piątek 29 marca 2024     Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
eGorzowska - internetowy dziennik Gorzowskiej Agencji Dziennikarskiej
szukaj    szukaj szukaj
« powrót
Dziesięć lat jak dziesięć przykazań (4)
Cd. "Siostra od dobrego umierania"
eGorzowska - 9009_zYmqf9OVDV8bmOrHcX.jpg

Publikujemy kolejną część artykułu o s. Michaeli Rak i jej dziseięcioletniej pracy w wileńskim hospicjum.

Część pierwszą przeczytacie tu: http://www.egorzowska.pl/pokaz,czlowiek,8983,
Część drugą przeczytacie tu: http://www.egorzowska.pl/pokaz,czlowiek,8989,
Część trzecią przeczytacie tu:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,czlowiek,9008,dziesiec_lat_jak_dziesiec_przykazan_1,


6. Kiedy człowiek jest w potrzebie, nie wolno się bać
Lęk to część ludzkiego życia. Boimy się zła, choroby, nieszczęść, ale też wielu boi się nie tylko pomagać chorym czy niepełnosprawnym, ale nawet do nich podejść. Michaela Rak siłę do niesienia pomocy człowiekowi dostała od mamy:
- Mama wychowywała mnie do odpowiedzialności słowem i przykładem swojego życia. To właśnie cechuje pokolenie ludzi, którzy doświadczyli wojny. Moja mama za pomaganie Żydom została więźniarką obozu koncentracyjnego na Majdanku. Gdy zadawałam jej pytanie: "Mamo, czy ty się nie bałaś? Wiedziałaś, że za pomoc Żydom grozi ci śmierć", padało bardzo krótkie, lakoniczne stwierdzenie, które jest dla mnie do dzisiaj motywatorem: "Dziecko, kiedy człowiek jest w potrzebie, nie wolno się bać." To mi powiedziała mama i to niosę w każdym dniu życia. Powtarzam: kiedy człowiek jest w potrzebie, nie wolno się bać, nie wolno uciekać, nie wolno wycofywać się i mówić, że coś jest niemożliwością. Ta potrzeba drugiego człowieka jest dla mnie wyzwaniem, żeby pójść i pomóc. I ta codzienność taka jest. Pochodzę z biednej rodziny. Pamiętam sytuację, kiedy z trudem trzeba było zapracować na codzienność, na szkołę, na lekcje, na ubranie, na wyjazdy. I kiedyś jechałam na wakacje. Mama dała mi jakieś pieniądze i - rąbiąc znak krzyża - powiedziała: "Słuchaj, tylko pamiętaj, jak ciężko się na to pracuje, więc nie wydawaj na byle co." Ja potrafiłam wrócić z wakacji i przywieźć praktycznie wszystkie pieniądze, bo wiedziałam, że one będą potrzebne na buty na zimę i to nie tylko dla mnie, nie tylko dla najbliższych, bo moja mama patrzyła, że w sąsiedztwie komuś trzeba pomóc czy węgiel na zimę kupić. I zawsze się dzieliliśmy. Ja byłam wychowana właśnie w takim duchu dawania, dzielenia, opiekuńczości. I znowu gdzieś z perspektywy czasu myślę, że dom rodzinny też jest fundamentem do tego, że my kiedyś wybudujemy swoje pałace życiowe, ale nie w złocie i jakichś kosztownościach, ale w diamentach z własnego cierpienia, we własnym sercu. I to daje dobry dom rodzinny. Nie takie powierzchowne spływanie życia jak śmieci z prądem rzeki, ale ból rodzącej się w człowieku perły. Moja ofiara. Moje wyjście. Moje zapomnienie. Blokada mojego "ja" na rzecz twojego szczęścia. I to jest dla mnie to, co wyniosłam z domu i to, co jest mocą i siłą, bo patrząc na Jezusa i jego życie, które skończyło się krzyżem, to nie był dramat i zakończenie, ale zwycięstwo. I właśnie stąd czerpię siłę, żeby iść i być.

