






Po poniedziałkowym koncercie amerykańskiego gitarzysty Lee Ritenoura z muzykami publiczność zgotowała im emocjonalne standing ovation.
– Tego jeszcze w Gorzowie nie było. Boguś ciągle sprawia nam niespodzianki, ale ten koncert, to coś niesamowitego. Trzeba było tu zaprosić wszystkie kobiety, bo ta muzyka udrażnia jajowody – powiedział po koncercie gorzowski ginekolog, miłośnik muzyki Zdzisław Jóźwiak. – A ten koncert pobił chyba samego Bonę. Moim zdaniem to był hicior 2012. Trzeba Bogusiowi dziękować za to wszystko, co robi. Ja schylam się przed nim nisko.
Ogromne wrażenie zrobił cały koncert, wszyscy muzycy razem i każdy z osobna, a szczególnie perkusista Sonny Emory. Obecni na sali przecierali oczy ze zdumienia, w które wprawiały ich samogrające pałeczki. Umiejętność poruszania nimi w taki sposób, by rytmicznie uderzały w perkusję, nie dotykając niemal dłoni Sonny’ego, to mistrzostwo. Czarował także kontrabasista Tom Kennedy, który grał na tym potężnym instrumencie tak lekko i dynamicznie jak na gitarze. A Lee Ritenour gitar miał aż trzy i „ubierał się w nie”, w zależności od kompozycji. No i najstarszy Dave Grusin za instrumentami klawiszowymi, wyjątkowo pięknie i czule wypadł w solówkach.
– Mam nadzieję, że moje zachwyty podziela reszta słuchaczy – dodał na zakończenie Z. Jóźwiak.
Tak, wszyscy, z którymi rozmawiałam, byli tego samego zdania.
– Miałam dziś trudny dzień. W pierwszej części myślałam, że coś jest nie tak, że dźwięki gdzieś uciekają, ale zaraz muzycy całkowicie mną zawładnęli i nie wróciłam już do swoich smutków – mówiła pani Jola z Górczyna.
Ja siedziałam koło dwóch młodych mężczyzn. Szczególnie ten bliżej mnie reagował emocjonalnie.
– Dziękuję panu za ten aplauz – powiedziałam po koncercie.
– Wie pani, ja nie mogłem inaczej, choć wydawało mi się, że zachowuję się nie tak, bo ludzie byli strasznie na baczność, a przecież tam w pewnym momencie aż chciało się pod sceną tańczyć, bo to było muzyczne szaleństwo – odpowiedział. Razem z kolegami przyjechał z Krosna Odrzańskiego.
– Warto było, oj warto – mówili zgodnie.
Poniekąd rozumiem tę powściągliwość publiczności, którą – jak sądzę – powoduje powaga obiektu. Jednak, gdy na scenie króluje jazz, filharmonia traci swą dostojność i pozwala na wejście innego życia, pełnego dynamiki i niepowściągliwych reakcji. Nie bójmy się więc szaleć, kiedy czas po temu – jak mawiał poeta. To może tylko poprawić samopoczucie, bo jak powiedział kiedyś Jimmy Page „Muzyka to najlepszy język do poruszania ludzkich serc na całym świecie”. Być może potrafi też udrożnić jajowody – jak dodał Zdzisław Jóźwiak, a przecież stąd tylko krok do nowego. Kto wie, czy dzięki temu nie urodzą się kolejni wielcy muzycy.
Wkrótce, tylko u nas, wywiad z Lee Ritenourem, jakiego udzielił eGo po koncercie w Gorzowie.
Tekst i foto Hanna Kaup
Fotorelacja w galerii eGo FOTO:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2012-05-23_Lee_Ritenour_1,
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2012-05-23_Lee_Ritenour_2,
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2012-05-23_Lee_Ritenour_3,
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
« | październik 2023 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | ||||||
2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 |
9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 |