Hanna Kaup BLOG
Na kolei jak w Afryce
Podróż z Gorzowa dokądkolwiek to murowana przygoda, która zaczyna się jeszcze przed wejściem do pociągu.
Odkąd nasz dworzec został wyremontowany, można go nawet polubić. Wreszcie jest sklep, w którym przed podróżą można kupić niezłą kawę z croissantem. I to za jedyne trzy i pół złotego. Tyle że z tym croissantem jest jak z usługami na kolei, za bilet musisz zapłacić – i to całkiem niemałe pieniądze – ale to wcale nie znaczy, że dostaniesz miejsce siedzące. Tak samo jest w dworcowym sklepie. Płacisz za kawę z croissantem, a dostajesz kawę, bo croissantów najczęściej nie ma.
– Właśnie mi wyszły, a dostawca jeszcze nie dowiózł – usprawiedliwia się pan za ladą.
To „właśnie” słyszę za każdym razem, gdy ruszam z Gorzowa w świat.
– To kiedy mam odebrać te zaległe? – pytam sprzedawcę. Ale on już nie odpowiada.
Croissanty znikły ze sklepu tak, jak tory przy jedynym peronie. Oficjalnie niby są, ale tylko w części. Ci, którzy je rozebrali, mieli je dowieźć, ale póki co, cisza. I o robotnikach, i o torach. A naród, który chce dostać się do Krzyża, na wszelki wypadek stoi nad tą torową pustką. Chyba w oczekiwaniu na cud.
– Pewnie poduszkowcem będziemy teraz jeździć – rzuca jakiś mężczyzna.
– Pani, jakiś miesiąc temu rozebrali i tak zostawili. Podwykonawca pewnie wycofał robotników, bo znów im nie płacą. Może do końca roku skończą – mówi mundurowy pracownik kolei, gdy próbuję dociec, jak dotrę na wschód, bo informacji żadnej dla zdezorientowanych pasażerów nigdzie nie ma. Właściwie, to i po co? Rzeczywistość na kolei jest oczywista i nikomu nie trzeba jej tłumaczyć. Dociekanie nic nie da.
Należy jedynie uzbroić się w cierpliwość i niczemu nie dziwić. Np. temu, że internetowy rozkład jazdy wcale nie musi zgadzać się z rzeczywistym. Kiedy bowiem w Gorzowie sprawdzałam sobotni powrót z Warszawy, ok. 15.00 nie było żadnego składu, który dowiózłby mnie do Krzyża. Za to kiedy w sobotę szukałam berlińskiego pociągu, który wyjeżdża do Poznania z Dworca Centralnego o 14.40 – miałam na niego w torebce bilet z miejscówką za ponad 140 zł – też go nie było w sieci. Za to był przed samą 15.00 pociąg do Szczecina przez Krzyż. Za niecałe 50 zł!
Gdzie w tym sens? Gdzie logika? Gdzie zasady? Zaczyna mi to przypominać afrykańską rzeczywistość, w której obowiązuje jedna jedyna zasada: Nie ma nic na pewno. Tyle że powiedzenie „Jesteśmy lata za Murzynami” miało już u nas nie obowiązywać.
19 czerwca 2011 11:06, admin ego
Dodaj komentarz:
Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>200 lat dla pani Zofii
Nieczęsto zdarza się, aby tradycyjnie śpiewane „sto lat”, z racji chwili, modyfikowano w sekwencji życzeń na lat „dwieście”. Tak właśnie ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>
Anonim_2113:
Piękna muzyka była w spektaklu. Cudownie zaśpiewana piosenka finałowa.
<czytaj dalej>
Anonim_2289:
108tys
I durna dająca efekt odwrotny kampania
<czytaj dalej>
Anonim_6779:
Sorry, ale na co komuś w wieku 50 lat seskorolka. Jak był kort tenisowy w Parku Kopernika wybudowany w czynie społecznym to pózniej korzystali z t
<czytaj dalej>
Anonim_4577:
Dobrze! Bo wiele dobrych koncertów w tym sezonie.
Również w Sali Kameralnej. Także autorskie, naszych filharmoników. Wczoraj np. występ dw
<czytaj dalej>