
W cyklu Dwie dekady Gorzowa publikujemy kolejną rozmowę. Tym razem z obecną europoseł
Elżbietą Rafalską.
Czytelnikom przypominamy, że nie interesuje nas polityka jako taka, ale historia, która również z tej polityki się składa. Rozmowy zostały poprowadzone z okazji pierwszego 20-lecia XXI wieku i są zapisem historii miasta. Prosimy więc o powstrzymanie się od złośliwych komentarzy, bo historii się nie zmienia. Ludzie, z którymi zostały poprowadzone rozmowy, tę ostatnią historię Gorzowa czynnie tworzyli i dziś nic na to nie można poradzić.
Elżbieta Rafalska urodzona 22 czerwca 1955 r. w pięknym królewskim mieście Wschowa, a potem trafiła do Gorzowa…
– Zawsze wracam do swoich korzeni i zawsze w województwie lubuskim, w różnych jego częściach. Tam skończyłam liceum i po nim zjechałam do Gorzowa. Tu skończyłam AWF, a ponieważ zawsze rozwijałam kierunki pedagogiczne, to skończyłam podyplomowe studia z zakresu pedagogiki specjalnej, oligofrenopedagogiki. Nie chciałabym przytaczać wszystkiego, bo przez całe życie musimy się uczyć. W zależności od tego, co robiłam, to człowiek się kształcił. Zawsze byłam mocno uspołeczniona. Swoje pierwsze kroki stawiałam w samorządach szkolnych i zawsze gdzieś rządziłam. I tak mi zostało.
A potem w świat…
- Trzy kadencje radna w Gorzowie, skrócona kadencja w Senacie i potem trzy kadencje w polskim parlamencie, pracując zawsze w komisji polityki społecznej, w komisji finansów publicznych, przez moment również w komisji sportu. To jasno sprecyzowane moje zainteresowania i kompetencje, koncentrujące się wokół polityki społecznej. Też na samym początku mojej parlamentarnej przygody dwukrotnie byłam wiceministrem w ministerstwie pracy i polityki społecznej, a w ostatniej kadencji 2015-2019 – ministrem w ministerstwie z nową nazwą: Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Od 1 lipca 2019 niespodziewanie europoseł. Pracuję tak, jak pracowałam w polskim parlamencie: w komisji zatrudnienia i polityki społecznej, w komisji kontroli budżetowej, w komisji zatrudnienia jestem – z ramienia frakcji EKR, czyli Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy – koordynatorem pracy. Przydzielam ją na wszystkich posłów, którzy są w naszej frakcji z wielu krajów.
Które z tych doświadczeń było najcenniejsze?
- Jak bym miała powiedzieć, które z tych doświadczeń było najcenniejsze i które mnie zbudowało na te wszystkie lata długiej mojej obecności politycznej, to na pewno obecność w radzie miasta i jedno ważne doświadczenie – funkcja dyrektora wydziału spraw społecznych w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim, w bardzo trudnym okresie reform od 1998 do 2002 r. Dla nas to istotny czas powstania województwa lubuskiego.
Sukces i porażka minionego 20-lecia…
- Oooo, na spowiedź się nie umawiałyśmy. A ze spowiedzią jest tak, że można dostać rozgrzeszenie, a tu pani chce ode mnie wszystkie informacje. Oczywiście, że nie zawsze nasze doświadczenia składają się z wygranych, ale najbardziej budują nas przegrane. Na pewno bolały mnie przegrane walki o prezydenturę Gorzowa, szczególnie ta druga, w której byłam bardziej przygotowana. Ale ja się szybko zbieram po przegranych. A jeśli chodzi o największą wygraną, to nawet nie powiedziałabym, że nominacja na ministra rodziny, którą odbieram jako absolutnie wyjątkowy zaszczyt i docenienie tej mojej wieloletniej pracy. Natomiast uważam, że wprowadzenie programu 500+, sposób jego wdrożenia. Mam tam swój udział, bo jednak program jest programem naszego ugrupowania i powstawał budowany przez wszystkich, natomiast tu zaprocentowało moje wieloletnie doświadczenie. Gdyby nie ta droga, o której powiedziałam, to tak by nie poszło.