7. Tracić - oszczędzając, zyskiwać - rozdzielając

Michaela Rak nieustannie się uśmiecha, ale ten uśmiech nie oznacza braku problemów i wątpliwości. Właściwie należy szukać odpowiedzi na pytanie, jak zostać wiernym idei niesienia pomocy, kiedy od lat siostra zderza się z problemami, o których wadze często ludzie nie zdają sobie sprawy. To problemy natury emocjonalnej, filozoficznej, wreszcie ekonomicznej. To konieczność zdobywania ogromnych funduszy na przywrócenie do życia tego, co jeszcze kilka lat temu było właściwie ruiną, a dziś jest schronieniem dla oczekujących pomocy nieuleczalnie chorych ludzi.
- Ja jestem głosem, wołaniem, siłą tych ludzi, którzy sami już nie mogą powiedzieć słowa, a tylko blask ich oczu mówi o ich ogromnym pragnieniu i jest nośnikiem codzienności hospicyjnej. To z jednej strony. Z drugiej - buntuje się we mnie moje zakonne serce, gdy mówi się, że ludzie są egoistami. Nieprawda. Jako ludzie niesiemy w sobie potrzebę dzielenia się i kiedy usłyszymy wołanie: "Pomóż mi", a z drugiej strony odpowiedź: "Chcę", to wtedy jest sukces. I zawsze staram się doprowadzać do tego punktu stycznego, mówiąc o cierpieniu, o problemie, o wyzwaniu, mówię: "Pomóż, proszę". I wtedy jest dwukierunkowa wymiana radości ze spełnienia. Poza tym mam ogromną ufność, gdy na modlitwie w samotności kaplicy patrzę na ten podpis: "Jezu ufam Tobie" i na tabernakulum. Wtedy wołam bardzo mocno: "Jezu! Ufam Tobie". I jest w tym: "Ufam tobie kochany bracie, kochana siostro, pani, drogi panie, ufam tobie." I nawet takie spotkanie jak dzisiaj, czy gdziekolwiek spotykam się z różnymi grupami, społecznymi, szkołami czy z parafiami, zawsze mówię, że ufam wam, że nie będziecie egoistami, że się podzielicie, a każdy dar pomnożony wróci. Ale też mam pewność, że to co dajemy dobre, pomnożone wraca, a jeśli czynimy zło, to zło też nas spotka. Ja mam taką codzienna modlitwę. Wiele lat temu gdzieś w jakiejś książce ją przeczytałam. Wstyd przyznać, ale nie wiem, czyje to są słowa. Ja tę modlitwę odmawiam po wielekroć, kilka razy w ciągu dnia: "Boże, nie daj mi, żebym traciła, oszczędzając, ale zyskiwała, rozdzielając". I to, co jest moją modlitwą, jest też moim przesłaniem. Kiedy się spotykam z ludźmi, mówię o tym.

8. Cierpienie wtulać w objęcia Ostrobramskiej
Siostra Michaela uważa, że kiedy daje się dobro, to ono wróci, jak zło - to ono też wróci. Czasami jednak patrzymy na naszych znajomych, przyjaciół, bliskich, którzy są dobrzy, a nagle spada na nich seria czarnych zdarzeń, jak w przypadku matki, która swojej córce poświęciła wszystko, bo ta urodziła się z wieloma nieprawidłowościami. W 35. roku życia nagle odkryto u niej jakiś ropień. Jeden zabieg, drugi, wdało się szpitalne zakażenie. Kobieta zamknęła się w sobie, a na pytanie, dlaczego się nie odzywa, powiedziała: "Nie wiem, dlaczego nas to spotkało?" Są tacy, którzy wierzą i wtedy modlą się, w samotności, w kaplicy. Ale często w takiej sytuacji i to im nie pomaga. Gdzie więc szukać pomocy, oparcia, kiedy ktoś stawia takie pytania? Jak szukać? Co robić? Jak powiedzieć, że to trzeba przetrwać, bo przecież są sytuacje nieuchronne? Na te pytania Michaela Rak odpowiada:
- My możemy tylko powiedzieć w tym momencie: "W twoje ręce Boże składam" albo przyjacielowi: "Pomóż mi". Ale sobie musimy zadać pytanie, nie dlaczego tak się stało, ale co mogę z tym zrobić? I jeżeli jestem osobą wierząca, to wiem, że cierpienie ofiarowane jest niesamowitą mocą w czyjejś intencji. Jest antybiotykiem, ratunkiem, nagłą operacją, która zrobi coś w wymiarze religijnym. Jeżeli jest to osoba niewierząca, mogę powiedzieć: "Słuchaj, a może to, że np. córka, która cały czas jeździ gdzieś na Karaiby, a zostanie przy tobie w sytuacji choroby i założy ci ten pampers, to może będzie to czas, że powie ci "Przepraszam", a ty powiesz jej "Wybaczam"? Może po to jest to cierpienie? Ja nie wiem, ale może zmotywować kogoś do zrobienia sobie takiego zestawienia życia. Co u mnie było na tak, co na nie? Co było z sensem, a co bezsensownym działaniem i czy choroba, słabość, niepełnosprawność - to co ogólnie określamy cierpieniem - jest zawsze sensowna? Co mogę z tym zrobić? Cierpienie uczy, prostuje, wyrównuje.
Siostra Michaela nieustannie spotyka się z ludzkim cierpieniem, nie tylko w swojej codziennej pracy w hospicjum, ale wszędzie, gdzie się pojawi. Gdy zostanie rozpoznana, nieustannie ktoś ją prosi o modlitwę, wierząc, że w niej znajdzie jeśli nie ratunek, to pocieszenie.
- Kiedy tu w Poznaniu szliśmy na obiad, jedna pani cały czas chciała ze mną porozmawiać - opowiada siostra Michaela. - Wreszcie usłyszałam: "Ja błagam o modlitwę, bo się urodziło dzieciątko, które wątrobę i wszystko ma na wierzchu." I ja się codziennie spotykam z takimi sytuacjami, że ktoś biegnie i tę przestrzeń swojego cierpienia mi daje. A ja ją wtulam w objęcia Ostrobramskiej.

