Teatr Syrena z Warszawy ściągnął do Teatru im. J. Osterwy nadkomplet widzów.
Czwartego wieczoru XXXIII Gorzowskich Spotkań Teatralnych widzami zawładnęła historia Wiktora Frankensteina, w reżyserii filmowca
Bogusława Lindy. Historia znana na całym świecie, ale opowiedziana - co rzadkie - w formie niefilmowej, choć z elementami współczesnej techniki, bez których przedstawienia nie udałoby się zrealizować.
– Rozpoczynając pracę nad „Frankensteinem” wiedziałem, że bardzo istotna będzie strona wizualna tego spektaklu. Zdecydowałem się więc sięgnąć po środki wyrazu, które trafiają do współczesnego widza – powiedział Linda.
Co prawda, gorzowska publiczność zobaczyła wersję nieco okrojoną, gdyż warunki sceniczne nie pozwoliły na wykopanie grobu, rozpięcie liny i zawieszenie na niej jednej z postaci oraz skoku z Mont Blanc siedem metrów nad ziemią, to jednak widowisko wywarło na widzach wrażenie i zostało nagrodzone brawami na stojąco.
160 minut z przerwą. Dwie części. Pierwsza krótsza, pocięta na precyzyjne minisceny z ograniczoną narracją. Druga dłuższa, bardziej epicka. Do tego piękna gra świateł, wyjątkowa muzyka
Michała Lorenca i takaż rola
Eryka Lubosa.
Spektakl Bogusława Lindy doczekał się wielu bardzo dobrych recenzji, więc nie będę się powtarzać. I choć nie zobaczyliśmy efektów specjalnych czy elementów pirotechnicznych, to widowisko - jak mówią realizatorzy - w okrojonej formie po raz pierwszy grane na wyjeździe, moim zdaniem obroniło się. I ogromna w tym rola całego zespołu, który tworzyli, poza wspomnianym Lubosem:
Jerzy Radziwiłowicz, Wojciech Zieliński, Katarzyna Zawadzka, Katarzyna Zielonka, Tomasz Sapryk, Dorota Gorjainow, Katarzyna Bagniewska, Bartłomiej Jan Nowosielski, Albert Osik, Jerzy Słonka, Aleksander Sosiński, Karolina Michalik, Iwo Kozłowski, Piotr Siejka i Patryk Pietrzak.
Oczywiście, doceniam wszelkie teatralne zabiegi, grę aktorską i reżyserię całości, ale chcę podkreślić, że autorom udało się położyć właściwe akcenty na to, co naprawdę ważne - kondycję człowieka, który - co widzimy też na co dzień - wypada raczej podle. I w tym zestawieniu, TO COŚ, co nie ma wolności, a zostało stworzone przez człowieka, TO COŚ, co zostało zaakceptowane i "oswojone" tylko przez niewidomego, TO COŚ, a nie jego (s)twórca właśnie, miało duszę. I ta dusza cierpiała, kochała, pragnęła bliskości i miłości. A Wiktor? On - jak sam przyznał - odrzucił wszelkie przejawy uczucia, odrzucił to, co dla człowieka powinno być najważniejsze. Wybrał swoją dumę, pychę, chęć dorównania Bogu. I pytanie o to, czy człowiek może być Bogiem - pada ze sceny. Jerzy Radziwiłowicz przeczy, ale odtwórca roli Wiktora Wojciech Zieliński odpowiada tak:
- W XXI w. człowiek coraz częściej próbuje być Bogiem, wykorzystując nowe technologie medyczne i nowe możliwości. Predestynuje do tego dzisiaj, gdy religia zeszła na bok, gdy np. o śladach na murze mówimy, że to nie są znaki Matki Boskiej, tylko deszcz, bo tak powiedzieli amerykańscy naukowcy.
Sztuka w reżyserii Bogusława Lindy to widowisko wielopłaszczyznowe. Dotyka również problemów: porzucenia, tęsknoty, inności, dociekania sensu istnienia, dobra i zła, manipulacji, knucia, nienawiści i dyskryminacji. I wszystkie te zagadnienia wybrzmiewają właśnie przez myślący TWÓR człowieka. Nie przez niego samego. On sam wypada tu podle. I pewnie dlatego - jak powiedział w czasie spotkania Jerzy Słonka - dziś widz po spektaklu nie przychodzi o tym rozmawiać, bo się wstydzi.
Tekst i foto Hanna Kaup
foto Ewa Kunicka Teatr im. J. Osterwy
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>