czwartek 18 kwietnia 2024     Apoloniusz, Bogusława, Bogusław
eGorzowska - internetowy dziennik Gorzowskiej Agencji Dziennikarskiej
szukaj    szukaj szukaj
« powrót
Przypominamy dyskusję
eGorzowska - 7074_8U4Jeqd28UxoPM3jkFCF.jpgZgodnie z zapowiedzią, w porządku chronologicznym publikujemy teksty dotyczące sytuacji w Zakładzie Utylizacji Odpadów sp. z o.o., które ukazały się na łamach naszego portalu od lutego 2016. Dodatkowo powtarzamy też artykuły Artura Czyżewskiego z cyklu "Refleksje outsidera".
  • 12 lutego 2016: Prezes ZUO wyjaśnia

Publikujemy list do redakcji, przesłany przez prezesa ZUO Artura Czyżewskiego.

Swoboda wypowiedzi to jedna najcenniejszych zdobyczy demokracji. Internet zaś jest najbardziej demokratycznym z mediów. Cóż zrobić gdy jednak twórca strony zajmującej się komentowaniem wydarzeń miejskich, rezerwuje sobie prawo do owych komentarzy równocześnie cenzurując wypowiedzi innych? Tak uczynił Pan Steblin-Kamiński na swym blogu z moją odpowiedzią na jego, mało rzetelne, zarzuty. Pozwoliłem sobie wiec na skorzystanie z bardziej demokratycznego medium, aby udzielić odpowiedzi na artykuł Pana Steblina-Kamińskiego dotyczący niezadowolenia z audytu w ZUO oraz powołania mnie do Zarządu GTBS-u .

Szanowny Panie Piotrze.
Cieszy mnie Pana samodzielność w szukaniu odpowiedzi na trudne ekonomiczne pytania. Jeśli jednak nie wierzy się audytorom, biegłym czy innym komisjom, w to, że sytuacja spółki wcale nie jest różowa, czasem wystarczy wziąć dokument i spytać znajomego księgowego. O co na przykład? Ot, na przykład o to: „co oznacza, że spółka zawiązała rezerw na 850 tyś z tytułu utraconej wartości przez jej spółkę zależną”? Albo o to: „co oznacza kolejna rezerwa na 600 tyś z tytułu wypłaconej, a utraconej zaliczki”? Albo o to: „ dlaczego konieczne było wsparcie spółki zależnej kwotą grubo przekraczającą 3 miliony zł?” Być może dla Pana to drobiazgi. Kilka nic nie znaczących milionów. Dla Spółki jednak to pieniądz, który zupełnie wystarczył by dziś, na przykład, do wymiany bardzo wielu pojemników na pół-podziemne. I to bez kredytów.

I jeszcze jedno pytanie... choć z innego Pana artykułu dotyczący GTBS. „Model jednoczesnego zarzadzania gospodarką odpadami, oraz nieruchomościami prowadzony jest także przez inne miasta w Polsce.” No to co? Sprawdził się w jakiejś gminie? W jakiej?” To Pana pytanie. Panie Piotrze, przyznaje, że może Pan nie znać tej gminy. Jest spoza Gorzowa. Ja czasem wyjeżdżam poza miasto, może stąd wiem. Informuję wiec, że takich gmin jest sporo… najbliższa to Zielona Góra. Tamtejszy Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, to znakomite przedsiębiorstwo komunalne zarządzające nie tylko kilkukrotnie większą ilością lokali niż GTBS, ale prowadzących także inne działalności w tym gospodarkę śmieciami. Czy skutecznie? Wystarczająco skutecznie, aby jego szef nie tylko piastował to stanowisko od lat, ale równocześnie był prezesem Krajowego Forum Dyrektorów Zakładów Oczyszczania Miasta. Dołączam link, aby łatwiej było znaleźć
http://www.zgkim.zgora.pl/cms/index.php?option=com_content&task=view&id=158&Itemid=109

Tyle tytułem odpowiedzi. Podkreślę jeszcze istotną rzecz, która często w tej dyskusji umyka. Audyty zawsze zajmują się problemami, a nie sukcesami. Stąd audyty, nie są podsumowaniem czyjejś pracy. Tak jak biegły na miejscu wypadku, nie rozważa z ilu wcześniej poślizgów auto wyszło bez szwanku, a koncentruje się na powodach, dla których tym razem się to nie udało. Stąd każdy, kto chce oceniać człowieka winien patrzeć w szerszym kontekście. Zarząd spółki ocenia tylko szanse i zagrożenia jakie przed nim stoją. Także te, w świetle audytu.

Artur Czyżewski

Link do tekstu i komentarzy: http://www.egorzowska.pl/pokaz,z_pierwszej_reki,6665,
 

  • 14 lutego: Piotr Steblin-Kamińki odpowiada Arturowi Czyżewskiemu
Piotr Steblin-Kamiński odpowiada na na list prezesa ZUO Artura Czyżewskiego.

Wypowiedź prezesa ZUO pana Artura Czyżewskiego zamieszczona na łamach „egorzowska.pl” to chwalebny wyjątek od widocznego, wręcz fizycznie odczuwalnego zadufania, wpatrzenia w swoją pychę miejskiej administracji Gorzowa Wlkp.

Pan prezes Czyżewski spokojnie, bez emfazy i tylko z lekką złośliwością próbuje mi wytłumaczyć jeden z problemów, który stoi przed ZUO. Tak, bez wątpienia nie jestem ekonomistą, bez wątpienia nie mam wiedzy o specyficznym działaniu spółek. Mam jednak przyjaciół, którzy taką wiedzę posiedli. Ja sam zaś mam duże doświadczenie w sferze społecznej. Co będę pana prezesa kołował, powiem krótko. Znam się na ludziach i na zależnościach między nimi. I proszę, aby pan prezes przyjął to a priori . I nawet, żeby się uśmiechnął.

Szanowny Panie Prezesie.
Prawdopodobnie nikt panu dostatecznie dobitnie nie uświadomił, że jest pan postrzegany w Gorzowie jako element szerszej układanki. Jest pan częścią grupy zarządzającej tym miastem, a zwanej już teraz przez co bystrzejszych obserwatorów „korporacją magistracką”. Jest pan elementem „korporacji”, dla której liczy się głównie „moja znajoma”, „żona mojego darczyńcy”, „miła mi kiedyś panienka”. To nepotyzm. Ludzie to widzą, ludzie to słyszą, ludzie to czują. Słusznie, niesłusznie, mądrze, niemądrze, ale żaden z rozsądnych ludzi nie powinien lekceważyć nastrojów społecznych.
Przed objęciem przez pana zajmowanego obecnie stanowiska został pan przedstawiony społeczeństwu Gorzowa przez zastępcę prezydenta miasta pana Marcinkiewicza, jako objawienie ekonomiczne, szczeciński fachowiec od spółek, jednym słowem - wschodząca gwiazda gorzowskiej ekonomii. I być może pan takim jest. Tylko że pana kolega, pan Marcinkiewicz, przedobrzył, kreując pana na zbawcę ZUO.

Jak zbawca, to znaczy, że w ZUO źle się dzieje. A jak źle się dzieje, no to lud zapytał, skąd nagrody i wyróżnienia dla pana Wróblewskiego? Zakładając, co zawsze podkreślam, że to co piszę, to wypadkowa nastrojów społecznych, to społeczeństwo Gorzowa może być zaskoczone działaniami pana i pana szefa. Powszechnym już stało się mniemanie, że pan Marcinkiewicz dąży do zwolnienia pana Wróblewskiego z dosyć osobistych przyczyn, a wszystko co się dzieje, jest tylko grą pozorów.
Każdy z podanych przez pana argumentów na „nieróżowy” kolor sytuacji w ZUO jest do zbicia. Nie rozwodząc się zbytnio, „zawiązanie rezerw” z jakiegokolwiek tytułu nie jest równoznaczne z utratą tych pieniędzy. To nie jest szkoda. Jakoś niefortunnie też wypadł panu przykład Zielonej Góry. Tamtejszy Zakład Gospodarki Komunalnej zarządza, jak niektórzy żartują, już wszystkim w mieście od czasu komuny. W Zielonej Górze jest zakład budżetowy!!! Jest pan fachowcem wysokiej klasy, jak zapewniał wiceprezydent Marcinkiewicz, więc może na tym pozostaniemy i nie będziemy tego przykładu drążyli. Inne zależności, inne umocowania prawne.

W Gorzowie, czego nie wiedziałem, GTBS jest prawnie spółką, więc połączenie się z nią nie stanowi trudności. GTBS już od dłuższego czasu nic nie buduje i z uwagi na możliwości miasta budować prawdopodobnie nie będzie. Jak budowania nie będzie, a zarządzać jej majątkiem ktoś musi, to... A do tego Towarzystwo mieści się w budynku ZUO. Obowiązków niewiele więcej, a apanaże mogą podskoczyć.

Jako szary zjadacz chleba, jako zwykły obywatel, zaniepokojony jednak jestem o swoje miasto. Moje zarzuty nie są nierzetelne, one są odbiciem wiedzy, jaką społeczeństwo Gorzowa ma o dziwnych ruchach w cenionej do tej pory spółce. Bo co się dzieje w magistracie czy radzie miasta, ludzie już dawno przestali rozumieć. Może gdyby informacja o działaniach dookoła ZUO była obszerniejsza, może gdyby pana działania były transparentniejsze, nie byłoby wątpliwości i zarzutów o prywatę. O ile chodzi o zasadność takiego czy innego działania spółki, nie mam prawa się wtrącać, a nawet często oceniać. W kategoriach jednak zarządzania, w kategoriach społecznych, uważam pana działania za trochę nieroztropne.

Tak jak wielu fachowców od zarządzania, ja też zdaję sobie sprawę, że jakąkolwiek konkluzją audyt w ZUO by się zakończył, będziecie teraz panowie chcieli go „skonsumować”. Normalnym jest takie zjawisko we współczesnym świecie biznesu. Wielu i z wielką ciekawością czeka na najbliższe posiedzenie rady nadzorczej spółki.
Ciekawość zżera ludzi jak rdza stare żelastwo tym bardziej, że wiadomym jest, że miasto nie jest kompletnie przygotowane na przyjęcie ostatnich już dużych unijnych pieniędzy. Nie może praktycznie zaproponować niczego, co by zachęciło przedsiębiorców do inwestowania w naszym mieście. Nie ma uzbrojonych terenów, nie ma projektów ulg podatkowych, nie ma... Przecież pan wie, panie prezesie – nie ma niczego.

I w tej skomplikowanej dla miasta sytuacji nagonka na jednego z niewielu fachowców od dosyć skomplikowanego połączenia samorządu ze skutecznym biznesem jest o ile nie świństwem, to wspomnianym brakiem roztropności. Na tle tej szarzyzny inwestycyjnej czystym blaskiem jaśnieje cały kompleks rozwojowo badawczy w Stanowicach, pomyślany jako naturalne zaplecze dla naszej przyszłej Akademii. Farma fotowoltaiczna powstała z inicjatywy i przy ogromnym wysiłku pana Wróblewskiego, jest wzorcowym przykładem, jak praktycznie z własnych środków można stworzyć tak olbrzymie przedsięwzięcie. Stanowice to wzorcowy układ innowacyjności, wizji i konsekwencji działania. Niekwestionowanym liderem tego i jeszcze paru przedsięwzięć jest właśnie pan Marek Wróblewski.

Cała ta sprawa dookoła ZUO miałaby inny oddźwięk, inny wymiar, gdyby pan, panie prezesie, z uczciwą starannością oddał co cesarskie cesarzowi, a co boskie bogu. „Nowa władza widzi funkcjonowanie spółki ZUO w inny sposób.” Ma prawo! Ale prawo to nie powinno objawiać się negacją wszystkiego, co było. Każdy szef musi się liczyć, że przychodzi kres jego działalności i pan Wróblewski też na pewno to wiedział. Jednak liczy się styl i właśnie biznesowa uczciwość. Jeżdżąc po Europie, faktycznie w Zielonej Górze rzadko bywałem, ale miałem okazję rozmawiać na temat uczciwości i transparentności biznesu w wielu miastach, od Kijowa i Moskwy, po Paryż czy Wiedeń. Zaczynałem się już cieszyć, że w Polsce skończył się młody prymitywny kapitalizm. Proszę mnie utwierdzić w tym przekonaniu.

