Tak naprawdę nie wiadomo, czy ścieżka pieszo-rowerowa wzdłuż Kłodawki będzie miała 7 km, mniej a może więcej; nie wiadomo, czy zakończy się miejscem na ognisko w szczerym polu bez możliwości skomunikowania z biegnącą już wzdłuż ul. Wyszyńskiego do Kłodawy mocno uczęszczaną trasą rowerową; czy pokryje ją nawierzchnia asfaltowa czy z płyt betonowych. Tak naprawdę nie wiadomo nic, bo spotkania w ramach projektu "Odzyskujemy Kłodawkę" zorganizowane przez Biuro Konsultacji Społecznych i Rewitalizacji z zielonogórską firmą projektową Augmen mają charakter koncepcyjny, a wykonawcy oczekują wskazówek od gorzowian.

Co więc wiadomo w sprawie? Wiadomo, że to zadanie trudne - bo to słowo bardzo często podkreślał prezentujący slajdy w czasie czwartkowego spotkania w byłym Klubie Lamus Marcin Kowalczyk z firmy Augmen - że do czerwca ma powstać projekt, bo wtedy będą ogłaszane konkursy; że całość koncepcji ścieżki podzielono na dwa etapy, ale niektóre jej elementy będą wchodziły w inne działania związane z innymi projektami; że na etap I urzędnicy mają się ubiegać o 9 mln zł, a "odzyskanie Kłodawki" w tej części mieszkańcy powinni zobaczyć na koniec 2018 r., że zgodnie z obowiązującymi normami ścieżka rowerowa ma mieć 2,5 m szerokości, a ciąg pieszy 1,5 m. Co z drugą częścią - biegnącą poza ścisłe centrum - też nie wiadomo.

Przedsięwzięcie o nazwie „Odzyskujemy Kłodawkę” to - póki co - kolejne konsultacje z konsultacji, do których zaproszono mieszkańców. Oddźwięk, jak na ponad 120-tysięczne miasto - wyjątkowo mizerny, tzn. pojawiają sie wciąż ci sami ludzie i ci sami radni, których można policzyć na palcach jednej ręki, czasami może dwóch.

W czasie czwartkowego popołudniowego spotkania każdy mógł wyrazić swoje zdanie w sprawie, którą zaprezentowała firma Augmen. Niestety, prezentacja udowodniła głównie nieznajomość rzeczy, bo nie tylko brakowało na slajdach oznakowania ulic, nie tylko sami prelegenci gubili się w miejscach, które próbowali pokazywać bez użycia choćby takiej pomocy, jaką jest wskaźnik, ale też nie potrafili wskazać i nazwać konkretnych, które sami na slajdach oznaczyli, np. co to za mostek i w którym miejscu łączy dwa brzegi Kłodawki gdzieś na wysokości ul. Wyszyńskiego. Nie znali również szczegółów związanych z własnością działek - zakładali, że raczej wszystko projektowali na terenach należących do miasta, ale pewności nie ma - nie wzięli pod uwagę tak ważnych elementów koniecznych na całej długości ścieżki, jak choćby zbiorniki retencyjne czy tablice dydaktyczne przedstawiające wyjątkowe drzewa czy ptaki - o czym wspominał Marek Pogorzelec - nie myśleli o przywróceniu żeglowności Kłodawki - o czym z kolei mówił Zbigniew Rudziński - bo dostali zlecenie od prezydenta na ścieżkę pieszo-rowerową; niestety, projektując taki szlak, nie uwzględnili użytkowników wózków dla osób niepełnosprawnych, tzn. szerokości tych wózków i możliwości ich przejazdu po trasie (uwaga Małgorzaty Janickiej). Tę kwestię będą dopiero sprawdzać.

Obecna na spotkaniu radna Marta Bejnar-Bejnarowicz wskazała, że w projekcie brakuje diagnozy w sprawie młodzieży 15+, która najczęściej spędza czas w bramach, pije piwo, ćpa, a w najlepszym wypadku siedzi z tabletem w ręku.
- Bark tutaj oferty dla tej młodzieży, a bardzo ważny dla nich byłby np. skytepark w obszarze nowego miasta - mówiła. Potwierdziła również konieczność projektowania zbiorników retencyjnych oraz zwrócenia uwagi, by nie wstawiać toalet w centrum placów zabaw.
- Niestety, nie ma tu żadnej konotacji z osiami widokowymi. Ścieżka zawsze powinna prowadzić dokądś - argumentowała. - Nam nie jest potrzebna ścieżka nad Kłodawką, ale projekt zagospodarowania terenu wzdłuż Kłodawki, przywrócenia miastu ogrodu dendrologicznego, ścieżki historycznej i edukacyjnej. Niech prezydent wykorzysta wiedzę, za którą zapłacił firmie pana Zmyślonego 150 tys. zł. Niestety, podchodzimy do sprawy od d... strony, bo najłatwiej było zrobić ścieżkę rowerową - zakończyła.

Opinię radnej podziela również przedsiębiorca z Niemiec, dawny mieszkaniec Gorzowa, który uczestniczył w spotkaniu południowym. - Jeśli to ma kiedykolwiek powstać i mieć ręce i nogi, to powstanie chyba za 50 lat. Tak się nie robi. Na świecie najpierw wykonuje się szczegółowe plany, w których wszystko jest dokładnie przemyślane, a tu firma przychodzi na spotkanie i pyta mieszkańców, nie mając pojęcia, z czym pracuje - powiedział pan Tomasz.

Rzeczywiście, mocno zastanawiające jest, że firma, która otrzymuje za swoją pracę jakieś pieniądze, przychodzi na spotkanie jak niezbyt przygotowany uczeń na lekcje i oczekuje, że nauczyciel wystawi mu za to ocenę celującą.

Hanna Kaup
redaktor naczelna/wydawca

Dodaj komentarz:

Komentarze:

Oni tu zostają

„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ... <czytaj dalej>

Pielgrzymki

Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia. Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ... <czytaj dalej>

200 lat dla pani Zofii

Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ... <czytaj dalej>

Prezydent w ministerstwie

Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. - Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ... <czytaj dalej>

«	kwiecień 2024					»
P	W	Ś	C	P	S	N
1	2	3	4	5	6	7
8	9	10	11	12	13	14
15	16	17	18	19	20	21
22	23	24	25	26	27	28
29	30

Piękna inicjatywa w brzydkim mieście

aktualnie nie ma żadnej czynnej sondy

Blogujesz? Rób to lokalnie!
Wystarczy jedno kliknięcie w egoBlog

Masz problem?
Napisz do eksperta egoEkspert

Żadna sprawa nie zostanie bez odzewu. Daj znać na eGo Forum

Zlikwiduje się wszelkie dyktaty i nakazy unijne, cofnie się unijne imunitety, bo za dużo zasłaniają. Generalnie unia przestanie mieć cokowliek <czytaj dalej>

Jedni mówią , że życie zaczyna się po "pięćdziesiątce", a inni że dopiero po drugiej.
Wszystkiego dobrego Pani Zofio ... <czytaj dalej>

Język taki a nie inny dla podkreślenia bezsilności. Mam dokładnie takie samo zdanie. Zakleilismy się w skorupie narodowej martylologii i nie wyle <czytaj dalej>

Jeżeli zapotrzebowanie na takie odruchy "narodowościowe" rośnie, znaczy że w społeczeństwie coś się psuje. Staje się sfrustrowane, <czytaj dalej>

Gumofilce na traktory i do Warszawy. Żoliborz wam pomoże. <czytaj dalej>