
Kilka tygodni temu zadzwonił do mnie były szef Telewizji Teletop
Romuald Liszka. Zadzwonił oburzony stanem cmentarza przy ul. Warszawskiej. – Byłaś tam ostatnio? Jak nie, to koniecznie idź i zobacz. Trzeba coś z tym zrobić. To wstyd i skandal. To woła o pomstę do nieba – mówił i kazał mi zajrzeć na swój facebookowy profil. Napisał tam: „Byłem dzisiaj na katolickim cmentarzu na Warszawskiej i od razu szlag mnie trafił. Żeby przed dniem zmarłych nie było gospodarza, który posprząta na tym cmentarzu. Innym skandalem jest to, że od dziesiątek lat nie ma schodów od bramy od ulicy Głowackiego. Ludzie, którzy przychodzą na ten cmentarz, zwykle starsi, mogą sobie połamać nogi na tych wertepach. Na wszystko są pieniądze zarówno w mieście jak i w kościele, a na takie w sumie ważne rzeczy nie ma kasy. Może ktoś, kto kuma takie rzeczy zorganizuje zbiórkę. Może dołączą się do tego gorzowskie media.”
Nie było mnie jakiś czas w Gorzowie, a gdy wróciłam, wybrałam się na wspomniany cmentarz. Obraz, jaki ujrzałam, początkowo mnie nie przeraził, bo do bałaganu przy bramie już zdążyliśmy się – o zgrozo! – przyzwyczaić, ale każdy krok wgłąb nekropolii to była szpila w serce. Początkowo hałda śmieci przy bramie, nosząca ślady jakiejś działalności, kazała mi uwierzyć, że oto coś się zaczęło dziać. Rozstawione po drugiej stronie kontenery z logo Inneko, kazały myśleć, że za dzień, dwa wszystko to zniknie. Niestety, kontenery były puste, a na całym cmentarzu śmieci, które wypeniłyby chyba z dziesięć śmieciarek. Ogromne sterty worków z odpadami widać, jak okiem sięgnąć. Z bliska przerażają jeszcze bardziej, bo często wylewają się na pobliskie groby.
Żeby sprawdzić, czy sytuacja uległa zmianie, wróciłam na cmentarz w niedzielę 30 października. Wcześniej wysłałam pismo do kurii biskupiej z prośbą o wyjaśnienie sprawy dotacji do remontu cmentarza w związku z ujęciem go w projekcie pn. „Dziedzictwo sakralne Dolnej Warty” (okres realizacji projektu obejmował lata 2019-2022); próbowałam dowiedzieć się w Inneko, kto śmieci odbierze, jeśli stoją tam ich kontenery; rozmawiać z ludźmi, którzy na cmentarz przychodzą. Już dwa lata temu radny
Sebastian Pieńkowski mówił w TVP, że będzie 800 tys. na rewitalizację cmentarza, z którego zrobimy piękną wizytówkę. Po rozmowach prezydenta z biskupem miasto miało dostać zielone światło na przejęcie cmentarza i się nim zająć. Do dziś cisza.
W niedzielne słoneczne popołudnie hałda przy bocznej bramie cmentarza urosła, pojawił się nawet stary wózek dziecięcy – mam nadzieję, że nie z instalacji grobu dziecka nienarodzonego, którego fragmenty straszą za cmentarną kaplicą i są dla mnie symbolem tego, cośmy pozwolili zrobić z tym miejscem.
Fragmenty z grobowca poświęconego pamięci dzieci nienarodzonych
Wtopione w beton koło od dziecięcego wózka i ukryty w liściach stary znicz - pozostałość po miejscu upamiętniającym dzieci nienarodzone
Wcześniej puste kontenery – nie wiem po co osobne do plastiku, szkła, etc., bo ludzie mają to w poważaniu i rzucają odpady, gdzie im wygodnie – wypełniły się, choć – co dziwi w takim okresie – nie w pełni. W większości śmieci leżą na dzikich wysypiskach, które zrobili sami ludzie. Widziałam kilka osób, które dokładały do tych śmieciowych wzgórzy swoje worki czy reklamówki wypełnione tym, co zebrały, nie bacząc, że rośnie ta góra na oczach wszystkich, nieważne, że rośnie przy głównych alejkach – o mniej uczęszczanych nie wspomnę. Oczywiście, mają wytłumaczenie, bo ktoś rzucił pierwszy, ktoś dodał, a ktoś nie uprzątnął, bo przecież ma taki obowiązek. Tylko kto? Ważne, żeby obok grobów ich bliskich było czysto.
