Co skłoniło pana do zaangażowania się w pracę przy filmie „Uczeń czarnoksiężnika”?
- Pomysł na ten projekt wziął się z tego, że bardzo chciałem zagrać czarodzieja. Po roli magika w filmie „Next” ogarnęła mnie fascynacja mitologią i filozofią Wysp Brytyjskich. Spodobał mi się ten temat i rozmawiając kiedyś z Toddem Garnerem, producentem „Next”, wspomniałem: „O rany! Naprawdę chciałbym zagrać czarnoksiężnika z czasów arturiańskich”. Następnego dnia Garner powiedział: „Nic, już wiem. Może nakręcimy film oparty na motywie ucznia czarnoksiężnika z „Fantazji” Disneya?”. To był doskonały pomysł.
Aby zagrać w „Uczniu czarnoksiężnika”, musiał pan poddać się głębokiej charakteryzacji. Podobało się to panu?
- Aktorzy często zmieniają wygląd, przygotowując się do konkretnych ról, a ja w zupełności zgadzam się z tą ideą. Co więcej, chętnie poddaję się charakteryzacji przy każdym nowym filmie. Założę perukę, sztuczny nos, szkła kontaktowe w innym kolorze niż moje oczy… zrobię wszystko, aby stworzyć postać. Na tym polega aktorstwo i w tym tkwi cała zabawa.
Jak się pan czuł grając czarnoksiężnika?
- To była rola, na którą czekałem wiele lat. Gdy byłem dzieckiem, uwielbiałem udawać superbohatera. Bawiłem się, wyobrażając sobie, że potrafię strzelać energią z rąk. Można zatem powiedzieć, że do roli Balthazara Blake'a przygotowywałem się przez całe życie.
Na ile film „Uczeń czarnoksiężnika” czerpie z klasycznego filmu Disneya „Fantazja”?
- W naszym filmie wykorzystaliśmy pewne elementy i motywy tej animacji, ale rozbudowaliśmy je, by stworzyć dwugodzinny przygodowy film akcji. Rozwinęliśmy ten pomysł i wykreowaliśmy ekscytujący, magiczny świat. Jestem bardzo zadowolony z tego, że jest to film rodzinny. Podoba mi się fakt, że można było przygotować dobre kino rozrywkowe dla całej rodziny, bez wszystkich tych morderstw i broni. Ten film jest bardzo pozytywny.
Jak to się stało, że w realizację filmu „Uczeń czarnoksiężnika” zaangażowali się Jerry Bruckheimer i Jon Turteltaub?
- Omówiłem ten film z różnymi scenarzystami, a potem zaprezentowaliśmy pomysł Jerry’emu Bruckheimerowi i wytwórni Disneya. Bardzo im się spodobał. Natomiast z reżyserem Jonem Turteltaubem współpracowałem już wcześniej na planie obu części „Skarbu narodów” i pomyślałem, że świetnie się nada do tego nowego projektu. W jego filmach nie brakuje dobrej zabawy i humoru, a jednocześnie jest zadziorny, a to bardzo dobre połączenie. Był idealnym facetem do tego zadania.
Jak się panu pracowało z Jay’em Baruchelem, który w filmie gra pana ucznia?
- Jay jest świetny. Jest bardzo zabawny i znakomicie potrafi grać ciałem, a jednocześnie ma w sobie coś demonicznego – taką odrobinę łobuzerską, ale też komiczną ciemniejszą stronę. Współpraca z nim sprawiła mi dużą przyjemność.
Co by pan doradził młodym ludziom, którzy chcieliby pójść w pana ślady i zostać aktorami?
- Pielęgnujcie dziecko, które się w was kryje, ponieważ to wyobraźnia łączy aktora z widownią i jest jego najważniejszym narzędziem. Nie pozwólcie, aby ktoś próbował ją ograniczać i używajcie jej jak najczęściej. Zachęcam dzieci, aby jak najwięcej się bawiły i maksymalnie wykorzystywały wyobraźnię. To naprawdę pomaga w zawodzie aktora. Zaufajcie swoim instynktom i ciężko pracujcie, a na pewno daleko zajdziecie.
Dziękujemy za rozmowę.
Monika i Tomasz Mańkowscy
„Twój TYDZIEŃ WIELKOPOLSKI”
Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>Tarasy jeszcze niedostępne
Woda w Warcie opada, odsłaniają się zalane tarasy. Niestety, ze względów bezpieczeństwa, nie mogą być jeszcze udostępnione.
Zdecydowała o tym ekspertyza ...
<czytaj dalej>Apel o pomoc w sprawie odbudowy AJP
W dramatycznej dla uczelni i miasta sytuacji potrzebne jest wspólne działanie. Dlatego prezydent miasta Jacek Wójcicki apeluje o pomoc w ...
<czytaj dalej>Rozmowa z komisarzem Wojciechowskim
Komunikat w sprawie rolników.
Zgodnie z wczorajszą rozmową telefoniczną z komisarzem rolnictwa Januszem Wojciechowskim przekazuję, że na najbliższym i ostatnim w ...
<czytaj dalej>