Po sobotniej premierze spektaklu „Tango Piazzola – marzenie” emocje wypeÅ‚niÅ‚y Teatr im. J. Osterwy na dÅ‚ugo. Ze mnÄ… wróciÅ‚y do domu, bo gorzowski zespóÅ‚ zrobiÅ‚ coÅ›, czego u nas jeszcze nie byÅ‚o.
MieliÅ›my w Teatrze im. J. Osterwy przedstawienia z muzykÄ… i taÅ„cem. Lepsze i gorsze. Ale tym razem mamy teatralny hit. I z pewnoÅ›ciÄ… nie bÄ™dzie problemów ze sprzedażą biletów, tym bardziej że Gorzów jest dopiero czwartym miastem w Polsce - po Krakowie, Warszawie i Gdyni - w którym gra siÄ™ „Tango Piazzola – marzenie” autorstwa
Anny Burzyńskiej.
Nie wiem, czy zdołam ogarnąć myśli, by przekazać wszystko, co we mnie żyje, bo emocje wciąż nie opuszczają. Wiem na pewno, że nie byłoby takiego odbioru, nie byłoby sukcesu, gdyby zabrakło jakiegoś ogniwa w tym niełatwym przedsięwzięciu. A składa się na nie nie tylko reżyseria
Jana Tomaszewicza, któremu asystowaÅ‚
Bartosz Bandura, nie tylko scenografia i kostiumy
Aleksandry Szempruch, nie tylko sama muzyka Astora Piazzoli - w której pobrzmiewa jazz z elementami klasyki - i jej wykonanie na żywo przez zespóÅ‚ pod kierownictwem
Marka Zalewskiego, ale choreografia
Anny Iberszer, taneczne umiejętności trenera
Piotra Woźniaka i realizacja aktorska:
Beaty Chorążykiewicz, Joanny Gindy, Justyny Jeleń, Marty Karmowskiej, Edyty Milczarek, Joanny Rossy, Michała Anioła, Bartosza Bandury, Mikołaja Kwiatkowskiego, Artura Nełkowskiego i Jana Mierzyńskiego.
„Tango Piazzola – marzenie” wÅ‚aÅ›ciwie otworzyÅ‚o sezon na wyremontowanej scenie Byrskich i byÅ‚o to otwarcie godne. Widownia wypeÅ‚niona po brzegi pewnie nie spodziewaÅ‚a siÄ™ aż takich uniesieÅ„. Z jednej mojej strony siedziaÅ‚a wiceprezydent
MaÅ‚gorzata DomagaÅ‚a, z drugiej – sama autorka Anna BurzyÅ„ska, która przyjechaÅ‚a z Krakowa. Zanim zaczęło siÄ™ przedstawienie, zdążyÅ‚yÅ›my wymienić kilka zdaÅ„, również obaw.
– To moje 70 przedstawienie, a ja denerwujÄ™ siÄ™ jak przy pierwszym. Nic nie widziaÅ‚am i nie wiem, co zobaczÄ™. Mam nadziejÄ™, że bÄ™dzie mi siÄ™ podobaÅ‚o – powiedziaÅ‚a.
Kiedy usÅ‚yszeliÅ›my i zobaczyliÅ›my pierwsze muzyczno-taneczne wykonania, wiedziaÅ‚am, że jest dobrze, bo widownia nagradzaÅ‚a aktorów oklaskami. I byÅ‚y to oklaski szczere, takie które aktorzy lubiÄ…, bo stanowiÄ… swoisty dialog z nimi i pokazujÄ… więź tworzÄ…cÄ… siÄ™ w tym magicznym czasie miÄ™dzy nadawcÄ… i odbiorcÄ…. A na zakoÅ„czenie publiczność zasÅ‚użenie dziÄ™kowaÅ‚a zespoÅ‚owi, bijÄ…c brawo na stojÄ…co, bo zobaczyÅ‚a kawaÅ‚ bardzo trudnej aktorskiej pracy, w którÄ… wÅ‚ożyli mnóstwo wysiÅ‚ku i umiejÄ™tnoÅ›ci, a co najważniejsze - prawdziwych emocji.
Historia, którÄ… ujrzeliÅ›my, to senne marzenie, ÅšniÄ… je ludzie spragnieni miÅ‚oÅ›ci nie tylko tam, gdzie zostaÅ‚a osadzona i skÄ…d pochodzÄ… bohaterowie, czyli w jakimÅ› klubie w Buenos Aires. Ta historia to emocje i pragnienia ludzi z każdego zakÄ…tka Å›wiata, to ich tÄ™sknoty, niespeÅ‚nienia, rozterki i tragedie. Ten miniÅ›wiat jakiegoÅ› podÅ‚ego baru, który prowadzi niemÅ‚oda już kobieta; baru, w którym spotykajÄ… siÄ™ i przyjaciele, i rywale, jednakowo samotni mÅ‚odzi i starsi, to zwierciadÅ‚o, w którym mógÅ‚by przejrzeć siÄ™ każdy. Do tego sÅ‚owa proste, niewyszukane, czasami przypominajÄ…ce brazylijskie telenowele – ale to celowy zamysÅ‚ autorki – i oczywiÅ›cie taniec - argentyÅ„skie tango, to tango, które przecież zrodziÅ‚o siÄ™ z tÄ™sknoty, samotnoÅ›ci i rozpaczy. Tango, które wyraża i miÅ‚ość, i Å›mierć, zdradÄ™ i oddanie, namiÄ™tność i smutek. Tango, czyli jak mówi Piotr Woźniak, trzyminutowy romans, a wiÄ™c: T - taniec, A - akcja, N - naÅ‚óg, G - gracja, O – odlot.
I wÅ‚aÅ›ciwie tak byÅ‚o na gorzowskiej scenie, bo choć nasi aktorzy nie taÅ„czÄ… i nie Å›piewajÄ… na co dzieÅ„, to udźwignÄ™li zadnie i pokazali nie tylko historiÄ™ pragnieÅ„ i namiÄ™tnoÅ›ci, ale stworzyli obraz poetycki, który porusza najwrażliwsze struny ludzkiej natury. Co ważne, role tak zostaÅ‚y przydzielone, by każdy z aktorów stworzyÅ‚ osobowość, by wyÅ›piewane przez nich piosenki – nawet jeÅ›li nie byÅ‚y na najwyższym muzycznym poziomie – to broniÅ‚y siÄ™ interpretacjÄ…, którÄ… dopeÅ‚niaÅ‚ Å›wietnie pomyÅ›lany i wykonany taniec. Tu uwagÄ™ przykuwa każda scena. I ta, w której aktorzy taÅ„czÄ… samotnie; i ta, w której rozmawiajÄ… niemal spleconymi ciaÅ‚ami; i ta, w której taÅ„czÄ…c – walczÄ…; wreszcie - bÄ™dÄ…ca mÄ™skim pokazem tanecznym w wykonaniu Artura NeÅ‚kowskiego, Bartosza Bandury, Jana MierzyÅ„skiego i MikoÅ‚aja Kwiatkowskiego - bo przecież kiedyÅ› tango taÅ„czyli tylko mężczyźni.
Niezwykle lirycznie zaprezentowaÅ‚a siÄ™ Joanna Rossa w nieÅ‚atwych przecież utworach; przekonujÄ…co - Edyta Milczarek z miÅ‚oÅ›ciÄ…, którÄ… chciaÅ‚a obdarzyć kobietÄ™, bo żaden mężczyzna nie jest wart jej Å‚ez; wzruszajÄ…co - Marta Karmowska, której uczucia nikt nie rozumiaÅ‚. Wreszcie matka i córka, czyli Beata Chorążykiewicz i Justyna JeleÅ„ – rywalizujÄ…ce niczym obce sobie kobiety o tego samego mÅ‚odego mężczyznÄ™, dopeÅ‚niÅ‚y obrazu ludzkich rozterek i tÄ™sknot, nad którymi swÄ… onirycznÄ… pieczÄ™ od poczÄ…tku do konca trzymaÅ‚a Joanna Ginda.
Tango to taniec - grzech, to namiÄ™tność, walka i erotyzm w jednym. I to wszystko zobaczycie na gorzowskiej scenie. ZespoÅ‚owi dziÄ™kujÄ™ za tÄ™ realizacjÄ™, którÄ… z pewnoÅ›ciÄ… bÄ™dzie chciaÅ‚o siÄ™ oglÄ…dać niejeden raz, a Widzom życzÄ™ ogromu emocji i wzruszeÅ„. Å»yczÄ™ też Å‚ez, byÅ›cie wrócili do swojej codziennoÅ›ci, zaznawszy tego, co w prawdziwym teatrze najważniejsze - katharsis.
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć