W sobotę 26 listopada, późnym wieczorem w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej zakończył się dwudniowy festiwal „Warto czytać nad Wartą”.
Po piątkowych gościach:
Adamie Ferencym, Joannie Szczepkowskiej i
Krystianie Machniku, w sobotę uczesnicy festiwalu literacko-czytelniczego najpierw wysłuchali fragmentów lektury „Dwieście tysięcy mil podmorskiej żeglugi” Juliusza Verne w wykonaniu
Tamary Arciuch i
Bartka Kasprzykowskiego.
O 14.00 rozpoczęło się spotkanie z autorką książki „Wowa, Wołodia Władimir. Tajemnice Rosji Putina”
Krystyną Kurczab-Redlich, której wiedza na temat Putina i jego Rosji jest co najmniej imponująca. Trudno się temu dziwić, bowiem przez 14 lat (1990-2004) była korespondentką w Rosji, autorką filmów o Czeczenii. Z uwagi na poruszaną tematykę, nazywaną bywa polską Politkowską. W Gorzowie wyjaśniała postępowanie agresora wojny w Ukrainie, który nie potrafi pogodzić się z tragedią geopolityczną – jak nazwał rozpad Związku Radzieckiego – bowiem dla niego wielkość Związku Radzieckiego jest sięgającą przeszłości carskiej wielkością imperialną. Wspomniała jego pierwsze przemówienie w Dumie, w czasie którego mówił nie o pokoju, ale o tym, że Rosja zawsze będzie broniła swoich granic i obywateli, gdziekolwiek się znajdą. Bohaterka spotkania przytoczyła też znamienne zdanie, w którym Putin powiedział, że na skutek rozpadu Związku Radzieckiego 25 milionów Rosjan niespodziewanie znalazło się na terytorium innych państw i żyje tam, choć są to terytoria historycznych krajów rosyjskich, jak Krym. – To przemówienie nacelowane było na obronę, czyli jakąś wojnę. Nie mówił o pokoju, demokracji czy wartościach, ale o obronie, choć nikt jego kraju nie napadał – podsumowała. Podkreśliła również, że Putin jest silny słabością Zachodu. Inne wyjątkowo ważne w dzisiejszej sytuacji rozważania znajdziecie w książce „Wowa, Wołodia, Władimir…”
Pozostając w temacie Rosji, kolejną godzinę spędziliśmy w WiMBP z dziennikarzem zaprzyjaźnionym z kucharzami Kremla
Witoldem Szabłowskim, który w obecności
Michała Ogórka mówił o „Rosji od kuchni”. Godzinne spotkanie przetykane było licznymi opowieściami o zwyczajach związanych z karmieniem najwyższych głów państwa, ze szczególnym uwzględnieniem rosyjskich. Mówiono nie tylko o wystawnych potrawach szykowanych dla carów, ale też o głodzie, którym Lenin zaczął karać ludzi. – A Stalin to twórczo rozwinął – dodał autor książki i podkreślił, że w Rosji jedzenie było i wciąż jest elementem sprawowania władzy. Złym się żywność zabiera, dobrych nią nagradza.
Czwarta godzina to było znów czytanie. I to czytanie, jakiego nigdy nie ma się dosyć. Aktor młodszego pokolenia i lektor, znany z licznych ról dubbingowych
Jakub Wieczorek przywiózł ze sobą „Niewyczerpany żart” Davida Fostera Wallace’a, książkę cegłę, liczącą ponad tysiąc stron. I choć na wstępie powiedział to, co dzień wcześniej Adam Ferency, że z zasady nie przygotowuje się do czytania, to tym razem tak zrobił i podzielił się wskazówkami, jak czytać to opasłe dzieło, napisane językiem wyjątkowym. „Fragmentaryczna, trudna, erudycyjna, dygresyjna, poplątana, do bólu szczera, skłaniająca do refleksji, genialna – taka jest ta powieść o długości ponad 1100 stron, z czego niemal 100 zajmują przypisy autora. Zorientowanie się w przeskokach czasowych, w mnogości wątków i bohaterów stanowi nie lada wyzwanie…” – to tylko fragment recenzji, którą znajdziecie w internecie. Ale choć rzeczywiście i liczba stron, i język może zniechęcić, to sam głos aktora, jego modulacja i niezwykła zgodność z frazą zdań były absolutną zachętą do tego, by odważyć się i zmierzyć z tym niezwykłym dziełem człowieka, który – cierpiąc od lat na depresję – we wrześniu 2008 r. odebrał sobie życie. Spotkanie z Jakubem Wieczorkiem potwierdziło kolejny raz, że bycie gwiazdą niesie za sobą zachwyty pod warunkiem, że to gwiazdorstwo się udowodni. Piękna to była godzina z niezwykłą literaturą i wybitnym głosem, który zabrał słuchaczy w inne przestrzenie.
Na finał organizator zaprosił osoby znane i nie po raz pierwszy obecne w Gorzowie: prof.
Jerzego Bralczyka i dziennikarza Michała Ogórka, którzy „nagadali” wspólnie niejedną książkę. I takim gadaniem w temacie „Co nas śmieszy, co nas przestrasza” uraczyli wypełnioną salę gorzowskiej książnicy. Prof. Bralczyk rozpoczął od luźnego wstępu, czyli wskazania tego, czego się boimy. Wymieniał wilkołaki, strzygi, upiory, ale i śmierć, trumnę i cmentarz, a także dentystę i mysz. Wskazywał, że śmiech jest ratunkiem przed strachem, że łączy ludzi i że w kupie lepiej się bać niż samemu. Michał Ogórek podkreślił, że w dzisiejszym świecie obowiązuje terror śmiechu i radości, że ze wszystkiego trzeba mieć fun, a śmiech staje się obowiązkiem. Od tego prof. Bralczyk pociągnął temat wyśmiewania, obśmiewania i prześmiewania i mówił, że łatwiej znieść cięgi fizyczne niż wyśmiewanie. Wskazał też, że śmiech jest bronią słabych, ale sukcesy towarzyskie odnoszą ci, którzy potrafią być dowcipni. Czy panowie odnieśli sukces, racząc nas swoimi zabawnymi opowieściami? Z pewnością, bo ustawiła się do nich kolejka czytelników z książkami do podpisu.
Najwytrwalsi spędzili w WiMBP ponad sześć godzin. I z pewnością były to godziny wypełnione mądrymi, ważnymi i pięknymi słowami. Taką ucztę po raz czwarty zgotowała nam ze stuprocentową zniżką, czyli całkowicie za darmo, Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna. Ja już nie mogę doczekać się kolejnej edycji tego szczególnego festiwalu. Ode mnie – i z pewnością od wielu – ogromne brawa dla dyr.
Sławomira Szenwalda i każdego z pracowników naszej książnicy. Czekamy na piątą odsłonę.
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Przebudowa Spichrzowej
Ostatnie przygotowania do rozpoczęcia przebudowy ulicy Spichrzowej.
Konsorcjum firm TORMEL i WUPRINŻ, przebuduje ostatni, półkilometrowy odcinek ulicy Spichrzowej. Pierwsze prace ruszą ...
<czytaj dalej>Remont schodów
Nowe schody na Piaskach, obok lecznicza zieleń.
Rusza remont schodów przy ul. Bohaterów Westerplatte, zejście do ul. Sczanieckiej. Skarpa przy schodach ...
<czytaj dalej>