22 października. „Po św. Urszuli trudno wyjść w samej koszuli”, zwłaszcza rano. Noce są coraz chłodniejsze, a wietrzenie mieszkania po zachodzie słońca coraz trudniejsze. Powietrze wpadające przez uchylone okna jest tylko zimne i nie ma nic wspólnego ze świeżością. W ogrzewanych już domach „Św. Urszula i św. Kordula dzieci do pieca przytula” (jak ja lubiłam opierać plecy o ciepłe kafle domowego pieca!).
Na św. Urszulę z Kolonii powoływały się wczorajsze przysłowia. Św. Kordula jest zdecydowanie mniej znana. Podobno w wykazach figuruje jako jedyna kanonizowana o tym imieniu. Niewiele o niej wiadomo poza tym, że była towarzyszką św. Urszuli w jej przedślubnej podróży, że w 383 r. zginęła z rąk Hunów o dzień później od pozostałych męczenniczek oraz że jako jeden z jedenastu płomieni figuruje dziś w herbie Kolonii. W tamtejszym kościele św. Jana zostały też złożone jej doczesne szczątki, skąd w czasach reformacji „wywędrowały” do niebyt odległego Königswinter (ok. 40 km) i do znajdującego się ponad 1000 km dalej włoskiego Rimini.
Posiadaniem bogatych relikwiarzy św. Korduli szczycą się też inne kościoły, m.in. w Osnabrück i w naszym Kamieniu Pomorskim, z tym że w kamieńskim skarbcu katedralnym można już tylko zobaczyć jego dokładną replikę, ufundowaną przez byłych mieszkańców Cammin. Kopię relikwiarza oglądaliśmy również w kopenhaskim Muzeum Narodowym, gdzie – jako arcydzieło sztuki wikińskiej w stylu Mammen – nazwany został Szkatułą z Kamienia (Camminskrinet). Nie zbudowano go bynajmniej z kamienia, tylko z dębiny, obitej 22 płytkami z poroża łosia. Płytki ozdobiono reliefami, wszystkie części połączono pozłacaną taśmą miedzianą, a miejsca przecięcia się taśm na wieku skrzynki, zaznaczone zostały dekoracją w formie plastycznych głów zwierząt wykonanych z brązu.
Szkatuła powstała ok. 1000 r. Do dziś trwają spory na temat jej pierwotnego przeznaczenia i tego, jak znalazła się w Kamieniu Pomorskim. Ponieważ zaginęła pod koniec II wojny światowej, niekiedy pojawiają się informacje o kolejnym miejscu jej ukrycia. Rozpala wtedy wyobraźnię wcale nie mniej niż złoty pociąg albo Bursztynowa Komnata.
Imię Kordula nigdy nie biło rekordów popularności, mimo to wg statystyk, nosi je obecnie w Polsce ponad 130 kobiet. W przeszłości jedną z ciekawszych postaci była Kordula z Komorowskich Potocka (1760-1836), znana nie tylko jako „Fée Diamantine” (Diamentowa Czarodziejka), ale też jako wielka miłośniczka książek (zgromadziła pokaźną bibliotekę), działaczka dyplomatyczna (była członkiem delegacji, która przyczyniła się do wypuszczenia więzionych kościuszkowców, m.in.: Tadeusza Kościuszki, Ignacego Potockiego i Juliana Ursyna Niemcewicza), filantropka. Teodor Potocki pisywał do niej wiersze jeszcze przed ślubem i nie zaprzestał tej praktyki także po ślubie, mnie jednak szczególnie zainteresował ten narzeczeński, zawierający ówczesną charakterystykę wielu narodów. Czy nadal jest aktualna, osądźcie sami:
„Wtenczas nie będę kochał mej Korduli,
Kiedy chełpliwy Francuz gębę stuli,
Kiedy swej Hiszpan zapomni powagi,
Kiedy swej Anglik umniejszy odwagi,
Kiedy Holender złotem gardzić będzie,
Kiedy Tatarzyn ludzkości nabędzie,
Kiedy nam Prusak swe zdzierstwa nagrodzi,
Kiedy się polski naród z sobą zgodzi,
Kiedy już Niemiec poprzestanie wina,
Kiedy kto zbije silnego Rusina,
Kiedy wykrętów Włoch swych poprzestanie,
Kiedy kark schylą swój Amerykanie,
Kiedy Żyd jadać przestanie cebuli,
Wtenczas nie będę kochał mej Korduli”.
Do św. Korduli modliły się niegdyś samotne kobiety (bez względu na wiek, status społeczny czy stopień posiadania) w nadziei, że pomoże im znaleźć towarzysza życia. Jej kult rozwijał się w średniowieczu, wspomnienie obowiązywało w Kościele katolickim właśnie 22 października, we współczesnym Martyrologium Rzymskim już się jednak nie znalazła. O tym, że nawet miejsca w relikwiarzach nie można być pewnym, niech świadczy historia gotyckiego obiektu w kształcie ręki, znajdującego się w kościele Świętych Janów na Starym Mieście w Toruniu. Wykonano go ok. 1430 r. specjalnie dla szczątków św. Korduli, jednak od 1761 r. przechowywane są w nim relikwie św. Rozalii z Palermo, a w pojemniku na dłoni dodatkowo relikwia św. Jana Ewangelisty. Dlaczego zniknęła stamtąd Kordula i dokąd się „udała”, już się chyba nie dowiemy. A ja tak się o niej rozpisałam, że o świętach wpisanych do dzisiejszego kalendarza postanowiłam już tylko wymienić.
Corocznie obchodzimy Dzień Praw Rodziny, Światowy Dzień Energii, wspomniany przeze mnie wczoraj Międzynarodowy Dzień Świadomości Jąkania oraz Dzień CAPS LOCKA, w którym warto przypomnieć o netykiecie i zjawisku nadużywania tego klawisza (niektóre serwisy internetowe już nawet zabraniają pisania wielkimi literami). W trzecią sobotę października przypada natomiast Światowy Dzień Pływania. Ponieważ jest dzień wolny, a świata za oknem (z powodu mgły) nie widać, najlepiej uczcić dzisiejsze okazje energiczną rodzinną wyprawą na basen.
Na zakończenie dodam, że 22 października 2136 roku p.n.e. nastąpiło pierwsze zarejestrowane przez ludzi zaćmienie Słońca. Najbliższe będziemy mogli oglądać już 25 października.
Na zdjęciu najstarszy obiekt sakralnym na Pomorzu Zachodnim z najstarszą znaną więźbą dachową z terenu Polski, czyli Konkatedra Najświętszej Marii Panny, św. Jana Chrzciciela i św. Faustyna biskupa w Kamieniu Pomorskim. Ta, w której skarbcu przez tyle wieków przechowywano relikwiarz św. Korduli.
Tekst i foto Maria Gonta
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>