Niby sezon ogórkowy rozpoczęty, ale sprzed zostało jeszcze trochę poważnych i nie za bardzo wakacyjnych refleksji.

Rzecz idzie o śmieci, czyli o winę, którą Prezydent Gorzowa z uporem reklamy obciąża radnych tego miasta. Bo przecież nie podpisali na czas, gdy on im tylko kilka zdań zmienił. Zrobili mu na złość i teraz gorzowianie do nich powinni mieć pretensje. A w ogóle to jest ustawa narzucona z góry – i to tej najwyższej – z którą się nie dyskutuje, czyli unijnej.

Jeszcze chwilę temu wszystko wyglądało pięknie. Nawet zadeklarowane ceny miały być niższe, co w rozmowie z eGo w obecności radnego Mirosława Rawy przed jubileuszową 50. sesją w budynku Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej zadeklarował wiceprezydent Stefan Sejwa. – Będzie taniej, na pewno – powiedział. I ja w to naiwnie uwierzyłam. No bo jeśli do tej pory, miesiąc w miesiąc płaciłam (i tysiące ludzie przynajmniej na Górczynie) niecałe 6.80, od lat segregując śmieci, to oczywiste, że 30-procentowa podwyżka byłaby sporym nadużyciem. Dziś wiem, że nie i że pewnie wkrótce zapłacimy ponad 50 proc. więcej.

I to więcej – głoszone od kilku dni ustami nie tylko tego samego wiceprezydenta Sejwy, ale też wójta Jacka Wójcickiego – mnie zastanawia. Rozumiem bowiem konieczność wprowadzenia nowego. Jestem za segregacją śmieci. Posłusznie zgadzam się na to, co konieczne, ale czy wprowadzenie ustawy śmieciowej i całe wokół niej zamieszanie to nie jest dowód lekkiej co najmniej nieudolności naszych urzędników? Wiceprezydent Sejwa przyznał, że o ustawie mowa była już w 2011 r., ale ponieważ Gorzów postanowił wprowadzić ją w ramach Związku MG 6, to te wszystkie prace, spotkania, ustalenia, cała dokumentacja i inne ważne sprawy trwały tak długo i nie były zależne od nas. – Dopiero formuła prawna ostateczna pojawiła się w marcu 2013, gdzie MG 6 uzyskało statut związku uprawnionego do realizacji ustawy – powiedział S. Sejwa i dał mi do zrozumienia, że w całej tej rewolucji nie chodzi tylko o odbiór nieczystości.

– To nie jest tylko odbieranie śmieci. Musi być utrzymane biuro, musi być cała edukacyjna świadomość przekazywana. To są wszystko szczegółowe ustalenia, które budują cały system. Mamy osiągnąć efekt ekologiczny – podkreślił.
– I mieszkaniec ma to na siebie wziąć?
– A kto? Każdy z nas produkuje śmieci – padło kategoryczne stwierdzenie.

I trudno z nim dyskutować. Mnie jednak irytuje robienie ludziom wody z mózgu odwracaniem uwagi od własnej winy i przypisywanie jej innym. I żeby była jasność, nie usprawiedliwiam postawy radnych, bo te „sześć” zmienionych zdań można było przeczytać w czasie sesji i to ze zrozumieniem. Stało się jednak inaczej, co rozumie każdy znający tzw. układy na linii rada – prezydent. A prezydent – to wiadomo – nie ma zwyczaju odpuszczać i przykłada radzie, kiedy tylko może. Także ostatnio, w czasie wręczania stypendiów, niby z sympatycznym uśmiechem rzucił do Grażyny Wojciechowskiej „No, Grażynka, ty też chodź z nami wręczać. No, chyba że ci się nie chce…”, na co urażona radna: „A właśnie że mi się chce…” I już powstał kwas i była radość prezydenta, że sprowokował „Grażynkę”, i ostentacja „Grażynki”, że tak „bezczelnie”.

No więc irytuje mnie ten nieprzystający do władzy styl, który staje się modny i – co najgorsze – potem naśladowany, bo ci, w których prezydent uderza, nie pozwolą sobie i uderzają z wzajemnością.

Wracam jednak do śmieci. Na początku roku nasi radni wymyślili, żeby znacznie obniżyć kwotę za odbiór nieczystości od tych, którzy ich najwięcej produkują, czyli od dzieci. Okazało się, że nie jest to możliwe. I słusznie. Nikt nie wpadł jednak na pomysł, że może warto nagrodzić tych, którzy robią to od lat i nie potrzebują ani tysięcy uświadamiających ulotek, ani specjalnych stron internetowych, ani całej tej biurokratycznej machiny, która przecież niemało kosztuje. Dziwne wydaje się też obciążanie obywatela kosztami edukacji w mieście, w którym mamy do czynienia z wzorcowo działającym Zakładem Utylizacji Odpadów, prowadzącym akcje edukacyjne w szkołach i za te akcje nagradzanym. Obawiam się, że zapłacimy spore pieniądze za to, co nie jest koniecznie potrzebne, czyli kolejną biurokratyczną machinę. Ona już powstała, ma swoją siedzibę, ma zatrudnionych pracowników i my to wszystko musimy utrzymać. Żadna jednak ustawa czy nawet unijny nakaz nie precyzowały konieczności powstania powyższych. Poza tym, że segregacja to korzyść dla wszystkich, jednak ktoś musi na niej zarobić. Czy nie będzie to miasto, do którego należy ZUO? I czy miasto nie powinno postarać się, by obywatela nieco odciążyć?

Hanna Kaup
redaktor naczelny/wydawca

Dodaj komentarz:

Komentarze:

200 lat dla pani Zofii

Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ... <czytaj dalej>

Oni tu zostają

„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ... <czytaj dalej>

Pielgrzymki

Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia. Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ... <czytaj dalej>

Prezydent w ministerstwie

Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. - Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ... <czytaj dalej>

«	kwiecień 2024					»
P	W	Ś	C	P	S	N
1	2	3	4	5	6	7
8	9	10	11	12	13	14
15	16	17	18	19	20	21
22	23	24	25	26	27	28
29	30

Piękna inicjatywa w brzydkim mieście

aktualnie nie ma żadnej czynnej sondy

Blogujesz? Rób to lokalnie!
Wystarczy jedno kliknięcie w egoBlog

Masz problem?
Napisz do eksperta egoEkspert

Żadna sprawa nie zostanie bez odzewu. Daj znać na eGo Forum

Zlikwiduje się wszelkie dyktaty i nakazy unijne, cofnie się unijne imunitety, bo za dużo zasłaniają. Generalnie unia przestanie mieć cokowliek <czytaj dalej>

Jedni mówią , że życie zaczyna się po "pięćdziesiątce", a inni że dopiero po drugiej.
Wszystkiego dobrego Pani Zofio ... <czytaj dalej>

Język taki a nie inny dla podkreślenia bezsilności. Mam dokładnie takie samo zdanie. Zakleilismy się w skorupie narodowej martylologii i nie wyle <czytaj dalej>

Jeżeli zapotrzebowanie na takie odruchy "narodowościowe" rośnie, znaczy że w społeczeństwie coś się psuje. Staje się sfrustrowane, <czytaj dalej>

Gumofilce na traktory i do Warszawy. Żoliborz wam pomoże. <czytaj dalej>