Jakim miastem był Gorzów w 2001 r.?
- Innym… Innym nie tylko w odbiorze zewnętrznym, infrastruktury i rozwoju dróg, urody miasta, ale innym też w klimacie i zupełnie chyba jest innym dzisiaj. Trudno nawet porównać. Zmienił się mocno.
Co wtedy przeszkadzało?
- Bardzo żałuję, że nie ma w Gorzowie takiej drugiej osoby, jaką był Mietek Rzeszewski, który dostrzegał te aspekty miasta zupełnie zapominane jak: uroda miasta, estetyka, barwa, klimat. To takie cechy, które rzadko przez prezydentów mężczyzn są dostrzegane i doceniane, a których osiągnięcie efektów cale nie jest tak kosztowne, jak się wydaje. Również mam wrażenie, że środowisko ludzi kultury było zdecydowanie mocniej widocznie 20 lat temu w Gorzowie niż dzisiaj. Nie chcę być niesprawiedliwa w ocenach, bo w Gorzowie nie jestem stale i systematycznie, ale mam wrażenie, że śladów obecności tej średniej kasy, uczelni, artystów jest tu mniej niż kiedyś.
Gdzie pani upatruje przyczyn tego?
- Nie wiem, czy to było związane z tym mocnym sponsoringiem i obecnością Stilonu na przełomie lat, ale tego mi w mieście brakuje. Kultura przez duże „k” gdzieś nam odchodzi, mimo że przybyła filharmonia. Mamy instytucje wysoko specjalistyczne, ale brakuje środowiska – to dotyczy ludzi kultury – choć też w innych obszarach te środowiska albo się pozamykały, albo się wyspecjalizowały i są bardzo wąskie. Może to są zmiany związane z naszą obecnością w Internecie, z cyfryzacją. To, co było kiedyś, wynikało z bezpośrednich kontaktów, a dziś przenosi się do części wirtualnej.
To dobre zjawisko czy nie?
- Powiem tak: Nieuniknione. Niezatrzymane. Ale tamtego mi brakuje.
O co pytał, prosił mieszkaniec Gorzowa, który przychodził do pani na początku wieku?
- Pierwsza rzecz, której najbardziej w Gorzowie brakowało, to dobrych rozwiązań komunikacyjnych, dobrych dróg, remontów starej zabudowy, wszystkiego, co było związane z infrastrukturą. Gorzów był miastem przemysłowym, zawsze zerkaliśmy na Zieloną Górę zazdrośnie. Ona zyskała na początku ogromnie. Te rozwiązania komunikacyjne do dzisiaj są przedmiotem zazdrości. Mieli znaczących polityków, którzy wpływali na to, jak się rozwijała i to dominowało. Druga kwestia to był brak mieszkań i dostępności do nich. Koniecznie musimy pamiętać o tym, że absolutnie wysokie bezrobocie, więc miejsca pracy nisko płatne, mniej trwałe, mniej szans przyszłościowych dla młodych. Ich wyjazdy do ośrodków akademickich na studia, pozostawanie tam i drenaż mózgów w naturalny sposób. Wyjeżdżało się z Gorzowa i nie wracało się tu. To jak tworzyć środowisko, siłę intelektualną miasta, tę klasę średnią?
Cdn.
Rozmawiała Hanna Kaup
foto Hanna Kaup
Ważne, by szanować innych
Tzw. nieznani sprawcy, a raczej znani, zniszczyli mój bilbord wyborczy. Naklejono kilka małych flag niemieckich, czyniąc mnie zapewne Niemcem, zupełnie ...
<czytaj dalej>Od poniedziałku zmiana trasy
Od poniedziałku autobusy pojadą zmienioną trasą.
Miejski Zakład Komunikacji w Gorzowie Wielkopolskim informuje, że od 2 października 2023 r. (poniedziałek) do ...
<czytaj dalej>