9 kwietnia. „Jak w Wielką Niedzielę pogoda, to duża w polu uroda”, wobec czego życzymy gontowcowo pięknego dnia. Ma taki mamy.
Pomna starej tradycji mówiącej, że aby się darzyło przez rok cały, warto przywitać dzisiejsze słońce, wybrałam się przed świtem nad brzeg zatoki w Port Lligat, gdzie dziś nocowaliśmy. Słońce wstało tu dopiero o 7:17 i zrobiło to najpiękniej, jak potrafiło w ten świąteczny dzień, a ja tak się porannymi widokami zachwycałam, że z polowania na wschód słońca wróciłam dopiero po ponad dwóch godzinach. Szkoda tylko, że nie miałam ze sobą jedwabnej tkaniny. Według skandynawskich wierzeń można było przez nią zobaczyć, jak słońce trzykrotnie podskakuje z radości na widok zmartwychwstałego Chrystusa.
Przejechaliśmy wczoraj może z 70 km, ale za to nachodziliśmy się sporo. Najpierw niesamowita, posadowiona na skalnym cyplu i obudowująca go szczelnie starówka Castellfollit de la Roca. Widoki dosłownie powaliły mnie na kolana, a ściślej, to schodząc z punktu widokowego na wieży kościoła, wykopyrtnęłam się jak długa w ciemnym korytarzu. Nie zauważyłam ostatniego z etapowych schodków i wylądowałam na własnym brzuchu. Dziś bolą mnie trochę ramiona, ale to w chodzeniu nie przeszkadza. Na pewno Castellfollit de la Roca zapamiętam równie dobrze, jak Pekin, z którego wróciłam z podbitym okiem (pozostałość po upadku).
Drugim miasteczkiem, po którym wędrowaliśmy dość długo było Besalú, średniowieczne miasto w Katalonii (40 km od Girony); słynące ze 100-metrowego mostu warownego (dziedzictwo narodowe) z siedmioma łukami i dwiema wieżami. Jego zakrzywiona konstrukcja umożliwiała wykorzystanie jako filarów skał znajdujących się na dnie rzeki. Wnętrza stareńkiego kościoła św. Wincenta z X w. pozwoliły nam odpocząć od upału. Ciasne uliczki starówki również urokliwe bardzo.
Stamtąd ruszyliśmy poznawać Trójkąt Dalego. Zaczęliśmy od miejsca jego urodzenia i śmierci, tj. od Figueres. Długa kolejka przed wejściem do jego muzeum zniechęciła nas do zwiedzenia wnętrza, ale fotografię samego budynku pokazuję dziś, bo z uwagi na dekorację dachu, pasuje do Wielkanocy.
Żółte piegi na ścianach, to odwzorowanie tzw. chleba Dalego, którym mistrz Salvadore się zajadał. Kolejne miejsce, do którego znowu prowadziły serpentyny to Cadaques, a właściwie Port Lligat, gdzie po jajach na dachu poznać można dom, w którym Dali mieszkał z Galą przez blisko 30 lat. Tutaj również nie wyszło nam zwiedzanie. Spóźniliśmy się o 10 minut na ostatnie wejście, ale za to niemal przy samej plaży zostaliśmy na noc, na wygodnym parkingu, na którym w sezonie będzie można przebywać tylko do 20:00, a teraz dosłownie roił się od kamperów, kampervanów i innych pojazdów. Dziś ruszamy do Púbol, gdzie znajduje się zamek Castillo Gala Dalí de Púbol – zamek podarowany Gali przez Dalego.
Dzisiaj świętują gołębie (Światowy Dzień Gołębia) i mityczne, lubiane chyba przez wszystkich istoty, których nikt nie widział, ale każdemu się to marzy, marzyło lub będzie marzyć (Światowy Dzień Jednorożca).
Nieistnienie jednorożców wcale nie jest takie oczywiste. Najwcześniejsza pisemna wzmianka o nich pochodzi z piątego wieku przed naszą erą. Miały żyć na końcu świata, czyli w Indiach i z wyglądu przypominać dzikiego osła z niebieskimi oczami, białym korpusem i purpurowym łbem udekorowanym półmetrowej długości trójbarwnym (biało-czarno-czerwonym) rogiem. Róg był magiczny; leczył epilepsję, skurcze mięśni, wzmacniał serce i goił rany. Ponadto zbijał gorączkę, wzmagał potencję i neutralizował wszelkie znane wtedy na świecie toksyny. Sztućce z rękojeściami wykonanymi z tego rogu wilgotniały pod wpływem kontaktu z zatrutą żywnością, a doprawione jadem wino wlane do rogowego kielicha, pieniło się niczym piwo. W niewytłumaczalny sposób działał też na odległość. Wystarczyło położyć go pod obrusem, by wszystkie potrawy natychmiast się oczyszczały. Czyż można się dziwić, że pożądany był ponad wszystko?
Dodatkowo – wg św. Hildegardy z Bingen – żółć jednorożcowa, a właściwie wytwarzana z niej maść, sprawdzała się jako środek na skórne wykwity. Ze skóry jednorożca robiono amulety chroniące przed zarazą morową, a medycznymi właściwościami odznaczały się też kopyta, serce i… kamień karbunkułowy (czyli rubin), znajdujący się pod rogiem zwierzęcia.
Jak łapano jednorożce? Przy pomocy dziewicy, którą wypuszczano na nieświadome zwierzę, a ono na jej widok natychmiast głupiało. W starych traktatach można przeczytać: „jednorożec skacze na jej łono, a ona karmi go piersią i prowadzi do króla” (scenę tę przedstawiano na wielu średniowiecznych obrazach).
Na własne oczy nie widziałam, ale mówi się, że wykonany w latach 60. XVII wieku duński tron królewski, dekorowany jest rogami jednorożców. Także w inwentarzu wawelskiego skarbca koronnego z 1475 r. (czasy Kazimierza Jagiellończyka) figurował przechowywany razem z regaliami róg jednorożca. Za Zygmunta Starego rogi były już trzy – jeden biały, drugi czarny, a trzeci… nie, nie jak śnieg, tylko niezwykle gruby. I ten trzeci został przez króla Zygmunta podarowany w 1540 r. cesarzowi Ferdynandowi I Habsburgowi, który nakazał dorobić mu ozdobną rękojeść i podobno używał niekiedy jako berła. Cenny dar można dziś oglądać w Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu.
W realne istnienie jednorożców wierzono aż do XVIII w. Współczesność pozbawiła nas złudzeń, udowadniając, że wszystkie te skręcone rogi przechowywane w skarbcach lub muzeach to rogi narwala, a rzekome szkielety były zmyślnie poskładane z fragmentów kośćca kilku zwierząt. Sensacyjnych historyjek jednorożcowych jest mnóstwo, a jedna ciekawsza od drugiej, dlatego dobrze, że przyszło komuś do głowy święto, dzięki któremu można je wyciągać na światło dzienne. Dziś najbardziej fascynują się nimi dzieci, wszystko dzięki niezliczonym baśniom, bajkom i bajeczkom. A my? My możemy przestać wierzyć w jednorożce, jednak – jak mówi popularna sentencja – one nigdy nie przestaną wierzyć w nas.
Maria Gonta
foto Gontowiec Podróżny
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>