W niedzielę rozmawiałam z
Wawrzyńcem Zielińskim. Mówił, że proboszcz z parafii jest już starszy i nie ogarnia problemu. Skarżył się, że dwa razy do roku ścina zarośla i trawę, ale nie może wszystkiego robić za darmo. Uważa, że zabranie wszystkich odpadów nie jest jakimś nadzwyczajnie trudnym zadaniem, ale powinno być jasno określone, kto ma to zrobić. A hałdę śmieci częściowo opróżnił – na polecenie proboszcza – wypełniając podstawione po drugiej stronie przez spółkę RCS Inneko kontenery. Podkreśla, że powinny stanąć tam pojemniki na odpady zmieszane, bo tego nie da się teraz posegregować. Natomiast prezes spółki RCS
Artur Pankowski wyjaśnia, że kontenery zostały podstawione zgodnie z obowiązującymi zasadami segregacji i to tylko na odpady bieżące, które mieli wrzucać tam mieszkańcy. To dobra wola spółki, która odpowiedziała na prośbę miasta, by pomóc w bieżącym utrzymaniu porządku. Jednym słowem, wszyscy chcieli dobrze, a wyszło jak zawsze. Bo choć metoda segregacji sprawdza się na innych cmentarzach, niestety, na tym nie. Dlaczego? Bo ludzie tak już mają, że jak jeden rzuci, to dołoży drugi. Że jak niesie ze sobą nowe, to ze starym już nie da rady wrócić, bo za daleko, więc zostawia tam, gdzie inni już swoje zostawili. I tak w kółko.
Jednym słowem problem rośnie razem ze śmieciami na zabytkowym cmentarzu. Temat od lat wraca jak bumerang, ale to, co się tam obecnie dzieje, to skandal.
– Jesteśmy barbarzyńcami – podsumował Wawrzyniec Zieliński i trudno się z nim nie zgodzić. Gdyby bowiem każdy, kto przychodzi na cmentarz, zabrał ze sobą śmieci i wyrzucił albo do stojących kontenerów, albo w razie ich braku po prostu do swoich, za które płaci, byłoby inaczej. Chodzimy do lasów, robimy akcję oczyszczania Srebrnej, Kłodawki czy Gorzowskich Muraw, a o miejsce w sercu Gorzowa nie dbamy. Obok jest muzeum, filharmonia, teraz Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu, a tu obraz, który przyprawia o ból głowy i każe się wstydzić.
Trudno mi w tej sytuacji odepchnąć myśli o cmentarzu Bernardyńskim w Wilnie. Tam każdego roku garstka Polaków opiekuje się miejscem, dzięki czemu wciąż jest piękną historyczną enklawą w centrum miasta i to w dzielnicy, która od dwóch lat zaczyna nabierać nowego wyrazu. W Wilnie stać Polaków na szacunek wobec tych, którzy mieszkali tam przed nimi. Dlaczego nam tego szacunku brakuje? Dlaczego wciąż czekamy na kogoś lub coś, co zmieni ten stan? Jeśli sami tego nie zrobimy, możemy się nie doczekać.
Cmentarz Świętokrzyski ma ponad 150 lat. Spoczywają na nim wśród 7 tys. zmarłych pierwsi gorzowianie, więźniarki z Ravensbruck czy Powstańcy Wielkopolscy. Ich groby oznaczono biało-czerwonymi szarfami – o to zadbał chyba IPN, który sprawuje częściową opiekę nad tzw. patriotycznymi nagrobkami – ale obok zalegają hałdy śmieci. Zobaczcie tę szczególnie smutną fotorelację.
PS
Rezcznik prasowy urzędu miasta w Gorzowie
Wiesław Ciepiela potwierdził, że w sprawie przejęcia cmentarza, wciąż nic się nie dzieje. - Nie wiem, dlaczego kuria nie chce przekazać terenu - mówił. Co na to kuria? Wciąż czekam na odpowiedź w sprawie pytań, które wysłałam 26 października. Dziś, jutro ani w środę kuria nie pracuje.
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć