Trudno dziwić się oburzeniu ludzi po tym, jak na Naszym Fyrtlu spalił się domek dla dzieci, zrobiony przy współpracy starszych i młodszych dla uciechy tychże. Trudno dziwić się komentarzom, w których ludzie życzyli sprawcy - takie jest poważne podejrzenie - najgorszego.
Na pochwałę i uznanie zasługuje reakcja społeczna i gotowość przywrócenia stanu pierwotnego, a więc odbudowy domku już w tydzień po pożarze. Pomoc zadeklarowali ludzie nie tylko ze Staszica, ale też innych osiedli, a nawet ci, którzy z Gorzowa wyjechali.
To piękne, że potrafimy się solidaryzować w tym, co dobre. Jeszcze piękniej byłoby, gdybyśmy zawczasu solidarnie występowali przeciwko temu, co złe i piętnowali naganne zachowania.
Niedawno interweniowałam w sprawie bałaganu po seansach w salach kina Helios. Trudno złapać za rękę tego, kto za nic ma porządek w miejscu wspólnym i tych, którzy przyjdą po nim zmusza do chodzenia czy siedzenia wśród rozsypanej kukurydzy. Czasami jednak można sobie wyobrazić, kto zacz.
W niedzielę 18 marca, w toalecie dla osób niepełnosprawnych natknęłam się na dwa bilety. Na dużych kaflach ciemnej podłogi leżały dwa bilety z seansu "Gnomeo i Julia. Tajemnica zaginionych krasnali" na godzinę 13.30. Właściciele tychże obejrzeli kreskówkę, siedząc w rzędzie VI na miejscu numer 11 i 12, a potem skorzystali z WC. Kim byli? Tego nie wiem. Może mama lub tata z dzieckiem. Mogłaby na to wskazywać tematyka filmu. Pytam jednak, kim byli, w znaczeniu kultury osobistej i postawy społecznej. I zastanawiam się dalej: Czy takiego kogoś można bardziej podejrzewać o pomoc w odbudowie domku na Fyrtlu czy jednak o podpalenie? Za mocne pytania? Za mocne wskazanie? Ależ nie!
Jeśli bowiem taka mamusia czy tatuś dziś pokazali dziecku, że za nic mają porządek publiczny, to ich dziecko w przyszłości też za nic będzie miało wspólne dobro.
I jeszcze jedna sytuacja. Też z tej samej niehandlowej niedzieli. Około 17.30 jakaś młoda kobieta zaparkowała swojego peugeota na samym wyjeździe ze skrzyżowania. Precyzyjnie zatrzymała się tak, by innym uniemożliwić skręt w prawo. Na siedzeniu obok zostawiła jakąś pasażerkę, włączyła światła awaryjne i - pewnie awaryjnie - poszła do jedynego czynnego na osiedlu sklepiku. Jej rejestracja FSD mogłaby wskazywać, że bidulka objeździła cały powiat strzelecko-drezdenecki i nigdzie nie znalazła otwartego sklepu, więc w tym radosnym amoku odebrało jej rozum i nie zauważyła, że nie 200 czy 100, ani nawet 50 metrów dalej, ale trzy do pięciu znajdowały się miejsca wyznaczone do parkowania. Nie. Jej pasował sam wyjazd ze skrzyżowania. Nie tylko ja miałam problem z jej ominięciem. Za mną bus chciał skręcić w prawo, ale nie mógł. Kierowca wyszedł więc, by zwrócić uwagę, ale w audi była tylko pasażerka. Kiedy udało mu się ominąć przeszkodę, nadjechał kolejny samochód. I właściwie wszyscy zostali zmuszeni przez tę ignorantkę do łamania przepisów, bo przecież skrzyżowanie to nie miejsce do manewrowania, objeżdżania czy wymijania innych aut.
Należy domniemywać, że panienka z peugeota pomyślała w swojej pięknej główce, że to "tylko na chwileczkę".
Szkoda, że w tym myśleniu zabrakło jej wyobraźni. Szkoda, że musimy z takimi ludźmi walczyć na co dzień i... przegrywać. Tak. Przegrywać. Bo przecież każdy ma swoje życie, mnóstwo spraw do załatwienia i nie będzie każdego dnia przesiadywał na komisariacie, by złożyć doniesienie.
Jaki jest więc sposób na zmiany tych egoistycznych i aspołecznych zachowań?
Od wieków jeden.
To dom rodzinny. To ojciec i matka, dziadek i babcia, którzy albo uczą i pokazują, jak właściwie postępować, albo dają swoim pociechom do zrozumienia, że reszta świata może im co najwyżej... skoczyć - jak mawiał majster do Jasia w kabarecie Dudek.
Hanna Kaup
redaktor naczelna/wydawca
« | marzec 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |