






Niemal 20 lat po filowej premierze „Dnia świra” gorzowka publiczność obejrzała jego wersję teatralną. Spektakl w reżyserii Pawła Szkotaka został przyjęty entuzjastycznie.
Tytuł „Dzień świra” wszedł w najnowszej polskiej kulturze do spisu dzieł kanonicznych, a nawet – z uwagi na emocje, jakie budził i wciąż budzi – ikonicznych. Ten fakt stawia twórców spektaklu w gronie ludzi odważnych, niebojących się zmierzyć z uznanym pierwowzorem, który zapadł w pamięci Polaków i stanowi swoistą świętość, a tej nie można zbrukać byle interpretacją.
I od razu mogę powiedzieć, że ta sztuka udaje się całemu zespołowi, od reżysera Pawła Szkotaka, przez scenografa i ilustratora Damiana Styrnę, świetne kostiumy Natalii Kołodziej, ze szczególnym wskazaniem na „parę siedzącą pośród ogrodu”, muzykę Łukasza Matuszyka, po główną rolę Jana Mierzyńskiego i całą obsadę spektaklu.
Gdyby spytać, o czym jest „Dzień świra”, każdy, kto zetknął się ze scenariuszem Marka Koterskiego, powie krótko, że o poloniście dziwaku, a nieco dłużej, że o frustracjach, natręctwach i nieudanym życiu tegoż polonisty – dodajmy koniecznie – samotnego, czyli polskiego inteligenta, który nienawidzi świata i ludzi. Jest zawodowo wypalony, śmiertelnie zmęczony i dołująco niespełniony. Nikt go nie rozumie, otaczają egoiści, którzy bezpardonowo burzą próby uspokojenia skołatanych nerwów i realizacji precyzyjnie nakreślonego planu dnia. Co gorsze, nie potrafi mu pomóc żaden specjalista, a na dodatek nie słucha go nawet własna matka, doprowadzając do zbrodniczych myśli. Jednym słowem jest źle.
Adaś Miauczyński zamknięty w klatce miejskiego blokowiska to inteligent, którego studia na nic się zdały, a otaczający świat to zgraja tępych idiotów, od których chciałby się uwolnć, a nie potrafi, co sprawia, że frustracja się pogłębia, żal za utraconym coraz bardziej zamyka i obezwładnia, a ciągłe porażki wzmagają paranoję.
Świat wokół toczy się dalej, lekce sobie ważąc taką osobowość, którą w Gorzowie – choć wielu pamięta filmową i wzorcową rolę Marka Kondrata – świetnie zbudował i przedstawił Jan Mierzyński. Wyposażony w karykaturalnie i jednocześnie symbolicznie wielką głowę, jawi się w pierwszej scenie, niczym embrion porzucony na ziemi, skulony w sobie i budzący ciekawość pozostałych osób dramatu, tej swoistej polskiej gawiedzi, która już na początku odkrywa nowy zamysł reżysera zdającego się mówić, że Adaś Miauczyński to nie tylko polski inteligent. To dzisiejszy everyman. Ze stojących nad nim ciekawskich ust słyszymy, że to i mężczyzna, i kobieta, człowiek chory, któremu trzeba pomóc, pijak, pedał, etc., jednym słowem Polak. I to wskazanie kieruje uwagę widza nie tylko na znanego skądinąd bohatera, ale właśnie na ten otaczający tłum, który wielokrotnie jawi się bardziej groteskowy niż sfrustrowany samotnik i potwierdza tezę, że wszyscy jesteśmy świrami.
Sceny, które rozgrywają się w obcym Miauczyńskiemu nie jego świecie, pokazują ludzką głupotę, z jaką spotykamy się na co dzień na ulicy, w tramwaju czy pociągu, w domu, pracy czy na urlopie. I tu twórcom gorzowskiego „Dnia świra” udaje się przenieść środek ciężkości z głównego bohatera na społeczeństwo i dać jego dzisiejszą kalkę. Do tego śmiech, jaki budzą niektóre sceny, a właściwie ich bohaterowie, przywołuje Gogolowskie pytanie: „No i z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie”.
Sobotnią premierę w Teatrze im. J. Osterwy należy zaliczyć do udanych. Złączona z miniscen pokazuje spójną myśl reżysera i świetne aktorstwo zespołu. Wyraziste postacie zagrali m.in.: Bartosz Bandura, Bożena Pomykała-Kukorowska, Marzena Wieczorek czy Mikołaj Kwiatkowski, a trzeba dodać, że każdy z nich wcielił się w co najmniej dwie osobowości.
Celowo nie będę pisać o scenografii, efektach specjalnych i innych elementach spektaklu, nie będę opisywać scen, które znamy z filmu ani omawiać nowości, by widz sam zechciał tego doświadczyć.
Dlatego zachęcam. Koniecznie zaplanujcie wizytę w tearze, tym bardziej że kolejny spektakl zespół zagra dopiero za miesiąc. Być moż już wtedy na scenie pokażą swoje umiejętności dwie nowe osoby, które w związku z 30. Finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wpłaciły po 500 zł i zagrają w „Dniu świra”. Jedną z nich jest dyrektorka Miejskiego Centrum Kultury Hanna Dębska.
Bardzo jestem ciekawa, jak ta koncepcja wypadnie, ale sądzę, że to świetny pomysł, w dodatku potwierdzający tezę, że wszyscy jesteśmy świrami, co bardzo mocno podkreśla jedna z ostatnich scen przedstawienia, słynna Modlitwa Polaka. Warto jednak pamiętać, że jest dla nas ratunek. To oczywiście miłość.
„Dzień świra”
Autor: Marek Koterski
Reżyseria: Paweł Szkotak
Scenografia, ilustracje i wizuale: Damian Styrna
Kostiumy: Natalia Kołodziej
Muzyka: Łukasz Matuszyk
Wizualizacje: Eliasz Styrna
Reżyseria światła: Monika Sidor
Współpraca choreograficzna: Bartosz Bandura
Plakat: Damian Styrna
Asyst. reżysera: Joanna Rossa
Inspicjent-sufler: Beata Chorążykiewicz
Premiera 29 stycznia 2022
Występują:
Michał Anioł, Bartosz Bandura, Beata Chorążykiewicz, Joanna Ginda-Lenart, , Bogumiła Jędrzejczyk, Marta Karmowska, Magdalena Kasperowicz, Przemysław Kapsa, Mikołaj Kwiatkowski, Jan Mierzyński, Edyta Milczarek, Karolina Miłkowska-Prorok, Artur Nełkowski, Bożena Pomykała-Kukorowska, Joanna Rossa, Marzena Wieczorek, Darian Wiesner, Cezary Żołyński
Tekst i foto Hanna Kaup
« | grudzień 2023 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |