14 lutego. Złotoróżowy poranek, choć bledszy nieco od dwóch ostatnich, i tak zapowiedział słoneczny dzień. Wznosząca się znad horyzontu czerwona kula również wróżyła dobrze, bowiem „Na świętego Walentego bywa już mróz do niczego, ale jak Walek się rozdeszcze, pewne mrozy wrócą jeszcze.”
Zdarza się, że „Święty Walenty bywa nieugięty i odmrozi pięty,” a wtedy „to na opał, wyżywienie i ubranie wyprzedawaj sprzęty.” Znani z oszczędności przysłowiowi poznaniacy ujmują to krócej - „Na święty Walenty uciekają z domu centy.”
Dziś można to odnieść nie tylko do pogody, ale i do współczesnego walentynkowego szaleństwa, kiedy z każdej strony krzyczą do nas reklamy zachęcające do kupienia czegokolwiek, byleby było opatrzone czerwonym serduszkiem.
Świętego Walentego nie zawsze postrzegano tylko jako patrona zakochanych. Był czas, kiedy znacznie bardziej przemawiał do wyobraźni jako orędownik chorych na padaczkę, a w obawie przed „ściągnięciem na siebie” którejś z przypadłości, nie wymieniano nawet ich nazw (chorość/ słabość/ cierpienia/słabota św. Walentego).
W XVII w. w kulturze ludowej funkcjonowało przeklęcie „Bodaj cię św. Walentego niemoc popadła!”, a o kimś, kto płacze, mawiano, że wygląda „jakoby go Walenty trząsł”. Mało tego – odsyłając wtedy kogoś w gniewie do przysłowiowego diabła wołano: „Idźże do Walantego!”.
Jeżeli ktoś często przeklinał, mówiono, że „Walentymi ciska” lub „klnie Walentyńskimi diabłami.” Uważano, że poprawnej polszczyzny powinny używać szczególnie kobiety, bowiem „Jeśli białogłowy będą o złych rzeczach myślić, Walentymi ciskać, to takie pewnie wyrodków i cudów narodzą.”
Ze „Słownika przysłów i przypowieści ludu Galicji” zebranych w 1838 r. przez Żegotę Pauli można się dowiedzieć, że dla zapobieżenia chorobom wszelakim dobrze było „Na święty Walenty puszczać krew choć z pięty”.
Mimo że „ciskanie Walentymi” jest coraz powszechniejsze, a sporo słów uważanych jeszcze niedawno za nieparlamentarne wybrzmiewa nawet w Parlamencie, dziś kojarzymy św. Walentego wyłącznie z pozytywnymi uczuciami. I niech tak zostanie.
Świętując walentynki pamiętajmy, że to także Dzień Nadziewanych Czekoladek i Dzień Jedzenia w Towarzystwie oraz dobry czas na świętowanie Dnia Osób Nieśmiałych i Ukrytej Miłości. Przy tym ostatnim pamiętajmy jednak, że chociaż „Babcia Nieśmiałość i dziadek Wstyd to najwytrwalsi wrogowie miłości”, to jednak nic na siłę – ani my nie musimy się wszystkim podobać, ani nie każdy musi nas lubić, bo przecież my również nie do wszystkich czujemy sympatię.
Na fotografii genialny deser z walentynkowego menu, jakie serwowano wczoraj w Barnówku, w restauracji „W sam las”. Najprawdziwsza małmazja!
Tekst i foto Maria Gonta
« | maj 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | ||
6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 |