Prezentujemy część drugą rozmowy z Dawidem Gdulą.

Część pierwszą przeczytasz tu:
https://www.egorzowska.pl/pokaz,miasto,11653,jest_mi_wstyd_za_gorzowian_(1),

Sport w Gorzowie.
- Jest żużel.

Ale zaraz będzie hala sportowa. Mamy Słowiankę, remontują stadion Warty…
- Dobrze, będzie hala sportowa, będą grały koszykarki, będą grali piłkarze ręczni, tylko że bez pieniędzy miasta się nie rozwiną, bo sam budynek nie sprawi tego, że się rozwiną i zaczną grać na lepszym poziomie. Bo kibice przychodzą już teraz na te dyscypliny, tylko bez pieniędzy nie można zatrudnić zawodników, nie idzie za tym sponsoring, by wejść poziom wyżej.

Finanse na Stal…
- Stadion jest miejski, więc jeśli TV ma wymagania, to owszem miasto powinno zrobić to, czego wymaga, ale automatycznie czynsz za stadion powinien iść w górę, adekwatnie do infrastruktury, która została stworzona. Klub w tym momencie dostanie większe pieniądze od TV, więc jak TV wymaga oświetlenia, a my podatnicy musimy się na to zrzucić, to niech klub zapłaci za wynajem tego obiektu z powrotem mieszkańcom większe pieniądze.

Da się pan namówić na porównanie rządów Jędrzejczaka i Wójcickiego?
- Dam się namówić. Za czasów Jędrzejczaka było wiadomo, czego ten facet chce. Może nie zgadzaliśmy się ze wszystkimi jego decyzjami jako mieszkańcy, nie wszystko nam pasowało, ale było wiadomo, co i jak chce zrobić od początku do końca. Był jakiś plan na ileś lat do przodu. Przy obecnym prezydencie ja nie widzę żadnego planu. I nie wiem, co mam z tym zrobić.

Ale właśnie przegłosowano strategię.
- Tak, dwa lata temu przegłosowano plan adaptacji dla dobrego klimatu, który odłożono na półkę po tym, co dzieje się w mieście. Więc to też zostanie odłożone na półkę i dalej będzie robione to, co prezydent chce, a co on chce robić, ja tego nie wiem. Moim zdaniem jest tylko plan od festynu do festynu.

Może nie przeczytaliśmy 300 stron strategii.
- Mecenas Synowiec też nie przeczytał.

Najważniejszy temat dla miasta?
- To, żeby było czyste.

A ten, który wraca jak bumerang? Schody Donikąd?
- Kiedyś będą. Uważam, że już zostały zbudowane na miarę miasta. Obiecano nam je w 2014 r. Nie zrobiono przez pierwszą kadencję czegoś, co było priorytetem w programie wyborczym prezydenta.

A CEZiB?
- Bardzo dobra rzecz, tylko uważam, że niepotrzebnie była zmieniana koncepcja i cały projekt po poprzedniku poszedł do śmietnika. Dziś już tam młodzież mogła się uczyć, mielibyśmy wykształconych ludzi, ale niestety.

Jak się pana słucha, to można stanąć w kącie i zapłakać. Istnieje w takim razie jakiś potencjał w mieście?
- Istnieje. Wiele rzeczy zmienia się pozytywnie. Nie potępiam wszystkiego w czambuł, tak nie jest.

To co pan pochwali?
- Uważam, że ścieżka nad Kłodawką jest bardzo fajna, bo zrobiono ją w miarę o czasie i jak tego oczekiwali mieszkańcy. Brałem udział w konsultacjach, kilka rzeczy było do poprawienia, bo było kilka drzew uschniętych do usunięcia, ale wiadomo, że tego nie da się wyciąć. Urzędnicy nawet mówili, że warto je wyciąć, bo może się na głowę zawalić, ale do dziś stoją. Powiem tak. Nie wiem, dlaczego. Ogólnie remonty są potrzebne. Krytykowałem na początku deptak przy Sikorskiego, bo uważałem, że miasto się zakorkuje. Miasto się nie zakorkowało i na dziś przyznaję, że myliłem się, jest to bardzo fajna sprawa. Natomiast uważam, że można tam było i powinno się posadzić drzewa, a nie drzewka w doniczkach, więc są pozytywne rzeczy, ale chodzi o sam sposób wykonania i niekonsultowania tego z mieszkańcami. Bo są mieszkańcy, którzy chcieliby zieleni, a jej nie ma. Przy okazji jak była projektowana ul. Sikorskiego, istniał Zielony Zespół, którego jestem członkiem, ale nie wiem, czy istnieje. Trudno się dowiedzieć. Rozmawialiśmy na temat Sikorskiego. Na jednym spotkaniu zaproponowałem, by posadzić drzewa lub zorganizować miejsca zielone. Jeden z urzędników powiedział mi: „Ale panie Dawidzie, po co? Przecież tam teraz nie ma zieleni.” Podobnie było z Kostrzyńską. Na darmo straciliśmy czas na przeprojektowanie ulicy, a i tak zostawiliśmy ludzi mieszkających przy torach. A mielibyśmy porządną drogę.

Co się poprawiło przez minione 20 lat?
- Na pewno drogi. Mamy filharmonię, jest Słowianka.

Z czego się biorą – pana zdaniem – nieracjonalne zachowania prezydenta?
- Nie wiem. Trudno mi powiedzieć. Trzeba by zapytać tych, który go lepiej znają. Może on uważa, że tak jest po miastowemu. Już nie chodzi o betonowanie, ale choćby śmieci. Prezydent nadzoruje, powiedzmy ma duży wpływ na to, co robi MG 6. Co jakiś czas wybuchają afery, że zbiera się kupa śmieci. MG6 idzie na kontrolę i okazuje się, że ileś osób nie ma podpisanej umowy. Przecież oni powinni to na bieżąco monitorować, iść w miasto i patrzeć, kontrolować. Np. temat śmieci na Lutyckiej. Można fotopułapkę postawić i sprawa załatwiona. Osobiście robiąc tam niedaleko usługę, widziałem kto i jakie śmieci wyrzucał do jakich pojemników i to nie była właściwa segregacja.

Jest pan za budową spalarni na Chróściku?
- Tak. Możemy na tej spalarni skorzystać, ponieważ możemy spalać nie tylko własne śmieci, ale z Zielonej Góry czy Szczecina i jako miasto czy spółka, która będzie się tym zajmowała, zarabiać na tym dobre pieniądze. Spalarnie istnieją w innych miastach, w centrach, np. w Wiedniu i nikogo to nie truje, a tylko może przynieść korzyść. Poza tym nie możemy cały czas hałdować tych śmieci, coś musimy z nimi w końcu zrobić. Rozumiem, że gdyby ktoś chciał to zrobić w centrum miasta, ale to jest Chróścik, na którym wysypisko śmieci i tak jest i każdy wie, jakie tam są zapachy. Robienie z tego ciepła, zarabianie pieniędzy, to jest bardzo dobry pomysł. Żeby nie było, pochwalam prezydenta, bo to jego pomysł.

Jeśli pan marzy, myśli, wyobraża sobie, planuje, to jakim widzi Gorzów za następne 20 lat?
- Chciałbym, żeby było dużo więcej zieleni, żeby była uczelnia, zakłady pracy, żebyśmy byli miastem, z którego ludzie nie będą uciekać.

Dziękuję.

Rozmawiała Hanna Kaup