Bardzo chciałam zobaczyć Méridę. Starocie interesowały mnie chyba od zawsze, w każdym razie na pewno od czasów, do których jestem w stanie sięgnąć pamięcią. Melchior Wańkowicz bardzo trafnie nazywał ten okres życia szczenięcymi latami. Wtedy nikt jeszcze nie słyszał o Indianie Jonesie, więc nie marzyłam o byciu Indym, tylko o byciu archeologiem. Potem miałam być Tomkiem Wilmowskim, a jeszcze później…
Elżbietą Dzikowską. To ostatnie prawie mi się udało, tylko mój Tony ma na imię
Bogdan i nie nazywa się Halik, ale poza tym bez mrugnięcia okiem zjeżdża z wcześniej zaplanowanej trasy, kiedy przyjdzie mi do głowy, że coś jeszcze można po drodze zobaczyć.
Wizyta w Méridzie była planowana od chwili, kiedy usłyszałam, że nazywają ją hiszpańskim Rzymem albo najbardziej rzymskim miastem w całej Hiszpanii. Założona została w 25 r. p.n.e. specjalnie dla rzymskich weteranów wojennych, uczestniczących wcześniej w wojnach na północy Półw. Iberyjskiego (mam luźne skojarzenie z polskimi osadnikami wojskowymi na Kresach w okresie międzywojennym; był wśród nich i mój dziadek). Nazywała się wtedy Augusta Emerita i szybko została stolicą rzymskiej kolonii o nazwie Luzytania (od Luzytanów, którzy długo stawiali opór legionom Imperium).
Dziś jest stolicą regionu Estremadura, po hiszpańsku Extremadura, do którego turyści zaglądają chyba najrzadziej. Klimat jest tu dość wymagający – latem upały ponad 40°C, zimą dwudziestostopniowe (albo i większe) mrozy – nie można się więc dziwić, że nazwa prowincji bywa tłumaczona jako extrema = skrajność i dura = twardy. Brzmi bardzo przekonująco, prawda? Tymczasem drugi człon tej nazwy wywiedziono nie od słowa „dura” tylko od rzeki Duero, jednej z najbardziej zasobnych w wodę na Półw. Iberyjskim, płynącej także przez Portugalię (gdzie nazywa się Douro). Portugalia również ma swoją Estremadurę, tylko tam nie pisze się ona przez „x”.
Conjunto arqueológico de Mérida (Zespół Archeologiczny Méridy) obejmuje płatny wstęp do pozostałości teatru, amfiteatru, łaźni, hipodromu, świątyni Diany i innych największych atrakcji oraz bezpłatne obejrzenie pozostałych z kilkudziesięciu rzymskich budowli, jakie wchodzą w jego skład. Wybraliśmy opcję darmową, z bólem serca stwierdzając, że biletowane atrakcje zbytnio zatrzęsłyby naszym budżetem (tanio nie było). Nie narzekamy, atrakcji i tak mieliśmy moc. Szkoda tylko, że nie dane nam było wejść do Museo Nacional de Arto Romano – nowoczesnego muzeum sąsiadującego z ruinami rzymskich teatrów, którego zasoby określane są jako największa kolekcja rzymskich artefaktów poza granicami Włoch.
Dzieci i młodzież do lat 18 oraz osoby od 65 roku życia mają tam wstęp darmowy, niestety my odwiedzaliśmy Méridę w poniedziałek, kiedy większość takich placówek nie pracuje.
Zobaczyliśmy za to Akwedukt Cudów (Acueducto de los Milagros), jedną z trzech takich budowli doprowadzających wodę ze zbiornika znajdującego się 5 km od miasta, do stojącej w centrum metropolii wieży o nazwie Castellum Aquae. Kiedyś miał 12 km długości, dzisiaj zachował się szczątkowo (38 łuków). Widzieliśmy najwyższy, osiągający wysokość 25 m odcinek, zasiedlony przez 10 bocianich rodzin. Mieszkańcy Méridy czasami żartują, że Akwedukt Cudów dlatego nosi taką nazwę, bo nikt nie ma pojęcia, jakim cudem on jeszcze stoi.
Kiedy już naprzyglądaliśmy się ptakom mieszkającym na łukach i tym, które brodziły w wodzie pod nimi, wyruszyliśmy na Puente Romano, czyli Most Rzymski. Dosłownie „na”, ponieważ urządziliśmy sobie po nim spacerek. To jeden z największych mostów rzymskich w Hiszpanii. Spina brzegi rzeki Albarregas, ma 792 m długości i 60 przęseł (pierwotnie były dwa przęsła więcej). Przylega do Alkazaby – muzułmańskiej fortyfikacji z IX w. (najstarsza muzułmańska cytadela na Półwyspie Iberyjskim otoczona murem o długości 550 m, grubości 2,7 m, posiadającym 25 baszt). Ponieważ Puente Romano dostępny jest tylko pieszo, równolegle do niego zbudowano most Lusitania (Puente de Lusitania). Albarregas jest dopływem Guadiany (po naszemu Gwadiana) będziemy się jeszcze nieraz spotykać na trasie. Etymologiczne jej nazwa wydaje się być połączeniem arabskiego wādin = rzeka, dolina i imienia rzymskiej bogini – Diana.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>