Kiedy w piątkowy wieczór w Teatrze im. J. Osterwy słuchałam koncertu Piwnicy pod Baranami, kiedy gospodarz wieczoru
Leszek Wójtowicz mówił do nas słowami z minionej epoki (epoki mojej młodości), zatęskniłam za tamtym czasem. Bo krakowskim artystom udała się rzecz rzadka. Udało im się uspokoić pędzący wokół nas świat, udało się przywrócić słowu znaczenie, udało się poczuć wzajemną obecność człowieka. Dobrego człowieka.
Koncert, precyzyjnie ułożony i niemal do ostatniego momentu zmieniany (tak to robił przed laty Piotr Skrzynecki), trwał trzy godziny. Tak. Pełne trzy godziny. Część tego czasu wypełniły brawa, będące nie tylko podziękowaniem za występy, ale też interakcją budującą chemię między artystą a widzem.
Zaczęło się tradycyjnie od tekstu Stanisława Wyspiańskiego "I ciągle widzę ich twarze" oraz swoistych hymnów Piwnicy: "Przychodzimy, odchodzimy" i "Niebieska patelnia".
A później już pełen program z udziałem całego zespołu i oczywiście:
Tadeusza Kwinty,
Mieczysława Święcickiego i
Aloszy Awdiejewa. Były piosenki autorskie, były wykłady na temat języka polskiego, był występ magika. Każdy artysta zapowiedziany, każdy powitany i każdy zapamiętany.
Kiedy więc słuchałam tego niezwykłego, historycznego koncertu, który jako imprezę towarzyszącą zorganizował
Bogusław Dziekański z Jazz Clubem Pod Filarami, najzwyczajniej zatęskniłam za czasem minionego spokoju, czasem prawdziwej kultury i szacunku dla człowieka. Chciałam, by ta chwila trwała jak najdłużej. Zerknęłam na zegarek. Była 21.20. Artystyczne emocje zmierzały do punktu kulminacyjnego. Na scenę wszedł Alosza Awdiejew, który porwał publiczność i po wykonaniu jednego utworu odjechał do Krakowa, a jego miejsce zajęli koledzy, którzy koncert zakończyli po 22.00.
Radość obcowania z kultową Piwnicą pod Baranami wielu przeniosło do Jazz Clubu Pod Filarami. Tam wkrótce zjawili się krakowscy artyści, dla których zagrali gorzowscy wychowankowie Bogusława Dziekańskiego.
Ireneusz Budny (perkusja),
Krzysztof Ciesielski (kontrabas),
Mariusz Smoliński, którego zmienił
Michał Wróblewski (fortepian) i solistka
Agnieszka Kliszczyk podtrzymali radosny muzyczny nastrój. Dołączył do nich krakowski puzonista
Marek Michalak i - patrząc na uśmiechniętego szefa Filarów - chciało się wracać do słów Desideraty, którymi Piwniczanie zakończyli swój gorzowski występ, słów, które brzmią: "Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy."
Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, co zdarzyło się w Paryżu właśnie o 21.20.
Tekst i foto Hanna Kaup
Więcej zdjęć:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2015-11-14_historyczny_koncert_historyczna_chwila,
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Obchody 900-lecia jubileuszu
W sobotę 11 maja br. w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji dziewięćsetlecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.
Przygotowania do tej ...
<czytaj dalej>Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>