Chcemy kanapek! Chcemy kawy! Bułka z kurczakiem! Pani Kasia! Tak skandowała młodzież II LO oburzona faktem likwidacji szkolnego sklepiku.
Od września obowiązuje ustawa regulująca dopuszczalne normy zawartości cukru czy soli w produktach sprzedawanych w szkolnych sklepikach. Normy są tak surowe, że ich właściciele mogą handlować wodą, warzywami i owocami.
- Dzisiaj protestujemy tutaj w sprawie ustawy o bezpieczeństwie żywienia i żywności. Restrykcje, które zostały wprowadzone, są na tyle wysokie, że większość małych przedsiębiorców po prostu nie wytrzymuje finansowo, bo również spada popyt na zdrową żywność - mówi inicjatorka wydarzenia
Aleksandra Dębicka. - Rząd najwyraźniej zapomniał, że 50 procent ludzi w liceach i technikach to są osoby pełnoletnie, dorosłe w obliczu prawa. Nie zapytano nas nawet o zdanie. Rozumiem, idea sama w sobie jest szczytna, zważywszy, że według WHO 29 proc. polskich 11-latków cierpi na otyłość. Ale 11-latkowie to są osoby w piątej klasie szkoły podstawowej. Tam należy coś zrobić. My jesteśmy dorosłymi ludźmi, którzy potrzebują kofeiny i cukru, bo mamy bardzo wysoki poziom wytężenia umysłowego i nie ma takiej opcji, żebyśmy zostali bez niczego, a w tym momencie nie mamy nawet wody - dodała.
Przed 11.00 w dawnym sklepiku i na szkolnych korytarzach młodzież ostentacyjnie spożywała słodkie bułki, sałatki z majonezem, batoniki, popijając to gazowanymi napojami.
- Wcale tego nie lubimy. To prowokacja. Dzisiaj wszyscy się spieszą i nie żyje się tak, żeby rodzice robili nam kanapki - mówili, karmiąc się chipsami. Zapytani, czy sami nie mogliby uszykować sobie śniadania, najpierw zamilkli, a potem odpowiedzieli, że i tak musieliby wcześniej kupić te same produkty, które oferowano im w szkole. - Ja tu zawsze kupowałam sałatki - przyznała jedna z uczennic. - A ja lubiłem drożdżówki - dodał jej kolega.
Kiedy pojawiły się media, młodzież skandowała: Chcemy kanapek! Chcemy kawy! Bułka z kurczakiem! Pani Kasia!
A co na to sami rodzice?
- Moje dzieci nie jedzą drożdżówek i nie dostają pieniędzy do szkoły. Sama szykuję im śniadania. Są tam zawsze owoce, kanapki, jakiś baton też się znajdzie, choć nie codziennie, ale jako dodatek - mówi mama dwójki dzieci ze szkoły podstawowej
Urszula Niemirowska. - Zawsze też daję im zwykłą wodę. Ale znam rodziców, którzy kupują napoje, często słodzone, bo wychodzą z założenia, że lepiej, żeby piły słodzone niż wcale. Uważam, że każdy robi tak, by było dobrze, ale po wprowadzeniu tej ustawy pojawił się problem. Wiem, że w szkole moich dzieci jakaś wychowawczyni poszła do sklepu na drugą stronę ulicy uczniowi po wodę, bo nie miał co pić.
W związku z ustawą młodzież gorzowskiego ogólniaka przygotowała petycję do Ministerstwa Zdrowia, w której domaga się zmiany prawa. Ich akcja odbiła się echem w całej Polsce. Na odpowiedź z ministerstwa trzeba będzie poczekać.
Tekst i foto Hanna Kaup
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
II etap prac
28 marca rozpocznie się II etap prac na skrzyżowaniu ulic: Słowiańskiej, Żwirowej, Roosevelta i Kosynierów Gdyńskich.
W czwartek (28 marca), na ...
<czytaj dalej>Wielki Tydzień
W Wielki Czwartek (28 marca) o godz. 10.00 w katedrze gorzowskiej bp Tadeusz Lityński będzie przewodniczył mszy św., podczas której ...
<czytaj dalej>Negocjacje rolników z rządem
Delegacja protestu rolników z S3 węzeł Myślibórz obejmującego trzy powiaty: gryfiński, myśliborski i pyrzycki brała udział wczoraj w negocjacjach pomiędzy ...
<czytaj dalej>Kalwaria Rokitniańska
W piątek 22 marca diecezjalne sanktuarium maryjne w Rokitnie zaprasza do udziału w nabożeństwie Kalwarii Rokitniańskiej urządzanym tradycyjnie w tygodniu ...
<czytaj dalej>