Szczelnie otoczone murami Óbidos to kolejne miasteczko na naszej trasie związane z Elżbietą (po portugalsku Isabel) Aragońską, prawnuczką naszej Jadwigi Śląskiej. Królowa otrzymała je w prezencie ślubnym od króla Dionizego I.
Był rok 1282, Izabela miała dopiero 11 lat, jej mąż – o 10 więcej. My spotkaliśmy się już z jej postacią w marmurowym miasteczku Estremoz, gdzie Dionizy wybudował, a właściwie przebudował dla niej zamek (w którym, nawiasem mówiąc, zakończyła swój żywot w 1336 r.), ale do Óbidos przyciągnęła nas ginjinha (czyt. żinżinia) – słodkawa, niezbyt mocna nalewka wiśniowa podawana w czekoladowych kieliszkach. Jej lokalna odmiana nazywana po prostu ginja, czyli wiśnia (ale wymawia się żinżia), to lokalny sztandarowy produkt do zdobycia dosłownie co krok, prosto z wychodzącego na ulicę okienka. I nie chodzi tu wcale o nabycie całej butelki, tylko o sączenie trunku na wąskiej uliczce, z kieliszka, który potem należy zjeść. Sączysz niespiesznie, słuchając ulicznego grajka, przyglądając się wystawom zapełnionym rękodziełem, kotom wylegującym się na słońcu, kolorowemu tłumowi wędrującemu w tę i z powrotem, i czujesz, jakby czas stanął w miejscu. Nieocenione uczucie.
O mały włos, a wszystko to by nas ominęło. Najpierw GPS zaprowadził nas karkołomną drogą gruntową pod samą zamkową bramę, tyle że z tej strony do zamku wjazdu nie było (chyba że konno). Zmieniliśmy cel z „castle” na „igreja”… i znowu pudło. Do Óbidos nijak nie można było wjechać, a sporej wielkości parking pod murami był całkowicie zapełniony. Kiedy właściwie już się poddaliśmy, Bodek zauważył wolne, tyle że zastawione pachołkami miejsca inwalidzkie. Nasze karty parkingowe po raz kolejny okazały się przydatne, bo pachołki zostały na chwilę odstawione przez pilnującą terenu panią i mogliśmy ruszyć na wędrówkę po miasteczku.
Stare miasto jest faktycznie tylko dla piechurów. Pierwszą przeszkodą dla pojazdów jest już podwójna, kolankowa brama Porta da Vila, która została zaprojektowana tak, żeby zapobiec atakowi kawalerii. Jej część została ozdobiona barokową okładziną ceramiczną ze scenami biblijnymi. Na pięterku, za balkonikiem znajduje się oratorium (kapliczka) Nossa Senhora do Piedade (Matki Bożej Miłosierdzia), patronki Óbidos. Wchodzących witali dwaj muzykanci.
Starówka wtłoczona w Muralhas da Cidade (mury miejskie) ma wyjątkowo dużo uroku. Murami można obejść je dookoła, a po uliczkach trzeba chodzić slalomem, bo kafejkom, restauracyjkom, czekoladeriom i różnym sklepikom jest zwyczajnie za ciasno we wnętrzach starych domów. O mikroskopijnych lokalikach z ginją już wspominałam. Często obok nich można spotkać pojedynczy uchylny stolik z dwoma uchylnymi krzesełkami. Kiedy nikt na nich nie siedzi, przyklejone do muru nie przeszkadzają nikomu. W sklepikach można znaleźć cuda: od różnorodnych win i nalewek z wiśniówką na czele, przez czekoladę z miejscowych wytwórni, po portugalską ceramikę (w tym słynną serię owocowo-warzywną marki Bordello Pinheiro, o którym opowiadałam przy okazji wizyty w Caldas da Rainha), miniaturki kultowego lizbońskiego tramwaju oraz rękodzieło. Jeżeli chodzi o to ostatnie, to największe wrażenie zrobił na nas sklepik z filigranem.
Filigran to jedna z najstarszych technik złotniczych. Nazwa pochodzi od łacińskich słów „filum” (nitka) oraz „granum” (ziarno), a wyroby są precyzyjnie skonstruowane z cieniutkich złotych lub srebrnych drucików ułożonych w ażurową siateczkę. We wnętrzu tego sklepu można było się poczuć trochę jak w skarbcu egzotycznej księżniczki, a trochę jak w warsztacie jubilerskim (na ekranie prezentowany był film wyjaśniający tajniki produkcji). Manufaktury czekolady też warte są wspomnienia, ponieważ miasteczko słynie z organizowanego w marcu Óbidos Chocolate Festival, na który zjeżdżają cukiernicy z całego świata, a prezentowane przez nich czekoladowe konstrukcje potrafią zadziwić każdego.
Óbidos to prawdziwa perełka i można o niej opowiadać godzinami, ale na zakończenie kilka słów o historii ginji. Jedna z legend głosi, że drzewka wiśniowe pojawiły się tu dzięki Rzymianom; inna uważa, że rosły już o wiele wcześniej, a prawda, jak zwykle, tkwi pośrodku. Niezależnie od tego, kto posadził pierwsze drzewka, likier wiśniowy zaczęto najpierw wytwarzać w klasztorach jako… syrop na kaszel. Ginja powstaje z niedrylowanych wiśni macerowanych w ginjinha aguardente, czyli spirytusie winnym uzyskiwanym z wytłoków winogron, do którego dodaje się cukier, czasami laskę cynamonu. Alkohol ma moc między 17 a 23%. Jest pyszny, zwłaszcza spożywany z czekoladowego kieliszka.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Składy komisji Sejmiku Województwa Lubuskiego
Radni województwa w trakcie sesji w dniu 20 maja 2024 r. wybrali przedstawicieli komisji w Sejmiku Województwa Lubuskiego VII kadencji.
Wybrano ...
<czytaj dalej>Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>