Tak sobie też myślę, że w dobrze pojętym interesie miasta potrzebne jest prawdziwe porozumie, zwykłe zrozumienie i właśnie roztropność. I tym akcentem kończę.

Piotr Steblin-Kamiński

Link do tekstu i komentarzy: http://www.egorzowska.pl/pokaz,z_pierwszej_reki,6669,piotr_steblinkaminki_br_odpowiada_arturowi_czyzewskiemu,
  • 17 lutego: Artur Czyżewski ad rem

Publikujemy kolejną wypowiedż prezesa ZUO Artura Czyżewskiego.

"Szanowny Panie Piotrze.
Jako miłą odmianę, odnotowuję Pana komentarz do mojej wypowiedzi. Cieszę się, że dyskusje udaje nam się sprowadzić w bardziej cywilizowane obszary wymiany poglądów i argumentów. Dialog taki prowadzę zresztą z przedstawicielami prasy podczas konferencji i zachęcam do zdobycia legitymacji prasowej. Pan będzie miał przywilej stawiania pytań wprost, a ja komfort, że Pana opinie spełniają ramy bezstronności dziennikarskiej, a nie swobodnej wypowiedzi blogera, która nie wymaga podawania rzetelnej informacji prasowej.

…” jest pan postrzegany w Gorzowie jako element szerszej układanki”. Oczywiście, panie Piotrze, jestem elementem takiej układanki. Dbam jednak o to, aby nie był to „układ zamknięty”. Wyrazem tego jest między innymi fakt realizowania otwartej komunikacji z radnymi i dziennikarzami. Zapowiedziałem na ostatniej konferencji prasowej, że co kwartał będę organizował takowe spotkania, aby przybliżać naszą spółkę tym, którzy chcą ją lepiej znać. I żeby była to płaszczyzna do zadawania pytań i wymiany myśli i opinii.

Przyjmując propozycję współpracy z miastem Gorzów, nic zresztą w proponowanej mi układance zdrożnego nie widziałem. Prezydent Wójcicki sformułował bowiem wobec mnie bardzo jasne oczekiwanie: „proszę wspomóc ZUO w tym, żebyśmy mogli obniżyć ceny za śmieci”. Przyznaję, że po 2 miesiącach musiałem powiedzieć: „Panie Prezydencie, nie jestem pewien, czy obniżka będzie możliwa. Zrobię jednak co w mojej mocy, aby nie była konieczna podwyżka”.

Moją relację z Panem Marcinkiewiczem wyjaśniałem już kilkukrotnie. Uczynię to po raz ostatni. Rzeczywiście, to on polecił moją kandydaturę do pracy w ZUO. Czy dlatego, że - jak to sugerowano - coś mi zawdzięcza? Wątpię. Kiedy objąłem, przed dziewięcioma laty, prezesurę w największej ze spółek portowych w Szczecinie, pan Marcinkiewicz był tam jednym z pracowników kadry kierowniczej. Jeśli coś mi zawdzięcza, to bardzo ciężką pracę i sporo zdobytego doświadczenia. Jeśli ktoś chciałby wiedzieć, co oznacza „ciężka praca” ze mną jako szefem, proponuję spytać obecnych pracowników ZUO. Osobiście poczytuję sobie za zaszczyt, że po 3 latach wspólnej pracy w porcie pan Marcinkiewicz polecił mnie do współpracy.

