Dwa interesujące przedstawienia obejrzała publiczność zgromadzona w trzecim i czwartym dniu XXXII Gorzowskich Spotkaniach Teatralnych.
W poniedziałek Teatr Lubuski z Zielonej Góry pokazał tragedię miłosną "Gdy przyjdzie sen" w reżyserii
Pawła Wolaka i
Katarzyny Dworak. We wtorek wystąpili aktorzy z Warszawy:
Katarzyna Herman, Jacek Braciak i
Michał Sitarski w filozoficznej opowieści izraelskiego dramatopisarza
Hanocha Levina.
Dwa różne przedstawienia, choć oba traktujące o ludzkich potrzebach i marzeniach, ale też o złu, które w nas drzemie i niestety, zwycięża.
"Nim przyjdzie sen" to rodzaj współczesnego moralitetu, w którym zło przeplata się z tęsknotą do miłości głównych bohaterów: Baśki i Jaśka ze wsi Borówka. Ona - niepasująca do środowiska - marzy, by wyrwać się z niego za wszelką cenę. Poznaje obcego - Leszka z Wrocławia. Zdradza i ściąga na siebie i obcego gniew środowiska, które nie zapomina raz popełnionego błędu.
Kiedy więc próbuje wrócić do Jaśka, doznaje upokorzeń i daje się doprowadzić do samobójstwa. Na domiar złego pod stodołę, do której idzie z kochającym ją nad życie, ale nie umiejącym się przed nią przyznać Jaśkiem, ludzie podkładają ogień. Niby dla żartu.
Zielonogórski zespół pokazał to trudne przedstawienie bardzo przekonująco. Całość trzymała uwagę widza, co wymaga tempa i dynamiki. Tu szczególny ukłon w kierunku zespołu i realizatorów, bowiem scenografia jest niemal ascetyczna: przesłonięte płachtami folii ściany i długa na szerokość sceny ława - niczym w kościele - grająca równocześnie rolę miejsca spotkań we wsi czy starego kuchennego stołu, w którym można znaleźć potrzebne narzędzia.
Po ponad 90 minutach emocji w finale nadchodzi konkluzja dotycząca kondycji współczesnego człowieka, którego uczynił Bóg. Powinien go stworzyć na nowo, ale już nie z żebra, tylko z serca, żeby kochał drugiego.
Wtorkowy wieczór to również spotkanie z człowiekiem. Również niedoskonałym, szukającym tego, co da mu spełnienie, z człowiekiem, który potrafi gardzić przyjacielem, odrzucić jego przyjaźń, poniżać go i cieszyć się, że cierpi.
Na scenie tylko trzech aktorów. Katarzyna Herman, Jacek Braciak i Michał Starski. Oni wcześniej spotykają się na herbatkach i grze w domino. Rozmawiają i patrzą przed siebie, ale w pewnym momencie Jakobi uznaje, że jest lepszy i porzuca Leidentala. Dla kobiety oczywiście. Dla kobiety, która - również za wszelką cenę - chce zrealizować swój plan na życie. W ten związek wchodzi z pokorą i całkowitym oddaniem - wyjątkowy w roli prezentu ślubnego Jacek Braciak - nikomu niepotrzebny przyjaciel, który w ten sposób składa z siebie ofiarę, ale - znów za wszelką cenę - nie chce zostać samotny. I ten lęk przed samotnością jest tu tematem najważniejszym, który łączy całą trójkę.
Nieco komedii, nieco dramatu i liryczne piosenki do muzyki
Czesława Mozila, a na dodatek świetna scenografia (skrzynie przypominające klocki wieżowców, raz grające rolę trotuaru, raz, łóżka, a raz kawiarni) i reżyseria
Marcina Hycnara dopełniają całości.
Kolejny wieczór w czasie XXXII Gorzowskich Spotkań Teatralnych należy zaliczyć do udanych.
Hanna Kaup
foto Ewa Kunicka Teatr im. J. Osterwy
Kliknij w wybrane zdjęcie aby powiększyć
Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>Tarasy jeszcze niedostępne
Woda w Warcie opada, odsłaniają się zalane tarasy. Niestety, ze względów bezpieczeństwa, nie mogą być jeszcze udostępnione.
Zdecydowała o tym ekspertyza ...
<czytaj dalej>Apel o pomoc w sprawie odbudowy AJP
W dramatycznej dla uczelni i miasta sytuacji potrzebne jest wspólne działanie. Dlatego prezydent miasta Jacek Wójcicki apeluje o pomoc w ...
<czytaj dalej>Rozmowa z komisarzem Wojciechowskim
Komunikat w sprawie rolników.
Zgodnie z wczorajszą rozmową telefoniczną z komisarzem rolnictwa Januszem Wojciechowskim przekazuję, że na najbliższym i ostatnim w ...
<czytaj dalej>