Wyobraź sobie salę. Dużą. Co najmniej wielkości gimnastycznej, do której wchodzi się przez czarną kotarę, niczym do innego świata. Początkowo ten świat też jest czarny, gdzieniegdzie pojawiają się tylko jakieś światła. Potem dostrzegasz wiszące ekrany, pod ścianą z lewej strony kilkadziesiąt czarnych puf i materacy, na których możesz usiąść lub się położyć i tyleż po przeciwnej stronie.
Wnikasz w ten świat natychmiast po pierwszych słowach lektora, który czyta listy malarza do brata, a na ekranach i ścianach wokół zaczynają pojawiać się obrazy Vincentego Van Gogha z różnych okresów jego twórczości. Uzupełnieniem są krótkie wpisy dotyczące ważnych dat i wydarzeń z życia artysty wyświetlane na ekranach pod sufitem.
Przejście za czarną kotarę od pierwszej chwili robi wrażenie, które potęguje odpowiednio dobrana muzyka. Po chwili już wiesz, że impresjonistyczne wizje Van Gogha utrwalone na płótnach, będą Cię otaczać z każdej strony i dojdziesz do wniosku, że oto jesteś uczestnikiem nowej formy obcowania z wielkim malarstwem, którego w jednym miejscu nie zobaczysz, a nawet gdyby, to może nie potrafiłbyś zrozumieć czy docenić tak, jak to zrobili najwięksi koneserzy i krytycy sztuki. Stąd nie dziwi, że tego typu wystawa odniosła sukces nie tylko w Warszawie, ale i na świecie, od Stanów Zjednoczonych po Dubaj.
Od 11 marca do 12 czerwca w IASE (Instytut Automatyki Systemów Energetycznych) we Wrocławiu można oglądać VAN GOGH Multi-Sensory Exhibition, czyli wystawę największych dzieł Vincentego Van Gogha.
Wielkie malarstwo w połączeniu z nową technologią to najbardziej innowacyjna forma doświadczania sztuki angażująca zmysły, bowiem prace artysty oglądamy dzięki technologii Digital Art 360. W specjalnie zaaranżowanej przestrzeni, o której pisałam wcześniej, na ekranach o powierzchni ponad 2000 m kw. można zobaczyć setki dzieł nieszczęśliwego artysty, który mówił i potem pisał do swego młodszego brata Theo: „Malowanie to smutne i przykre rzemiosło”, a potem dodawał: „Cierp, czekaj – oto jedyna lekcja, którą należy odrobić w życiu”.
Wszystkie prace wyświetlane są jako wielkoformatowe, tętniące kolorami płótna. Spływają ze ścian, rozlewają się po podłodze, opowiadając o życiu i twórczości malarza.
W ciągu 45-minutowego swoistego spektaklu przenosimy się do Holandii, Paryża, Arles, Saint-Rémy de Provence oraz Auvers-sur-Oise, gdzie powstawały największe arcydzieła znanego impresjonisty. Doznajemy niezwykłych odczuć, gdy spada na nas seria słoneczników, które tak ukochał i przyjął za swoje Vincent van Gogh, gdy sala zamienia się w kontrastowy granat nocy z uliczek Paryża, wreszcie, gdy patrzy nam w oczy sam artysta z autoportretów. Całości towarzyszą listy do Theo (czytane przez aktora Roberta Gularczyka z filmu „Twój Vincent”), w których odzwierciedlał nie tylko poglądy na świat, ale dzielił się wątpliwościami i lękami dotyczącymi własnego życia.
Van Gogh został doceniony dopiero po śmierci, choć namalował ponad 2000 obrazów znajdujących się dziś w galeriach największych kolekcjonerów sztuki świata, a jego płótna należą do najdroższych na artystycznym rynku.
Choć wystawa we Wrocławiu zaczyna się klasycznie, bo prezentuje tablice ukazujące życie i twórczość Van Gogha, choć tradycyjnie wita zwiedzających ogromny portret artysty, a także niewielkie popiersie, to najważniejsza jej część nie ma nic wspólnego z tradycyjną wizytą w galerii sztuki.
Sądzę, że nie można ominąć tej atrakcji, będąc choćby przejazdem we Wrocławiu. Wystawa jest czynna codziennie od 10.00 do 18.00 w budynku IASE (Instytutu Automatyki Systemów Energetycznych) przy ul. Wystawowej 1 – obok Hali Ludowej.
Zapraszam do galerii: https://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2022-04-20_Van_Gogh,
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
« | czerwiec 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |