1 grudnia zaczyna się meteorologiczna zima. Data jest stała i niezmienna, służyć ma porównywaniu średnich statystycznych z tego samego okresu. Zima astronomiczna nie jest już tak precyzyjna, bowiem rozpoczyna się 21 lub 22 grudnia. W tym roku ten moment wypadnie dokładnie w środę 21 grudnia o godzinie 22:47, natomiast dzień później do swoich sióstr dołączy zima kalendarzowa. Mamy jeszcze zimę klimatyczną, czyli taką, kiedy uśredniona temperatura dobowa spada poniżej zera stopni Celsjusza.
Pierwszy grudnia może się poszczycić posiadaniem dwóch własnych przysłów. Jedno mówi: „Gdy zamarznie pierwszego grudnia, wyschnie niejedna studnia”, ale współcześnie te informacje trochę się już rozmijają z rzeczywistością, bowiem pierwszogrudniowy mróz jest zjawiskiem coraz rzadszym, a studnie i tak wysychają na potęgę. Drugie z porzekadeł prorokuje: „Gdy pierwszego grudnia pogoda nam służy, to wczesną i pogodną wiosnę wróży”. W tym przypadku również zaszły istotne zmiany. Rozwiośnienie w przyrodzie pojawia się już coraz wcześniej i to niezależnie od dzisiejszej pogody.
Z inicjatywy WHO od 1988 r. w pierwszym dniu grudnia obchodzimy Światowy Dzień AIDS, a z uwagi na wspomnienie św. Eligiusza z Noyon (588-660) – początkowo złotnika i kowala na dworze króla Franków Chlotara II, potem biskupa Noyon i Tournai – obchodzimy dziś Dzień Jubilera i Dzień Numizmatyka.
Św. Eligiusz jest patronem złotników, grawerów, kowali, podkuwaczy i handlarzy koni, woźniców, dorożkarzy, fiakrów oraz lekarzy weterynarii i zegarmistrzów. Na równi ze św. Florianem wzywano go w czasie pożarów. Ponieważ przez pewien czas był zarządcą mennicy w Marsylii, orędują do niego mincerze, numizmatycy i kolekcjonerzy monet. Od ponad ćwierć wieku Niemieckie Towarzystwo Numizmatyczne przyznaje nagrodę jego imienia, a po dziś dzień zdarza się, że niektórzy z wymienionych wyżej rzemieślników, w dniu swojego patrona wstrzymują się od pracy.
W związku ze świętem jubilerów i numizmatyków, na dzisiejszej kartce z kalendarza wylądował fragment skarbu średzkiego, czyli jednego z najcenniejszych odkryć archeologicznych XX w., obejmującego depozyt średniowiecznych monet i klejnotów koronnych, zastawionych przez Karola IV Luksemburskiego u żydowskiego bankiera w Środzie Śląskiej. Pod koniec lat 80. XX w. było o tym znalezisku bardzo głośno za sprawą milicyjnej akcji o kryptonimie „Korona”, w trakcie której starano się odzyskać rozproszone po całym kraju artefakty, ponieważ wcześniej, z braku odpowiednich działań, domorośli archeolodzy zjeżdżali się gremialnie na miejsce znaleziska i zabierali do domów przeróżne pamiątki. Obecnie największą część skarbu obejrzeć można we wrocławskim Muzeum Narodowym i stąd pochodzi dzisiejsze zdjęcie.
Ostatnim świętem jest… Dzień Puszczania Bąków, ale zanim się oburzycie, chcę wyjaśnić, że w głównej mierze chodzi w nim o zdobywanie wiedzy o otaczającym nas świecie. Pomysłodawczynią obchodów była Dani Rabaiotti, angielska zoolożka i pisarka popularnonaukowa, która zainspirowana pytaniem „czy węże pierdzą?”, wspólnie z amerykańskim specjalistą od węży, Davidem Steenem, postanowiła zgłębić tajniki zwierzęcej bąkologii. W efekcie powstała, napisana przez nich wspólnie książka, zatytułowana „Czy to pierdzi?”. Jest dostępna w języku polskim, dodam że ma wiele pozytywnych opinii.
Rozpoczęta na Twitterze akcja, opatrzona hasztagiem #DoesItFart, zaowocowała powstaniem (ciągle uzupełnianego) specjalnego arkusza kalkulacyjnego o otwartym dostępie, który gromadzi odpowiedzi potwierdzające lub zaprzeczające oddawanie gazów przez poszczególne zwierzęta. Można z nich wyczytać, że bąki są puszczane tak samo przez śledzie, jak i przez żaby albo dżdżownice, a mnie od razu przypomniała się nasza jamniczka, która puściwszy swojego pierwszego głośnego bąka, z przerażaniem zaglądała sobie pod ogon, czy coś jej pod nim nie pękło.
Dzisiejsza definicja pierdzenia – poza zaznaczeniem, że jest to określenie wulgarne – zawiera wyjaśnienie, iż czynność ta jest „wydalaniem gazów trawiennych przez odbyt”. W popularnym użyciu są raczej określenia „puszczać bąki, puszczać gazy, prykać, prukać, bździć, dżistać, drzistać”, tymczasem średniowiecze do tego stopnia lubowało się w opisach tej czynności, że w XIII i XIV w. opisywano ją kwieciście nawet w dworskich romansach.
Parę wieków później Aleksander hrabia Fredro, który popełnił w swojej twórczości nieco niecenzuralnych utworów, napisał wiersz zatytułowany „O pierdzeniu”, rozpoczynający się od słów:
„Od prawieków w całym świecie,
Kogo kolka w boku gniecie,
Każdy sobie pierdzi chętnie,
Cicho, smutno lub namiętnie.”
Tekst i foto Maria Gonta
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>