Przez Polskę przetacza się ogólnonarodowy dyskurs o wyższości kibica nad kibolem, czyli w powszechnym rozumieniu - prawdziwego miłośnika sportu nad łobuzem, który przede wszystkim ukochał awantury i wszczyna je z powodu fanatycznego oddania się swojej drużynie. Ta drużyna zawsze musi być najlepsza, ale ponieważ w sporcie bywa różnie, więc czasami przegrywa. Wtedy, jej miłośnicy, którzy nie potrafią przeżyć porażki, wpadają na murawę stadionu i zaczynają regularne walki. Leją kogo popadnie i czym popadnie. Niektórzy – w celu udowodnienia swojej ślepej miłości – zaczynają awantury jeszcze przed rozstrzygnięciem spotkania.
Najgorsze, że w tej miłości jest tak dużo NIENAWIŚCI.
W niedzielę, kiedy Stal Gorzów przyjmowała na swoim stadionie Stelmet Falubaz z Zielonej Góry, jak co roku poszłam zobaczyć drugą stronę spotkania, tę pozastadionową, którą zabezpieczała policja.
Na lubuskie derby przyjechało 1,5 tys. kibiców z południa, więc przed stróżami prawa stanęło nie lada wyzwanie. Można było snuć czarne scenariusze, że teraz to dopiero zacznie się wojna. Wiadomo bowiem, że kibic to ogniwo mocno zapalne, więc wystarczyłby jeden gest, jedno słowo, najmniejsza prowokacja, a w ruch poszłyby nie tylko pięści.
Na szczęście, funkcjonariusze policji stanęli na wysokości zadania. Po pierwsze, wcale nie epatowali – jak w minionych latach – liczbą pojazdów ustawionych wzdłuż dojazdowej drogi ani liczbą swoich ludzi, którzy imprezę zabezpieczali. Po drugie, sprawę postawili jasno. Goście wiedzieli, że jak będą wulgarni, agresywni czy prowokujący, na stadion nie wejdą i meczu nie obejrzą. Zasada prosta jak konstrukcja cepa. I skuteczna.
Kibice z Zielonej Góry zapełniali swój sektor ok. 100-osobowymi grupami. I obyło się bez wrogo wystawionych pięści, wulgarnych wyzwisk czy innych prowokacji. Owszem, witali „wieś”, ale kto by się tam na takie okrzyki obruszał. Było więc – w porównaniu z poprzednimi latami – spokojnie, a nawet przyjacielsko, bo kibice z południa nie tylko nie kryli swoich twarzy pod chustami, a chętnie pozowali do zdjęć (patrz nizej).
W jednym momencie sytuacja zrobiła się groźna. Kiedy samochód na zielonogórskich numerach rejestracyjnych jechał ul. Śląską, podbiegł do niego jakiś miłośnik Stali i… skopał nadwozie. Choć natychmiast uciekł, policja nie odpuściła i w kilka minut sprowadziła „bohatera” do właściwego pojazdu. Facet za zakłócenie porządku zapłaci 500 zł grzywny, a ponieważ sytuacja miała związek ze spotkaniem derbowym, Komenda Miejska Policji rozpoczęła procedurę wydania wobec krewkiego miłośnika Stali tzw. zakazu klubowego, ograniczającego uczestnictwo w imprezach sportowych.
Takich właśnie miłośników sportowych drużyn nazywa się kibolami, choć przeciwko tej nazwie zaprotestowali ostatnio poznaniacy. Argumentują, że kibol to w ich gwarze od zawsze fanatyczny kibic swojej drużyny i apelują, by nie dać się wciągnąć w przedstawiane przez media sensacje, bo ich autorami są zwykli chuligani, a nawet stadionowi bandyci. Na stronie kibole.wiaralecha.pl umieścili tekst „Kibol – to brzmi dumnie!”, wyjaśniając, że słowo to w Poznaniu i okolicach niemal od początku kojarzone było z kibicem Kolejorza. „Jesteśmy Wielkopolanami! Byliśmy, jesteśmy i zawsze będziemy kibolami Kolejorza!” – napisali.
Jak to wszystko pięknie brzmi: przynależność do grupy, szacun dla swoich zawodników, uwielbienie zwycięzców, itd., itp. Niech mi w takim razie ktoś wyjaśni, skąd bierze się ta cała nienawiść? A może wcale jej nie ma. Może nikt nie robi burd na stadionach, nikt nie wyzywa, nie przeklina, nie wystawia środkowych palców czy pięści, nikt niczego nie demoluje, nie rzuca petard? Może nam się to wszystko po prostu śni? A może w naszym świecie pozacierały się już wszystkie granice i miłość znaczy to samo, co nienawiść? Bo przecież – choć przed lubuskimi derbami było nad wyraz spokojnie – to już trudno powiedzieć, żeby w czasie meczu Stali z Falubazem na gorzowskim stadionie panowała atmosfera prawdziwej sportowej przyjaźni.
Hanna Kaup
redaktor naczelny/wydawca
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |