Odwiedziliśmy w sobotę Christiansfeld na Jutlandii. To miasteczko z listy UNESCO, świętujące w tym roku swoje 250-lecie. Zostało założone dokładnie 1 kwietnia 1773 r. i to wcale nie prima aprilis. Dlaczego trafiło w 2015 r. na tę ważną listę? Z powodu braci morawskich nazywanych też herrnhutami, którzy właśnie tego dnia wmurowali uroczyście kamień węgielny na gruncie otrzymanym od duńskiego króla Christiana VII, a wybudowaną w tym miejscu osadę nazwali na jego cześć Christiansfeld, czyli „ziemia Christiana”(ale można ją także interpretować jako „ziemię chrześcijan”).
Osada została zaplanowana w duchu pietyzmu, którym kierowali się herrnhuci, czyli wokół centralnie położonego placu z dużym kościołem połączonym z plebanią. Zgodnie z definicją pietyzm to „ruch reformistyczny w Kościele luterańskim w XVII i XVIII w. dążący do rozbudzenia uczuć religijnych, kładący nacisk na intensywną modlitwę, udział w pobożnych zgromadzeniach, rygorystyczną moralność i działalność charytatywną”. Co do herrnhutów, to wywodzili się oni z Ewangelickiej Jednoty Braci Morawskich, ci z kolei z założonej w XV w. Jednoty Braci Czeskich, która stanowiła odłam husytyzmu. W okresie siedemnastowiecznych prześladowań religijnych zaczęli emigrować do krajów protestanckich, część osiedliła się w Saksonii, niedaleko Görlitz na Łużycach Górnych, gdzie założyli osadę o nazwie Straż Pańska (Herrnhut), a potomkowie tych właśnie wygnańców zostali zaproszeni na Jutlandię przez duńskiego króla, którego zachwyciła ich niezwykła pracowitość i rygorystyczne zasady moralne.
Christiansfeld zbudowano w oparciu o ten sam plan urbanistyczny, co inne siostrzane miasta w Europie. Dwie główne ulice o szerokości 24 alenów (dawna skandynawska miara długości, czyli ok.14 m) zabudowano identycznymi domami z żółtej cegły i czerwonymi dachami. Co 8 alenów (ok. 5 m) posadzono lipy. Na centralnym placu stanął przestronny dom modlitwy (Brødremenighedens Kirke), skromny z zewnątrz i równie skromny w środku. Duża biała sala do dziś oświetlana jest blaskiem świec umieszczanych w kandelabrach, proste białe ławki zwrócone są w stronę ustawionego na środku długiej ściany stołu liturgicznego, a na ścianach nie ma żadnych ozdób, które rozpraszałyby uwagę modlących się. Znajdziecie tam tylko wizerunek Baranka z aureolą wokół głowy, niosącego flagę zwycięstwa, nawiązujący do motta herrnhutów „Nasz Baranek zwyciężył, podążajmy za Nim”.
Wśród jednakowych domów wyróżniają się: większy gabarytowo Dom Sióstr, w którym mieszkały razem wszystkie niezamężne kobiety, także wdowy oraz Dom Braci zwany też Domem Kawalerów. Na niektórych zachowała się jeszcze drewniana okładzina na zachodnich i południowych szczytach, pełniąca funkcję dodatkowej warstwy izolującej, chroniącej mury przed wiatrem i deszczem. Wyjątkowo wrażenie robi miejscowy cmentarz, podzielony na część męską i żeńską. Mężczyźni i chłopcy spoczywają po zachodniej stronie, kobiety i dziewczęta po wschodniej. Przestrzeń wypełniają jednolite szare nagrobki, bez żadnych dodatkowych ozdób, a te współczesne nie różnią się niczym od pierwszych, które pojawiły się tutaj w 1774 r.
Byliśmy już wcześniej w Christiansfeld, ale wczoraj specjalnie zjechaliśmy z drogi, żeby zobaczyć świąteczne dekoracje. Są skromne, jak wszystko u braci morawskich, ale to właśnie ich urok. Jednolicie żółte światełka na drzewach i wielka liczba kiwających się na wietrze papierowych adventstjerner (gwiazd adwentowych) różnej wielkości rozświetlonych takim samym światłem. Hernhuckie gwiazdy wykonywane są ręcznie do dziś. Pierwsza miała powstać ok. 1830 r. w saksońskim miasteczku niedaleko obecnej granicy z Polską. Podobno wymyślił ją nauczyciel matematyki podczas lekcji geometrii. Szybko stała się popularnym adwentowym i bożonarodzeniowym symbolem, a w Herrnhut założono w 1880 r. wytwórnię produkującą gwiazdy na sprzedaż. Członkowie wspólnoty do dziś mieszkający w Christiansfeld także je produkują i to aż w sześciu rozmiarach, od 13 cm do 130 cm.
O herrnhutach opowiadać można długo, ale ja na zakończenie przytoczę tylko kilka ciekawostek:
-
Christiansfeld to chrześcijańskie miasto idealne pozostające do dziś w praktycznie niezmienionej formie, zbudowane tak, by nie rozpraszać zamieszkującej go społeczności w dążeniu do realizacji zasad pietyzmu.
-
Kiedy byliśmy w miasteczku wiosną, widzieliśmy ludzi zdążających do świątyni. Uwagę zwracały kobiety w czarnych sukniach z dużymi, jasnymi chustami na ramionach i w białych czepkach na głowach. Nie wiedzieliśmy wtedy, że kolor wstążek przy czepku świadczył o ich statusie: panny używają wstążek jasnoczerwonych, mężatki niebieskich, a wdowy białych.
-
Struktura wspólnot herrnhuckich posłużyła za wzór dla izraelskich kibuców.
-
Wynalazkiem herrnhuttów jest musztarda sarepska. Po raz pierwszy wyprodukowali ją członkowie wspólnoty, którzy wyemigrowali aż w okolice Astrachania i tam założyli miasteczko o nazwie Sarepta. Do produkcji używali specjalnej, rosnącej właśnie tam odmiany gorczycy.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Składy komisji Sejmiku Województwa Lubuskiego
Radni województwa w trakcie sesji w dniu 20 maja 2024 r. wybrali przedstawicieli komisji w Sejmiku Województwa Lubuskiego VII kadencji.
Wybrano ...
<czytaj dalej>Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>