Faro to nie tylko nazwa stolicy Algarve. Słowo „faro” po hiszpańsku, a po portugalsku „farol”, oznacza latarnię morską. Określenie pochodzi ze starożytnej greki, w której „pharos” odnosiło się do wieży sygnalizacyjnej na wyspie Faros.
Po takim wywodzie nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić do jednej z najsłynniejszych latarni morskich – Farol do Cabo de São Vicente. Jak jej nazwa wskazuje, zbudowano ją na Przylądku św. Wincentego (Cabo de São Vicente). Starożytni żeglarze mówili o nim „O Fim do Mundo” (Koniec Świata), natomiast dla szczurów lądowych było to miejsce, przy którym co wieczór topiło się z sykiem słońce. Jako jeden z krańców znanego świata doczekał się określenia Promontorium Sacrum (Święty Przylądek). Takich lokalnych końców świata określanych niegdyś jako święte jest oczywiście więcej.
Wystarczy wymienić: Cap Corse (Capicorsu) na Korsyce, Carnsore Point w Irlandii (na wyspie o tej samej nazwie), Półwysep Krymski nad Morzem Czarnym, Gelidonya Burnu, czyli turecki przylądek nazywany kiedyś Kilidonią oraz Cap Sagres, tylko o cztery kilometry oddalony od Przylądka św. Wincentego.
Sagres (wymawiane jako sagresz) to miasteczko rybackie z portem w malowniczej zatoce Baleeira. Istnieją hipotezy, że nazwę miejscowości wywiedziono od słowa „sacris” (poświęcony). Najbardziej znaną jej atrakcją jest Fortaleza de Sagres – fortyfikacja zbudowana na krańcu przylądka Ponta de Sagres przez Henryka Żeglarza, który w założonej przez siebie osadzie Vila do Infante mieszkał przez jakiś czas i tu zmarł w 1460 r. (ale pochowano go w Batalha).
Królewski przydomek jest nieco mylący (nawiasem mówiąc powstał dopiero w XIX w.), bowiem Henryk sam nie żeglował, stworzył natomiast akademię szkolącą adeptów tej sztuki i hojnie sponsorował zamorskie wyprawy. Uważa się go za inicjatora największych odkryć.
Swoją fortalezę zbudował na skale wznoszącej się 50 m n.p.m., w przewężeniu cypla. Teren tam dość płaski, z nieliczną, niewysoką roślinnością. Niestety, nie dane nam było wejść za bramę, by podziwiać dziedziniec z ogromną, ułożoną z kamieni różą wiatrów, szesnastowieczną kaplicą Nossa Senhora da Graça (Matki Bożej Łaskawej) i repliką Padrão de Descobrimento – kamiennego słupa zwieńczonego herbem Portugalii i krzyżem, jakie stawiali żeglarze na odkrytych przez siebie ziemiach. Fortaleza była zamknięta na głucho (bez żadnych dodatkowych informacji). Pocałowaliśmy więc klamkę, jak całkiem spora liczba innych chętnych. Nie był to jednak czas stracony, bo widoki z urwistego cypla są niesamowite, no i w oddali majaczył Cabo de São Vicente.
Co do Sagres, to koniecznie trzeba wspomnieć, że jedną z najpopularniejszych w Portugalii marek piwa jest właśnie Sagres, chociaż w samej miejscowości nigdy nie było żadnego browaru. Po prostu trunek nazwano na cześć ważnego historycznie miejsca związanego z Henrykiem Żeglarzem.
Z Henrykiem Żeglarzem wiąże się też ciekawa portugalsko-polska legenda, w którą wplątany jest nasz król Władysław III Warneńczyk. Ponieważ ciała Warneńczyka nigdy nie odnaleziono (zginął pod Warną w bitwie z Turkami w 1444 r.), szerzyły się opowieści o jego cudownym ocaleniu. W portugalskiej wersji odnajdujemy go jako Henrique Alemao (Henryka Niemca) albo O Principe Polako (Księcia Polaka), który otrzymał od Henryka Żeglarza posiadłość Madalena do Mar na Maderze, ożenił się tam i spłodził syna. Z rozwinięcia legendy dowiadujemy się, że tym synem był… Krzysztof Kolumb.
Cabo de São Vicente, z powodu ustawicznych zimnych wiatrów nazywany Przylądkiem Ciepłych Gaci, zachwycił nas bez reszty. Wiało tu rzeczywiście mocniej, niż doświadczyliśmy gdziekolwiek wcześniej i nawet na straganach mniej było pamiątek, a więcej ciepłych swetrów. Do samej latarni morskiej się nie wchodzi, ale teren wokół jest dostępny w godzinach 10:00-18:00. Zbudowano ją w 1846 r. na ruinach dawnego klasztoru, jaki miał powstać w miejscu grobu św. Wincentego z Saragossy. Klasztor nazwano Convento do Corvo (Klasztor Kruka) na pamiątkę kruków, które pilnowały ciała świętego, potem jego grobu, świątyni i w końcu statku, którym wywożono jego szczątki do Lizbony.
Od 2017 r. turystom przebywającym na Cabo de São Vicente przygląda się sam św. Wincenty z oryginalnego pomnika autorstwa Fina Richarda Rikiego Grahne, a turyści… przeglądają się w pomniku, bowiem jego powierzchnia jest lustrzana. Każdy, kto wybierze się na wędrówkę wzdłuż stromego klifu, którego wysokość osiąga tutaj ponad 60 m, z pewnością zauważy niewielką tablicę poświęconą Svenowi Greeffowi. To 28-letni turysta z Niemiec, który w 2001 r. spadł z urwiska, a tablica ufundowana przez jego rodzinę i przyjaciół ma ostrzegać przed niebezpieczeństwem poruszania się po nieznanym terenie.
Maria Gonta
foto Gontowie Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Składy komisji Sejmiku Województwa Lubuskiego
Radni województwa w trakcie sesji w dniu 20 maja 2024 r. wybrali przedstawicieli komisji w Sejmiku Województwa Lubuskiego VII kadencji.
Wybrano ...
<czytaj dalej>Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>