"Dużo kobiet, bo aż trzy" to najnowszy projekt sceniczny
Artura Andrusa. W poniedziałkowy wieczór zobaczyli go widzowie Gorzowa i okolic. W Filharmonii Gorzowskiej pojawił się komplet gości.
Życie już wielokrotnie pokazało, że tego typu wydarzenia sprzedają się do ostatniego miejsca. Nazwiska, które gwarantują poziom, to magnes przyciągający widza. Tak było i tym razem. Artur Andrus i jego kobiety, czyli
Maria Czubaszek,
Magda Umer i
Hanna Sleszyńska wystarczyli, by po dwugodzinnym spotkaniu wrócić do domów w najlepszych nastrojach.
Sprawca zdarzenia i jego konferansjerka stanowiły osnowę wypełnianą przez zaproszone artystki. Zaczęło się monologiem prowadzącego o początku bez początku, czyli badaniach, które mówią, że po wyjściu z wydarzenia, widz w ogóle nie pamięta, co było na początku. Artur Andrus ubrał to w specyficzną dla siebie grę słów, dzięki czemu goście jego spektalu na pewno zapamiętali jak zaczął.
Pierwszy gość to oczywiście Maria Czubaszek, z którą stanowią swoistą parę, najczęściej niezgadzającą się w opiniach, ale niezgadzającą się w pięknym stylu, dla którego ludzie przychodzą na spotkania z nimi.
Bardzo miłym wspomnieniem "Okularników", walca z "Nocy i dni" czy "Portofino" był minirecital w wykonaniu Magdy Umer.
- Magda Umer nie tylko śpiewa, ona opiekuje się swoimi piosenkami - powiedział prowadzący. Rzeczywiście, artystka pokazała, że każde słowo ma znaczenie, a to znaczenie ukrywa prawdę, którą warto pielęgnować. Jej wykonanie wprowadziło słuchających w liryczny nastrój i po prostu zachwyciło.
Z kolei trzecia kobieta, znana w Gorzowie nie tylko z występów na scenie, ale też osobistych związków z naszym miastem, Hanna Śleszyńska porwała publiczność swoim temperamentem. Zaśpiewała m.in. "Wszystko się chwieje" do słów K. I. Gałczyńskiego, piosenkę
Wojciecha Młynarskiego ze spektaklu "Kryminale Tango", "Mężczyznę na lotni"
Adama Nowaka czy "Mamma Morton" z musicalu "Chicago".
Dwugodzinny wieczór wywoływał wzruszenia, ale przede wszystkim salwy śmiechu. Koniecznie trzeba dodać, że na scenie - poza czarną kotarą stanowiącą tło - i stolikiem z dwoma fotelami nie było żadnej scenografii. Wystarczyli artyści, którzy przyjechali dzielić się słowem i towarzyszący im muzycy, czyli trzech
Wojciechów: Borkowski, Kaleta, Stec i Łukasz Borowiecki. Tylko tyle i aż tyle.
Redakcji eGo i TVP3 udało się porozmawiać z artystami po spektaklu. Rozmowa będzie częścią przygotowywanego odcinka teleGRAMÓW o żarcie, humorze, dowcipie. Przypominamy, audycja jest emitowana co drugi czwartek w TVP3 Gorzów Wielkopolski ok. 18.00.
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Przebudują Ikara
Przetarg na przebudowę ostatniego etapu ulicy Ikara rozstrzygnięty.
Kolejna osiedlowa uliczka zostanie w pełni przebudowana. Nowa nawierzchnia ul. Ikara ułatwi codzienne ...
<czytaj dalej>Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>