19 maja. „Pankracy i Urban pogodny, jest dla wina wygodny”. Wprawdzie nie powinno się chwalić dnia przed zachodem słońca, jednak dzisiejszy Urban zapowiada się równie ładnie, jak tegoroczny zimnoogrodnikowy Pankracy. Tylko noc była chłodniejsza, nawet zapowiadano przymrozki i pewnie mogły się zdarzyć gdzieś na otwartej przestrzeni. O świcie słupek naszego termometru wskazywał +2°C, ale za to wiatr niemal całkowicie ustał.
Ze św. Urbanem związanych jest sporo przysłów meteorologicznych („Pogoda na Urbana, to wielka wygrana”, „Na Urbana chwile jakie, mówią, że i lato takie”) oraz agrarnych („W Urbana, miły chłopie, siej len i konopie”, „Po świętym Urbanie o zbożu gadanie”, „Kto sieje jęczmień na Urbana, będzie pił piwo z dzbana”), należy jednak pamiętać, że przed reformą kalendarza liturgicznego jego wspomnienie świętowano 25 maja.
W średniowieczu był jednym z najpopularniejszych świętych. W jego dzień błogosławiono pola zwracając się do niego z modlitwą o ochronę przed burzami, gradobiciem, powodziami, suszą, ogniem, wichurą i w ogóle przed wszystkimi możliwymi klęskami pogodowymi oraz przed… pijaństwem. Była to też najwłaściwsza pora sadzenia rozsady dyni oraz siania jęczmienia i prosa. Do dziś św. Urban jest patronem nie tylko winogrodników i ich winnic, ale też bednarzy, ogrodników, rolników i w ogóle dobrych urodzajów.
W cieplejszych regionach Europy popularne były porzekadła: „Gdy w dzień Urbana pięknie słońce świeci, dużo dobrego wina zleci”, „Na świętego Urbana wina pół dzbana, a na święty Jan już cały dzban”. W dzisiejszych winnicach również stoją wizerunki świętego, nadal też praktykuje się procesje ku jego czci, przemieszczające się między krzewami winorośli.
Najbardziej emocjonalnie podchodzono do św. Urbana na terenie Czech i Moraw. Kiedy winorośl obrodziła, jego figury ozdabiano i stawiano przy nich beczki z młodym winem. Kiedy się nie sprawdził i plony były kiepskie („Gdy deszcz na świętego Urbana - mały profit z winobrania”), figury oblewano brudną wodą albo wręcz wrzucano je do potoku.
Na Śląsku praktykowano „urbankowe odprawy” (procesje na pola, mające chronić wszelkie zasiewy), a w przydrożnych kapliczkach i kaplicach poświęconych św. Urbanowi rozpalano świece zwane „urbankowymi” i pilnowano, by paliły się bez przerwy, aż do żniw. W dniu patrona święcono też małe dzwonki, którymi później „rozpędzano” gradowe chmury.
Dawno już nie odwiedzaliśmy winnic, a ponieważ niemal cały wczorajszy dzień spędziliśmy w Puszczy Białowieskiej, zamiast winnych krzewów przedstawiam dywan puszczańskiej wełnianki, nazywanej tutaj „pujką”. Nie bez powodu uzyskała też przydomek „trawa bawełniana”. Dawniej jej puchem wypełniano poduszki, wykonywano z niego knoty, próbowano nawet wytwarzać nici.
Leśnicy mówią, że wełnianka pochwowata jest „rośliną opiekuńczą” dla brzóz. Chroni przed wysuszeniem i gradobiciem ich nasiona, znajdujące się pod własnymi kępami.
Tekst i foto Maria Gonta
« | kwiecień 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 |