…„zawiązanie rezerw” z jakiegokolwiek tytułu nie jest równoznaczne z utratą tych pieniędzy. To nie jest szkoda.”. Z pewnością jest to kwestia oceny. Przyznaję, że ma Pan prawo uważać, że te pieniądze da się odzyskać. Ostatecznie, nie powinno podlegać wątpliwości, że komornicy w Polsce bez trudu odzyskują należne pieniądze od dłużników. Szczególnie zagranicznych dłużników. Pozostaje drobiazg: uzyskanie korzystnego i prawomocnego dla ZUO wyroku. Niestety, od 2 lat takowego nie udaje się uzyskać i trudno powiedzieć, kiedy będzie to możliwe. I to już nie podlega ocenie. To jest fakt. Proszę wybaczyć ten sarkazm. Propaganda sukcesu byłaby pewnie zasadna 3 lata temu, gdy rzeczywiście Spółka była potęgą. I choć dziś ZUO to nadal stabilna firma, jednak jej sytuacja sprawia, że każdy ruch musi starannie ważyć, bo stąpa po cienkim lodzie. Nawet w szwajcarskim zegarku pęknie sprężyna, gdy zbyt mocno się ją naciągnie.

Widzę, że nie przekonałem Pana przykładem z sąsiedniej Zielonej Góry, co do tego, że sojusz personalny spółek komunalnych zajmujących się gospodarką śmieciową i mieszkaniową to nic osobliwego. Nadal uważa Pan, że to niezwykłość… to może inny przykład… nieco bliższy. Miasto nazywa się Drezdenko. Tam spółka komunalna wykracza jeszcze dalej, scalając dużo więcej funkcji w jeden silny organizm. I więcej przykładów już nie będzie…. mimo że jest ich sporo, to ma Pan prawo do własnego zdania. Łączenie sił, Panie Piotrze, to na rynku praktyka codzienna, a nie nowy wynalazek „młodego ekonomisty” – dziękuję zresztą za komplement, zakładając, że to nie kokieteria przy moich 43 latach.

Co zaś do zarzutu, iż nie powinno się łączyć funkcji prezesa w dwóch spółkach…. To również kwestia ocen, co do których ma Pan prawo, choć znam takich menadżerów w Gorzowie, którzy łączyli nawet trzy prezesury, nie licząc rad nadzorczych. I mam przeświadczenie, że także Pan ich znał, a jednak na alarm nie uderzał.

Na wszystkie wątpliwości nie dam rady odpowiedzieć. I nie moja rola w wyręczaniu dziennikarzy w pisaniu artykułów. Zachęcam wszystkich chętnych do zgłębiania zawiłości gorzowskiej rzeczywistości gospodarczej, do zdobycia stosownych uprawnień dziennikarskich (to wcale nie jest takie trudne i nie wymaga 5-letnich studiów) i zapraszam co kwartał do spotkań w ZUO. Obiecuję, że choć może będzie trochę nudno i ekonomicznie, to na pewno rzetelnie."

Artur Czyżewski

Link do tekstu i komentarzy: http://www.egorzowska.pl/pokaz,z_pierwszej_reki,6679,
  • 26 czerwca: Wraca dyskusja prezesa Czyżewskiego z blogerem Steblin-Kamińskim?

Jakiś czas temu, na naszych łamach prezes ZUO Artur Czyżewski i gorzowski bloger Piotr Steblin-Kamiński dyskutowali o sytuacji ZUO. Wydaje się, że dziś dyskusja wraca.

Otrzymaliśmy list, który adresowany jest do Piotra Steblin-Kamińskiego. Oto treść:

"Dziękuję Panie redaktorze, że tym razem artykuł dotyczący dawnej ZUO, pisany z pierwszego stolika, jest znacznie bardziej wyważony, niż to było jeszcze niedawno. A jednak, nadal wiele spraw jest zawieszonych w niebycie, tak jak gdyby była jakowaś trudność z wydobyciem o nich wiedzy.
Nie ma tu co kryć Redaktorze, że to jedna z widzianych przeze mnie gorzowskich tajemnic. Może Pan mi ją zresztą wyjaśni? Jak to się dzieje, że o grupie kapitałowej ZUO się mówi, sytuację ZUO się komentuje, toczy się żywą dyskusje, wylewa łzy i wyraża troskę… tylko nie sprawdza rzeczywistości?