9. Otwierać bramę do nowego życia
W wileńskim hospicjum siostra Michaela od początku ma ręce pełne roboty. Na każdym froncie stara sie o pozyskanie funduszy na prowadzenie jednostki, którą stworzyła pięć lat temu, a w tym roku uruchomiła oddział hospicjum dziecięcego. By te dzieła mogła realizować, niosąc pomoc najbardziej potrzebującym, w lutym tego roku zorganizowała kolejny charytatywny koncert, w którym wzięli udział młodzi ludzie: harcerze i ich litewscy koledzy skauci. Projekt „Drzewo Nadziei” zakończył 21 lutego galowy koncert w Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Wzięli w nim również udział prezydent RP Andrzej Duda z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą, ale przede wszystkim wydarzenie połączyło ludzi różnych wyznań, narodowości, przekonań i zawodów. Poza przedstawicielami służby zdrowia, oświaty, sportowcami, dyplomatami, posłami, kapłanami pojawili się też reprezentanci Wojska Litewskiego i Wojska Polskiego z generałem 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej WP im. Bolesława Krzywoustego Rajmundem Andrzejczakiem. Wojskowi odwiedzili też Hospicjum im. bł. ks. Michała Sopoćki.
- Na drugi dzień przyjechali do hospicjum w polskich mundurach - wspomina s. Michaela i opowiada niezwykle wzruszającą sytuację. - Na sali leży 97-letnia Polka z Wileńszczyzny, słabiusieńka. Nowotwór rozległy, przerzuty do kości... Ona patrzy i po prostu pyta: "Wojsko polskie?" Łzy nabiegają jej do oczu i zaczyna śpiewać: "Jeszcze Polska nie zginęła". Żołnierze stanęli na baczność, ale część nie wytrzymała, wyszła. To byli generałowie, oficerowie i podoficerowie, a jednak z trudem wstrzymywali łzy, a dla tej kobiety zaśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego to było coś niesamowitego. Polka z Wileńszczyzny doczekała się armii Wojska Polskiego w hospicjum. Ten hymn, to było poczucie szczęścia dla niej, ale i dla żołnierzy. Później jak zeszliśmy, usłyszałam od generała: "Melduję, że 12. Szczecińska Dywizja Zmechanizowana WP im. Bolesława Krzywoustego podejmie wszelkie działania, żeby pomóc hospicjum." I proszę, dziesięć lat temu wałczyliśmy jeszcze ze schematem, że hospicjum to umieralnia. A przecież tam się dzieją najcudowniejsze rzeczy. To brama do nowego życia - dodaje siostra Michaela, która tę bramę nieustannie otwiera.

10. Przeżyć dzień dzisiejszy
Prowadzenie hospicjum wymaga od siostry nie tylko znajomości prawa i miejsca, w którym działa, nie tylko umiejętności logistycznych czy nawiązywania kontaktów, nie tylko empatii i świadomości, z jak trudnymi sprawami ma do czynienia, więc wydaje się, że do takiego działania trzeba mieć specjalny plan i każdego dnia myśleć o przyszłości. Jak jest naprawdę? Czy Michaela Rak widzi oczami wyobraźni to miejsce za pięć, dziesięć lat?
- W ogóle nie widzę przyszłości. Ja odpowiadam tu i teraz, w teraźniejszości i nigdy nie mam pewności, czy hospicjum będzie miało stabilizację i płynność finansową. Zawsze jest tylko to, co nazwałam ufnością w Boga i człowieka. I tylko ta ufność daje mi siły, by przeżyć dzień dzisiejszy. To nie jest pragmatycznym, strategicznym planowaniem przyszłości, bo nawet dział hospicjum dziecięcego to była odpowiedź na wołanie. To był okres ramadanu w Islamie i wspólnota wyznająca Islam na Wileńszczyźnie poprosiła mnie, żebym przyszła do ich meczetu i razem z nimi się pomodliła. Długo rozeznawałam w sowim sercu, czy pójść, czy nie pójść, bo miałam inne zadania, a poza tym oni Islam, ja katolicka zakonnica, obawiałam się, że zaraz to będzie tak czy inaczej komentowane. Ale w głębi serca czułam, że muszę tam pójść. Po modlitwie w meczecie było spotkanie o zachodzie słońca. Przy stole kobiety i mężczyźni, goście, Imam z Iraku i przewodniczący wspólnoty litewskiej, który wstał i zwrócił się do mnie: "Proszę siostry. To nie jest przypadkowe zaproszenie. To było celowe zaproszenie, bo ja w imieniu wspólnoty Tatarów chcę powiedzieć, że jesteśmy wdzięczni siostrze za to, co siostra robi dla nas tu na Litwie i cokolwiek by się dokonało, proszę pamiętać, że my Tatarzy będziemy z misją hospicjum i z siostrą." W tym czasie przyszedł do mnie chłopiec trzymany przez mamę za rękę. Zobaczyłam, że nie ma włosów, jest blady. Popatrzył mi w oczy i mówi: "Mam raka. Pomożesz mi?" Wzięłam go na kolana. Zaczął płakać. Pogłaskałam go i powiedziałam: "Pomogę ci". Później spotykaliśmy się w szpitalu z innymi dziećmi z chorobami nowotworowymi i zawsze słyszałam wołanie ich rodzin, lekarzy: "Siostro, jeśli ty tego nie zrobisz, to nikt tego nie zrobi, a umierają dzieci. Potrzebujemy pomocy." I ja powiedziałam: "Dobrze, biorę się za to." I znowu dział hospicjum dziecięcego to nie było tak, że siostra Michaela sobie zaplanowała. To była odpowiedź bardzo krótka: "Pomogę". I czując swoją niemoc zaczęłam głośno o tym mówić i błagać ludzi: "Pomóżcie". I już z różnych stron pojawiają się ci, którzy wpisują się w to moje słowo "pomogę" i mówią: "Siostro, damy radę. Bierzemy się za to."

Tekst i foto Hanna Kaup


22 grudnia 2018 18:00, admin ego
« powrót
Dodaj komentarz:

Twoje imię:
 
Komunikacja miejska w święta

Miejski Zakład Komunikacji w Gorzowie Wielkopolskim informuje o funkcjonowaniu komunikacji miejskiej w okresie Świąt Wielkanocnych. 30 marca (sobota): linie tramwajowe nr 1, ... <czytaj dalej>
II etap prac
28 marca rozpocznie się II etap prac na skrzyżowaniu ulic: Słowiańskiej, Żwirowej, Roosevelta i Kosynierów Gdyńskich. W czwartek (28 marca), na ... <czytaj dalej>
Wielki Tydzień
W Wielki Czwartek (28 marca) o godz. 10.00 w katedrze gorzowskiej bp Tadeusz Lityński będzie przewodniczył mszy św., podczas której ... <czytaj dalej>
Negocjacje rolników z rządem
Delegacja protestu rolników z S3 węzeł Myślibórz obejmującego trzy powiaty: gryfiński, myśliborski i pyrzycki brała udział wczoraj w negocjacjach pomiędzy ... <czytaj dalej>
Przeglądaj cały katalog lub dodaj swoją firmę
Szynkiewicz Sabina Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowo-Gastronomiczne

ul. Fabryczna 71, Gorzów Wlkp.
tel. 95 720 76 59
branża: Catering <czytaj dalej>
"Emka-Meble" Sp.j. J. i J. Gałaj A. i G. Szymańscy Sklep Firmowy

ul. Przemysłowa 14 -15, Gorzów Wlkp.
tel. 95 722 72 92
branża: Meble <czytaj dalej>
Kędziora Witold Jacek Tłumacz J. Francuskiego i Włoskiego

ul. Wyszyńskiego 148 A/2, Gorzów Wlkp.
tel. 95 729 52 27
branża: Tłumacze <czytaj dalej>

Trudna walka o siebie
KIno Helios na świąteczny czas proponuje różnorodne gatunkowo filmy. Moż ... <czytaj dalej>
Teraz Teatr
Orędzie Jona Fossego na Międzynarodowy Dzień Teatru 2024 pt. "Sztuka ... <czytaj dalej>
Koniecznie czytajcie Pegaz Lubuski
Pierwszemu w tym roku numerowi czasopisma literackiego Pegaz Lubuski pod ... <czytaj dalej>
II etap prac
28 marca rozpocznie się II etap prac na skrzyżowaniu ulic: ... <czytaj dalej>
Kalendarium eventów
« marzec 2024 »
P W Ś C P S N
    
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
dodaj: imprezy@egorzowska.pl
Mała wielka sprawa
eGorzowska - adminfoto_admin.jpg
admin ego:
Piękna inicjatywa w brzydkim mieście
Znany gorzowski lekarz Ireneusz Czerniec zaprosił w niedzielę kandydatów do Rady Miasta, dziennikarzy oraz mieszkańców na spacer ulicami śródmieścia. „Porozmawiajmy i zobaczmy, cóż dobrego możemy zrobić dla naszego miasta, w celu ... <czytaj dalej>
Bez korzeni nie zakwitniesz
Archiwa Państwowe oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej zapraszają uczniów klas 4-7 <czytaj dalej>
Kto zdobędzie mural dla szkoły
Murale Pamięci „Dumni z Powstańców” to ogólnopolski konkurs dla szkół <czytaj dalej>

aktualnie nie ma żadnej czynnej sondy
Robisz zdjęcia? Przyślij je do nas foto@egorzowska.pl
eGorzowska - 6b.jpg
admin ego:
Wielkanoc w Danii
Wielkanoc (Påske) trwa w Danii już od wczoraj. Nie, żeby ... <czytaj dalej>
admin ego:
Szkoła wymaga zmian
Jak dobrze, że nie jesteśmy maturzystami. Pisze do mnie nauczycielka akademicka, ... <czytaj dalej>
admin ego radzi:
Filiżanka kawy lub dwie
Czy wiesz, że filiżanka kawy może zdziałać więcej niż tylko ... <czytaj dalej>
admin ego radzi:
Wystarczą dane
Oszuści nie muszą wcale kraść portfela. Wystarczy, że zdobędą Twoje ... <czytaj dalej>
Blogujesz? Rób to lokalnie!
Wystarczy jedno kliknięcie w egoBlog
Masz problem?
Napisz do eksperta egoEkspert
Żadna sprawa nie zostanie bez odzewu. Daj znać na eGo Forum
Anonim_4788:
Ci radni są do d..y wszyscy <czytaj dalej>
Anonim_4788:
Słusznie odjęto punkty. Cyjanek to nie morfina. Pisać o czymś czego się nie wi to zwymyślanie i brak wiedzy więc punkty jak najbardziej uzasadn <czytaj dalej>
Anonim_2329:
Zgadzam sie z oceną radnych.. Jestem emerytem, ale takiego bałąganu nie było, takiego tumiwisizmu. Ci radni powinni się wstydzic, że nie pilnowa <czytaj dalej>
FFFF:
Czy Ci bezRadni nie widzieli, nie chcieli widzieć jakości prac w centrum, parku Róż, dmuchania biurokracji w Urzedzie i spółkach, przedłużanyc <czytaj dalej>
Anonim_4777:
Wszyscy ci kandydaci......porownywac nazwiska, KRS i z własnych źródeł. To jest skok na kasę, dlatego głosujmy na .....niewidocznych. <czytaj dalej>
 
eGorzowska.pl - e-gazeta Gorzowskiej Agencji Dziennikarskiej