21 czerwca. Dziś dokładnie o 16:58 powitamy astronomiczne lato. Jeżeli macie niedaleko do Krakowa, to warto wybrać się bladym świtem na najbardziej znany tamtejszy kopiec, bowiem właśnie tam o 4:15 Mariusz Meus (znany też jako Pan Południk), prowadzący bloga o nazwie Honorowy Południk Krakowski (https://honorowypoludnikkrakowski.wordpress.com/), w ramach XXI Podgórskich Wschodów Słońca na Kopcu Kraka opowie o ciekawostkach i tajemnicach Moundhenge (kompleks prehistorycznych kopców oraz przedchrześcijańskich miejsc kultowych, rozsianych po Krakowie i okolicach).
A ja mam nadzieję, że w związku z nastaniem lata unormują się w końcu temperatury i ciśnienie atmosferyczne. W tym roku jesteśmy w podróży dłużej niż zwykle, odwiedzając kraje o kompletnie różnych klimatach. Jakoś nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad tym, jak zmienna kombinacja wspomnianych wyżej składników aury potrafi wpływać na samopoczucie. Oczywiście moje, bo przecież nie każdy musi identycznie odczuwać pogodowe wariacje. Nawet moja druga połowa znosi je zupełnie inaczej ode mnie.
Na Półwysep Iberyjski wybraliśmy się z Bodkiem celowo pod koniec marca, ponieważ obawiałam się tamtejszych wysokich temperatur. Dopadło nas 40 stopni w cieniu i chociaż w rodzinnym mieście nie toleruję nawet temperatur o 10 stopni niższych (nie wychodzę wtedy z domu), tam obyło się bez zbytnich sensacji. Wędrowaliśmy wtedy po rozprażonych ulicach Sewilli, stwierdzając ze zdziwieniem, że nawet się nie pocimy, a przecież wody piliśmy wtedy ogromne ilości. Czyżby tamtejsze powietrze było bardziej suche? A może stabilniejsze ciśnienie? Pojęcia nie mam.
W Danii nie ma tak wysokich temperatur, jednak najdziwniejsze jest to, że 25 stopni wydaje się o wiele cieplejsze od takich samych 25 stopni w Gorzowie, a bawiący się z nami w ciuciubabkę deszcz, który się zapowiada, zapowiada i nie chce dotrzeć, chwilami powoduje przemożną senność.
Ponieważ wczorajszy dzień spędziłam nad wyraz spokojnie: czekając na deszcz, zawijając gołąbki z liści buraka, chłonąc uroki przydomowego ogrodu i przyglądając się psotom dwóch domowych rudzielców, dzisiejszy kolaż postanowiłam utrzymać w tym samym nastroju. Na górnym zdjęciu prezentuje się kot Wario, na dolnym jego brat Mario.
Życzę wszystkim pięknego pierwszego dnia lata. I nie zapomnijcie zrobić sobie dzisiaj selfie (dla mnie to sztuka niedościgła), bowiem wśród wielu innych świąt obchodzimy właśnie Światowy Dzień Selfie.
Tekst i foto Maria Gonta
Składy komisji Sejmiku Województwa Lubuskiego
Radni województwa w trakcie sesji w dniu 20 maja 2024 r. wybrali przedstawicieli komisji w Sejmiku Województwa Lubuskiego VII kadencji.
Wybrano ...
<czytaj dalej>Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>UMCS z Jazz Clubem Pod Filarami
80 lat UMCS w Lublinie z Jazz Clubem „Pod Filarami”.
W dniach 14 -17 maja 2024 roku w Akademickim Centrum Kultury ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>