Ja to już bym chciała, żeby wszystko było lepsze, piękniejsze i pozytywnie zaskakiwało. Póki co zaskakuje niemal każdego dnia, tyle że wcale się po tym lepiej nie czuję, a bardzo bym chciała.
Bylejakość mnie męczy. Wciąż staram się przekonywać, że trzeba i warto dbać o szczegóły, bo jak powiedział Michał Anioł Buonarotti „Szczegóły tworzą doskonałość, a doskonałość nie jest już szczegółem”. Wciąż chciałabym, by władza traktowała gorzowian jak równego partnera, a instytucje pokazały, że ich pracownicy są tam dlatego, że nie ma lepszych. Marzy mi się miasto, w którym ludzie zrozumieją, że jeśli innym będzie lepiej, to i mnie również.
Niestety. Wciąż milczę zażenowana, gdy padają pytania: Kto odpowie za błędy w rządzeniu tym miastem? Kto jest winien i odpowie za nagannie przeprowadzoną ustawę śmieciową? Czy urzędnicy nie umieli przewidzieć, że Gorzów nie będzie kojarzył się z żadnym Rzymem, ale ze zwykłą kurną chatą, z której smród rozchodzi się na całą okolicę?
Milczę, bo nie wiem. A właściwie wiem. Nie odpowie nikt, a kiedy niedługo przyjdzie do wyborów i niektórzy będą chcieli w nich startować – choć publicznie zarzekali się, że nigdy więcej – winny znajdzie się na pewno.
Od kilku lat pracujemy nad wprowadzeniem marki miasta. Od teraz, to samo miasto do hasła „Gorzów przystań” dołożyło „dla śmieci”.
Bałagan i bylejakość wiodą prym nad Wartą. Nie tylko w powyższym temacie, niestety.
1 października zadziwiła mnie inauguracja roku akademickiego w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. Piękne były ceremonialne stroje władz uczelni, nieskazitelna biel rękawiczek i oczywiście z honorami wprowadzony sztandar, ale kiedy przyszło do pasowania wyróżnionych studentów, można by zapytać: Z jakiej kolejki się zerwali, by w międzyczasie odebrać swoje indeksy? I żeby była jasność, chodzi o ten detal, a więc skromny, a jednak odświętny strój, czyli coś białego u góry i ciemnego u dołu, nie mówiąc o jakiejkolwiek stylizacji na tę wyjątkową chwilę. Żal ścisnął mi serce, gdy patrzyłam na tych państwa, którzy mają stanowić reprezentację zasłużonej, bo 15-letniej Almae Matris.
Oczywiście, myśli poleciały głównie w kącik pod hasłem „Dom i wychowanie”, ale kiedy spojrzeć na niesiony transparent z napisem Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa, można zacytować mistrza Wyspiańskiego „Wyście sobie, a my sobie, każden sobie rzepkę skrobie”. Potem jeszcze było wystąpienie prorektora, który – jak można stwierdzić po reakcji przynajmniej niektórych wrażliwych na mowę ojczystą obecnych – nie widzi potrzeby dbania o poprawność językową i bez żenady mówił o szkole „imieniem” Jakuba z Paradyża. Wreszcie na zakończenie wysłuchaliśmy inauguracyjnego wykładu w wykonaniu nowej pracownicy uczelni na pierwszym etacie. Tu powinnam wstrzymać oddech na minutę i z należną atencją wygłosić tytuł: „Psi węch w służbie człowieka”. Tak, tak. Wykład inauguracyjny wcale nie musi być strasznie poważny. Ale – znów moim zdaniem – jeśli ktoś decyduje się na taki właśnie, to przedstawia go w sposób niebudzący wątpliwości, z pomysłem i na poziomie, jakiego należy oczekiwać od pracownika wyższej szkoły. A wykładzik mówił o tym, o czym wiedzą dzieci w gimnazjum. Jedyna informacja, która mogła zainteresować, dotyczyła wykorzystania psiego węchu w rozpoznawaniu pewnych chorób, ale to pani profesor załatwiła stwierdzeniem, że za wcześnie na zajmowanie się tym tematem. O kurna chata – chciałoby się powiedzieć. Większość jednak zachowała powagę i z honorem udała się, by spełnić toast. Trzeba by jeszcze powiedzieć o nagłośnieniu auli w momentach odtwarzania pieśni hymnicznych, ale to już by było za dużo. Kto był, ten wie, bo ze słyszeniem na pewno miał problemy.
Jeśli do tego dodać nadsyłane w ostatniej chwili informacje o inauguracji roku akademickiego (wiadomość z 26 września należało potwierdzić do 23. (!), a potem jeszcze (30 września) niedołączone pliki z planem świętowania jubileuszu 15-lecia (dosłane 1 października bez informacji, gdzie należy stawić się o 19.00 na koncert „Przyjaciele – uczelni” i kto będzie występował), trzeba powiedzieć, że coś tu mocno skrzypi, jak – nie porównując – wczorajszy głos pani rektor.
Nie pozostaje mi nic innego, jak marzyć dalej, by Gorzów to jednak nie była kurna chata.
Fotorelacja z inauguracji:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2013-10-02_a_mnie_sie_marzy_o_kurna_chata,
Hanna Kaup
redaktor naczelny/wydawca
« | marzec 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |