Umrzeć? Takie prawo...
Krótki opis sytuacji. Szpital. Przychodnia okulistyczna. Kobieta zgłasza się z prośbą o pomoc – nie była wcześniej zapisana – bo dostrzegła, że gorzej widzi okiem, które dotąd miało mniejszą wadę. Lekarka zgadza się ją przyjąć. Poświęca dobre pół godziny, by przebadać na wszystkich możliwych urządzeniach, sprawdzić, jak pacjentka widzi i wytłumaczyć, na czym polega problem i co powinna z nim zrobić. Cały czas konkretnie, rzeczowo, grzecznie i profesjonalnie.
Opis drugi. Szpital. Pracuje w nim lekarz. Któregoś popołudnia dostaje zawału. Żeby go uratować, trzeba podać leki dostępne tylko w aptece. Jest po 17.00, więc apteka wydaje je tylko w sytuacjach określonych w procedurach. To oznacza, że musi być zlecenie wystawione przez osobę upoważnioną. A czas leci. Kolega potrzebującego pomocy słyszy odmowę wydania leku.
– Ale jak lekarz go nie dostanie, może umrzeć – próbuje argumentować.
– Takie jego prawo – słyszy w odpowiedzi.
Opis trzeci. Znów szpital. Przyjeżdża do niego grupa dziennikarzy. Wśród nich jedna z osób ze skręconym kolanem. Po wykładzie na temat nowoczesnej endoprotezoplastyki prosi o poradę, która brzmi: – Proszę jechać do domu i zrobić rezonans.
Czas na szczegóły.
Przypadek pierwszy. To Nowy Szpital w Kostrzynie nad Odrą. Sytuacja, która spotkała mnie osobiście. Udzielającą pomocy była dr n. med. specjalista chorób oczu Ewa Maria Spoz. Widziałyśmy się pierwszy raz w życiu. Wyszłam zadowolona i podniesiona na duchu, że są w polskiej służbie zdrowia (tu w szpitalu spółce) ludzie lekarze, którym procedury nie przesłaniają misji zawodu, jaki uprawiają.
Przypadek drugi. To jeden z największych szpitali w Szwecji. Sytuacja, która spotkała lekarza Stanisława Ryniaka, w obronie życia którego stanął inny polski lekarz. Gdyby nieszczęsnego popołudnia nie zachował się po męsku, mogłabym nie poznać tej historii z ust naszego rodaka.
Przypadek trzeci. Ten sam szpital w Szwecji. I ta sama zasada, czyli procedura – a więc rzecz święta.
Wyjaśniono nam, że gdyby nasza koleżanka normalną drogą zgłosiła się do lekarza pierwszego kontaktu, musiałaby najpierw zapłacić 300 koron, a potem usłyszałaby dokładnie to samo zalecenie.
Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że – jak powiedział Grzegorz Grzybek z www.natemat.pl – nauczyliśmy się hejtować polską służbę zdrowia. Jesteśmy przekonani, że nigdzie nie może być gorzej niż u nas. A kiedy słyszymy, że np. w Szwecji na wszczepienie endoprotezy czeka się trzy miesiące (u nas dwa, trzy lata), znów ogarnia nas złość i potrzeba narzekania. Nie da się jednak dobrze wyleczyć człowieka, badając go powierzchownie, jak i nie da się poznać prawdy bez dotarcia do szczegółów informacji. A one oznaczają, że owszem, w ciągu trzech miesięcy operację można zrobić na jakimś północnym odludziu w szpitalu, w którym – jak powiedział dr Ryniak – nie wiesz, kto pracuje i co potrafi (doktor określił to dosadniej). Jeśli natomiast chcesz być operowany np. w Sztokholmie, musisz czekać... dwa, trzy lata.
I jeszcze koniecznie prosty rachunek. W Szwecji – na około 9 mln mieszkańców – podatek zdrowotny wynosi od 28 do 34 procent. W Polsce? Na niemal cztery razy większą populację, jest cztery razy mniejszy. I choć w tym porównaniu wychodzimy na biednych jak mysz kościelna, to nie wyobrażam sobie, by w sytuacji zagrożenia życia procedury okazały się ważniejsze niż jego ratowanie.
Hanna Kaup
redaktor naczelny/wydawca
19 listopada 2013 19:56, Hanna Kaup
Dodaj komentarz:
Komentarze:
Wczoraj wrócliśmy z żoną ze Spitala w Kostrzynie - właśnie od pani dr. Ewy Marii Spoz. Po kilku - komercyjnych naturalnie płatnych wizytach u wybitnych, przyjmujących prywatnie specjalistów (mimo, że żona jest podwójnie ubezpieczona: i jako emerytka, i jako jeszcze do tego pracująca) mały szok: szybka, merytoryczna, poparta badaniami na supernowoczesnym sprzęcie, diagnoza i "z marszu" grudniowy (tego roku!) termin operacji oka - w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. A wszystko we wspaniałe, przyjaznej atmosferze... Serce rośnie - dzięki! :)
bytek, 21.11.2013, 14:01, 83.23.133.167 ##
Dużo w tym racji! Mamy naturę wiecznych narzekaczy!
Anonim_7567, 26.11.2013, 18:47, 83.17.49.233 ##
Serwis www.egorzowska.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłączną własnością ich autorów.
Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>Tarasy jeszcze niedostępne
Woda w Warcie opada, odsłaniają się zalane tarasy. Niestety, ze względów bezpieczeństwa, nie mogą być jeszcze udostępnione.
Zdecydowała o tym ekspertyza ...
<czytaj dalej>Apel o pomoc w sprawie odbudowy AJP
W dramatycznej dla uczelni i miasta sytuacji potrzebne jest wspólne działanie. Dlatego prezydent miasta Jacek Wójcicki apeluje o pomoc w ...
<czytaj dalej>Rozmowa z komisarzem Wojciechowskim
Komunikat w sprawie rolników.
Zgodnie z wczorajszą rozmową telefoniczną z komisarzem rolnictwa Januszem Wojciechowskim przekazuję, że na najbliższym i ostatnim w ...
<czytaj dalej>
Anonim_8372:
ma doswiadczenie w firmie budowlanej poprawiania architektury na małą skalę
cele jakie moge podpowiedzieć
to centrum przesiadkowe
<czytaj dalej>
Anonim_3929:
"Ktoś biegł tą uliczką przed nami, miał jak my
wzrok zdjęty uczuciem;"
(Kamil Kwidziński, pierwszy wers wiersza Jotunheim<
<czytaj dalej>
Anonim_9617:
Ciekawe, że depresji nie mają ci, którzy ciężko pracują, którym brakuje do wypłaty, tym, którzy wyprzedają się tym, którzy starają się
<czytaj dalej>