7XII2020.
Początek tej historii sięga drugiej połowy minionego wieku, gdy kierownikiem literackim w Teatrze im. Osterwy w Gorzowie był Zbigniew Herbert, a reżyserem Tadeusz Byrski. To on jeszcze w 1959 zamówił u Witolda Lutosławskiego partyturę do sztuki Alfreda de Musset'a "Nie igra się z miłością", która zaginęła.
W 1988 r. dzięki staraniom ówczesnego dyrektora wydziału kultury Urzędu Wojewódzkiego Janusza Dreczki do Gorzowa trafiły archiwa rodzinne Byrskich. W 2006 r. zostały przekazane Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. Siedem lat później, dyr. biblioteki Sławomir Jach przypadkiem odnalazł zaginiony utwór na flet solo. I tutaj swój początek ma pomysł Bartosza Bandury. Jego autorski projekt artystyczny przeleżał w szafie kolejnych kilka lat. Kiedy pojawiła się możliwość wystąpienia o stypendium ministra, gorzowski aktor zgłosił go pod nazwą "Schować w oku" i rok temu w Wigilię dowiedział się, że stypendium zostało mu przyznane.
Słowa „Schować w oku” pochodzą z wiersza Zbigniewa Herberta „U wrót doliny”
Po deszczu gwiazd
na łące popiołów
zebrali się wszyscy pod strażą aniołów
z ocalałego wzgórza
można objąć okiem
całe beczące stado dwunogów
naprawdę jest ich niewielu
doliczając nawet tych którzy przyjdą
z kronik bajek i żywotów świętych
ale dość tych rozważań przenieśmy się wzrokiem
do gardła doliny z którego dobywa się krzyk
po świście eksplozji
po świście ciszy
ten głos bije jak źródło żywej wody
jest to jak nam wyjaśniają
krzyk matek od których odłączają dzieci
gdyż jak się okazuje
będziemy zbawieni pojedynczo
aniołowie stróże są bezwzględni
i trzeba przyznać mają ciężką robotę
ona prosi
– schowaj mnie w oku…”
O co chodzi Bartoszowi Bandurze w projekcie „Schować w oku” i jakie były jego początki?
- Napisałem go chyba w 2014 lub 2015 r., gdy zacząłem się nieco interesować historią miasta. Dowiedziałem się, że odnaleziono tu w archiwum korespondencję, którą prowadził Lutosławski z Byrskim. Tam był fragment o tym, że on miał napisać muzykę do spektaklu „Nie igra się z miłością”. Napisał ten fragment i przysłał partyturę nawet z wyceną. W tym samym czasie Herbert miał tu epizod kierownictwa literackiego. Wtedy nie wiadomo było na pewno, czy te ziemie pozostaną polskie, czy nie, więc zainteresowało mnie, że takie dwie osoby jak Lutosławski i Herbert miały coś wspólnego z tymi terenami. Nie było tu jeszcze jakoś głęboko zakorzenionej tożsamości, więc zastanawiałem się, co by powstało w sytuacji, gdyby gdzieś tu na boku Polski w jednym pokoju spotkał się Lutosławski z Herbertem. Co byłoby dla nich punktem stycznym pomiędzy słowem i dźwiękiem, literaturą a muzyką. Uznałem, że byłby to ruch, ciało, człowiek, przestrzeń. Że mogliby się nawzajem uzupełniać, inspirować tym, co by to ciało w przestrzeni zrobiło. Poszedłem krok dalej, szukałem winylowych płyt, by słuchać Lutosławskiego. Zainspirowałem się fragmentami tekstów Herberta z początkowego okresu twórczości i zacząłem rekomponować sobie te wiersze, jak ja bym je poskładał w nowy wiersz jego słowami, albo które bym wyciągnął do działania w przestrzeni. Tak samo u Lutosławskiego. Wziąłem różne utwory i to wszystko sobie łączyłem, spisywałem. Zastanawiałem się, co decydowało o wyborze. Ostatecznie postawiłem na czucie, na to, co mnie w jakikolwiek sposób brało. Zapisywałem to albo zapamiętywałem utwór, odstawiałem na jakiś czas i wracałem do niego już w innym stanie emocjonalnym, by sprawdzić, czy on równie mocno na mnie działa po jakimś czasie. Tak właśnie doszedłem do tego, co ostatecznie trafiło do scenariusza. A weszły tam raptem trzy czy cztery wiersze, a jeśli chodzi o utwory – to dwa.
Kiedy Bartosz Bandura otrzymał decyzję o przyznaniu stypendium, zdecydował, że spełniając swoje marzenie, „podbije je o schodek wyżej”.
– Pomyślałem, że fajnie byłoby mieć takiego ducha przewodnika, który byłby nie tyle zwykłym lektorem, ale głosem osób, którymi się inspiruję – wyjaśnia. – Czyli byłby troszeczkę Lutosławskim, troszkę Herbertem, trochę osobą niedopowiedzianą. Zadzwoniłem więc do mojego profesora Jana Peszka i zapytałem, czy nie zechciałby wystąpić w tej roli. Zgodził się. Zaprosił mnie. Spotkaliśmy się u profesora w domu. Mimo że Herbert nie należy do jego ulubionego nurtu poezji, nagrał łącznie trzy teksty, które wybrałem i czwarty monolog. Złożyłem go z wybranych fragmentów poezji Jerzego Hajdugi. Ponieważ wszystko to, co było między wierszami Herberta, chciałem uzupełnić czymś, co jest w kontraście, w odwrocie do jego słów. A że mam dostęp z pierwszej ręki do utworów Jerzego Hajdugi, stworzyłem z nich monolog i podzieliłem go na cztery części. Co ciekawe, Jerzy Hajduga i Jan Peszek mają ze sobą coś wspólnego, bo za czasów krakowskich Jerzy Hajduga chodził po kolędzie do Błażeja, Jana i pani Teresy Peszków, więc oni się znają.
Bartosz Bandura przyznaje, że rzucił się na głęboką wodę.
– Wiem, że w historii miasta nie było podobnej tematyki, zarówno jeśli chodzi o spektakl jak i o samą formę teatralną – podkreśla i dodaje:
– W dzisiejszych czasach, a potwierdził to koronawirus, mamy problem z tożsamością. Czasami pojawia się w nas jakaś emocja, a człowiek się boi z nią utożsamić. Mnie samemu tak się zdarza. Tym bardziej było tak w przypadku tych dwóch panów – mam na myśli te zapalne punkty, czyli Herberta i Lutosławskiego – w czasach, gdy tu wszystko jeszcze było niepewne i tworzyła się jakaś nowa siatka społeczna – wyjaśnia aktor gorzowskiego teatru.
Tak więc motywem przewodnim projektu jest problem tożsamości (lub jej braku), fundament jednostki życia czy zagubienie współczesnego człowieka we wszelkich możliwych dążeniach. Punktem wyjścia do działań ruchowych, które realizuje 12-osobowa grupa, jest problem samodzielności w świecie dążącym do nijakości. A założeniem przedsięwzięcia było udostępnienie lokalnej społeczności sztuki teatru ruchu, teatru fizycznego, plastycznego i teatru tańca, gdzie ciało stanowi punkt wyjścia do działań. Efektem pracy jest przedstawienie teatralne, którego premiera miała odbyć się tydzień temu, ale z racji epidemii została przełożona na styczeń 2021.
Powiedział pan, że rzucił się na głęboką wodę? A nie rzuca pan na tę wodę gorzowskiej publiczności? - zapytałam.
- No pewnie, że rzucam. Pewnie, że rzucam. I dobrze mi z tym – kończy z uśmiechem Bartosz Bandura.
Hanna Kaup
Więcej zdjęć w galerii eGo FOTO:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2020-12-07_BYrski_Herbert_Bandura,
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
« | grudzień 2022 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | |||
5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |