W 105. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości zaczęły się XXXIX Gorzowskie Spotkania Teatralne. O 16.00 i 19.00 Fundacja Ewy Błaszczyk zaprezentowała spektakl „Wania, Sonia, Masza i Spike” wg Christophera Duranga w reżyserii Macieja Kowalewskiego.
W dwugodzinnej – z przerwą – historii rodzeństwa o imionach wyjętych ze sztuki Czechowa, wystąpili: Ewa Błaszczyk, Małgorzata Rożniatowska, Marianna Janczarska, Dorota Landowska, Maciej Kowalewski i Wojciech Zieliński. Pokazali z jednej strony życie nudne, sfrustrowane, niedojrzałe i nieporadne, z drugiej - światowe, gwiazdorskie, choć sztuczne, niedające spełnienia. Przedstawili próby odnowienia zerwanych relacji rodzinnych i wreszcie przemianę.
Co charakterystyczne, był to teatr w teatrze, a zwrot akcji w życiu zastałych w codzienności i niewiadomym oczekiwaniu Wani i Sonii, nastąpił w momencie przybycia ich siostry Maszy, dzięki której mogli sobie pozwolić na trwanie w niedorosłości, bo to ona od lat opłacała ich życie w domu, który pozostał im po rodzicach. Gdy Masza (Ewa Błaszczyk) przyjeżdża po kolejnym sukcesie aktorskim z Nowego Jorku (ze swoim nowym narzeczonym), planuje sprzedać ten dom i zweryfikować swoje życie. Ostatecznie – trochę pod wpływem Kasandry, która w ich domu sprząta, trochę pod wpływem zawodu – decyduje, że z roli Lady killer czas przejść w rolę… babci.
Sam reżyser i jednocześnie odtwórca roli Wani mówi, że jego spektakl to sentymentalna, gorzko-śmieszna rzecz o życiu, o borykaniu się z rodziną, samym sobą i współczesną technologią, że to sztuka niespecjalnie skomplikowana. I trudno temu zaprzeczyć, bo pokazuje widzowi to, co zna często z własnego podwórka. Niestety, jak dla mnie, sposób tego pokazania się nie broni. Nie był to ani porywający, ani szczególnie oczyszczający spektakl. Może w drugim akcie aktorzy pokazali nieco więcej, ale to nie był teatr, który mnie wciąga. O słabości spektaklu mówili też inni milośnicy teatru, a i na zakończenie widzowie nie nagrodzili aktorów brawami na stojąco, co zdarza się rzadko.
Już w niedzielę następna propozycja. Będzie nią „Superprodukcja, czyli kręcimy Krzyżaków” według scenariusza i w reżyserii Michała Paszczyka z kabaretu Paranienormalni. 12 listopada o 19.00 COPA Agencja Artystyczna pokaże znów dwugodzinne – i znów z przerwą – ironiczne spojrzenie na polski przemysł filmowy od zaplecza. Jak czytamy w zapowiedziach, widz będzie śledził rozwój akcji od nietrafionego pomysłu na film, poprzez nieudane castingi, fatalne próby i żałosną reżyserię, aż po festiwal filmowy w Gdyni. Zobaczy to, co dzieje się, gdy kamery są wyłączone i dowie się, do czego zdolny jest reżyser, który nie ma żadnych zdolności, jak bardzo aktor da się zaorać, żeby dostać rolę, w jaki sposób ustawić kamery, by na bogato pokazać biedne dekoracje i wreszcie czy na źle nakręconym filmie można dobrze zarobić.
Wystąpią: Łukasz Konopka, Bogdan Kalus, Wojtek Błach, Alan Andersz, Ula Dębska.
Nawet jeśli nie dostaliście biletów na kolejne przedstawienia, śmiało możecie przyjść, bo obsługa teatru zawsze znajdzie dla Was miejsce.
Hanna Kaup
foto Teatr im. J. Osterwy/Facebook
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
« | czerwiec 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |