ™cy tego wszystkiego nie zrobimy, tu potrzeba póÅ‚tora do dwóch lat. Wtedy wiÄ™kszość tych tematów bÄ™dzie opanowana w takim samym stopniu, jak to robiliÅ›my w Drezdenku, choć skala jest wiÄ™ksza, ale i wiÄ™cej ludzi do pracy. Najważniejsze, że widzÄ™, że tu jest chęć w pracownikach, żeby zrobić porzÄ…dki, żeby postawić to wszystko na nogi, żeby dziaÅ‚aÅ‚o tak, jak należy. To jest najwiÄ™kszy kapitaÅ‚ tak naprawdÄ™.
Jestem przekonana, że pan wstaje i budzi się z myślą o szpitalu.
– Przez najbliższy czas tak jeszcze bÄ™dzie.
Jak siÄ™ pan resetuje?
– No, na przykÅ‚ad gram w tenisa. Zaraz też jadÄ™ pograć. Tam mogÄ™ wyÅ‚adować emocje. Ale jestem twardym zawodnikiem, trochÄ™ różnych rzeczy przeżyÅ‚em i z tym też sobie dam radÄ™.
Zdrowia życzę.
– DziÄ™kujÄ™.
Hanna Kaup