1 listopada. W tym roku odwiedziliśmy nasze nekropolie już w niedzielę, posiedzieliśmy, pogadaliśmy sobie, poprosiliśmy o opiekę w podróży, gwarancję pięknej aury (zawsze działa!) i ruszyliśmy w trasę. Pogodę rzeczywiście mieliśmy wyśmienitą, a podróż przez Niemcy, świętujące wczoraj Dzień Reformacji, bardzo spokojna. Naszym celem była Dania, kraj niemal w stu procentach protestancki. Dziś mało kto wybierze się tu na cmentarz, za to wczorajszy wieczór minął pod znakiem pukających do drzwi wiedźm, trolli, duchów i kościotrupów, wołających „Slik eller ballade!” (cukierek albo psikus). Każdy z nich zabierał garść cukierków (bez psikusa), a zdziwiony pies nawet szczekać zapomniał… jednym słowem duńskie Halloween.
Tutejsze nekropolie są inne niż nasze. Zamiast równiutkich alejek z szeregami ciasno ustawionych wystawnych grobowców, znajdziecie na nich – przy zachowanej symetrii pochówków – stojące pośród żwirku lub trawy niewielkie kamienie albo skromne stele, otoczone niziutkim żywopłotem. Przy każdym kamienne poidełko dla ptaków, a nierzadko i kamienne wróbelki, przycupnięte nad niekoniecznie długą inskrypcją. Na wielu jest tylko napis „Far” (tata), „Mor”(mama), „Babcia”, „Dziadek”. Warto tu dodać, że w języku duńskim odróżnia się mamę mamy (mormor) i mamę taty (farmor) oraz analogicznie obu dziadków (morfar i farfar).
Uwielbiam cmentarzyk w Vinderød, spory jak na taką małą miejscowość. Nagrobki w jego starszej części wyglądają tak, jak opisałam wyżej, ale nawet pośród nich wkomponowano w przestrzeń odlane z brązu wiewiórki, żaby, koty. Nowsza część przypomina bardziej galerię sztuki, wcale niekojarzącą się z rzeźbą funeralną. Dopiero kiedy podejdzie się bliżej do poszczególnych pomników, można zauważyć detale odnoszące się do Nieba, podroży do Wieczności itp. Więcej tu także figurek zwierząt, owadów, gadów oraz płazów. Bardzo lubię niespiesznie po nim spacerować i wcale mnie nie dziwi, że tak wielu przedstawicieli świata kultury i sztuki z odległej o kilkadziesiąt kilometrów Kopenhagi, wybrało go na miejsce swojego ostatniego spoczynku. Gdybym tylko nie mieszkała tak daleko, sama chętnie ułożyłabym się tu do wiecznego snu.
Charakterystyczne dla tego wyspiarskiego kraju są też kurhany. Zarysowują się pośród pól jako kopki o zaokrąglonym łagodnie kształcie. Niektóre nadal pozostają nienaruszone, do innych można zajrzeć, ponieważ zostały przebadane przez archeologów, a znalezione w nich artefakty trafiły do muzeów. W innych miejscach pozostały tylko kamienne dolmeny. Na zdjęciu Mårhøj – jeden z wielu megalitycznych grobowców na wyspie Fionia. Ten akurat jest trochę nietypowy, ponieważ komnatę grobową w kształcie litery T wybudowano tu na naturalnym wzniesieniu, w związku z czym wejście do niego znajduje się pośrodku wzgórza, a nie u jego stóp.
Rozpisałam się, a tu w kolejce czekają dzisiejsze przysłowia.
"We Wszystkich Świętych, gdy się deszcz rozpada, może słota potrzymać do końca listopada". Chociaż inne przysłowie mówi „Listopada wiela wody, na łąki wielkie wygody”, to jednak mam nadzieję, że ta pierwsza przepowiednia się nie sprawdzi. Nagłe deszczowe uziemienie w domu, wcale mi się nie uśmiecha. Październik nas pogodowo rozpieścił i chociaż przemierzając wczoraj Europę w poprzek, widzieliśmy więcej ludzi w krótkich spodniach, jak w kurtkach i ciepłych swetrach, to jednak „Czasy niekiedy bywają, że Wszyscy Święci w bieli przybywają” albo „Gdy na Wszystkich Świętych ziemia mrozem skrzepła, to gadają ludzie starzy, zima będzie ciepła”.
Możliwy pogodowy galimatias podkreślają kolejne porzekadła:
- „Na Wszystkie Świątki zimy początki: śniegu, lodu kobiałeczkę, ale i ciepła troszeczkę” (bo po mroźnej nocy i zimnym poranku dzień często rozkwitał ciepłojesiennie).
- „Wszyscy Święci niezgodą wiatry ze śniegiem przywiodą”.
Są też wersje z cyklu „na dwoje babka wróżyła”:
- „Jak na Wszystkich Świętych ziemia mrozem skrzepła, to będzie zima ciepła, jeśli będzie słotno, to o drzewo martkotno, a jak deszcz, to trzeba będzie za piec wleźć”.
- „Wszyscy Święci przyniosą albo kobiałkę ciepła, albo kobiałkę zimna”.
Można też podejść do tematu pogodowego doświadczalnie. Wówczas należy postąpić zgodnie z tą wskazówką: „Na Wszystkich Świętych od zrębu utnij gałąź dębu: jeśli soku nie ma, będzie tęga zima" albo z tą: „Na Wszech Świętych sztuka, utnij gałąź z buka: gdy już soku nie ma, będzie tęga zima”.
Na Zelandii (nie mylić z Nową Zelandią) już się ochłodziło. Wiatr wieje prościutko od morza, liście na drzewach mocno się trzęsą, pewnie ze strachu, że w końcu będą musiały opaść. Deszcz zapowiadano od dziś do końca tygodnia. Listopad wchodzi z przytupem (chociaż na razie jeszcze nie pada).
Na zakończenie mała zmiana tematu i przysłowie przypisane obchodzącemu dziś imieniny Sewerynowi: „Gdy buzi dasz Sewerynowi, on wziąć ślub z tobą postanowi”.
Tekst i foto Maria Gonta
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>