Moje zastrzeżenie do bierności nie dotyczy wyłącznie radnych. Dotyczy każdego członka władzy, który jest żywo poruszony i pokazuje publicznie szczere zaangażowanie w leczenie chorego, a jedynie nie miał czasu kiwnąć palcem, aby go odwiedzić w szpitalu i sprawdzić, jak się ma. Dla jasności dodam, że także Pan jest członkiem tych władz, bo czwarta władza, jak zwykło się często określać media, to bardzo ważny element demokratycznego systemu. Czymże bowiem, Panie redaktorze, jest owa „obywatelska kontrola”, jeśli nie zdrowym rozsądkiem mediów, które przynajmniej powinny starać się o obiektywność?

Wierzy pan w Watchdog? To miłe. Tyle że prawo zadawania pytań ma Pan takie samo jak oni, a media mają je nawet większe… i w dodatku, ja specjalnie nie unikam odpowiedzi. Jeśli już, to tylko w zakresie, gdzie godzi to w interes Spółki. I w czym to Wam pomaga? Rzeczywiście, organizacja Watchdog zasypuje nas pytaniami. Przeciętnie trzy pytania w tygodniu. Poziom tych pytań jest adekwatny, jakby Pan pytając lekarza o zdrowie bliskiej osoby, pytał, jakiego koloru są prześcieradła na jego łóżku i czy płyn do dezynfekcji rąk aby ma certyfikat. Pytających osobiście zaprosiłem na konferencję, tak jak zresztą i wiele innych osób. I co? I nic. Nie było ich... sam Pan rozumie… brak czasu. Brak czasu aby być, brak czasu aby myśleć… lecz nie brak czasu, aby komentować.

Proszę mi wyjaśnić, Panie redaktorze, co stoi na przeszkodzie, aby wpaść na konferencję, która jest otwarta i zadać obnażające nieuczciwość nowego zarządu ZUO pytanie? Lub wyjaśnić jakąś własną wątpliwość? Co zatrzymuje Pana, Watchdog, radnych…? Niewystarczająco jasno zapraszam? To może nie pytajcie mnie, skoro się boicie? Można też inaczej. Co stoi na przeszkodzie, aby zapytać spółkę, która jest nośnikiem tych problemów, a która nazywa się Bio Energy Farm. Bo to tam są problemy, a nie w Inneko, jak Pan zasugerował. Spróbował Pan?

A może tu nie ma tajemnic, a jedynie brak wiedzy? Może nikt po prostu nie spytał lekarza, czy pacjent raczej leży, bo skręcił kostkę, czy jednak miał zawał? Bo ciekawiej było omawiać, co z nim będzie, bez weryfikacji faktów? A może niektórzy uważają, że Gorzów nie jest zwykłym miastem w zwykłym kraju, w którym udziela się odpowiedzi na pytania, lecz jest jakąś zasnutą mgłą krainą, gdzie magiczne siły załatwiają sprawy pod stolikiem o dowolnym numerze? A może jak śpiewał kiedyś Daukszewicz w utworze „Mucha”: Boże, Boże, co się dzieje, skąd się wziął mój stan fatalny? Przecież Polska już normalna… tylko ja już nienormalny!? (polecam utwór… bardzo uspokaja rozgrzane umysły).
Będę bardzo rad, jeśli mi Pan wyjaśni to zagadnienie. A ja w zamian wyjaśnię Panu wiele innych „tajemnic” związanych z ZUO, które Pana i innych nurtują… o ile wreszcie zachcecie wiedzieć.

Pozdrawiam

Artur Czyżewski
Prezes Zarządu Inneko Sp. z o.o.

Link do tekstu i komentarzy: http://www.egorzowska.pl/pokaz,z_pierwszej_reki,6684,
  • 15 lipca: Artur Czyżewski: Gorzów miasto paradoksów - refleksje outsidera
Gorzów przywitał mnie zgodnie z sugestią Hitchkoka o dozowaniu napięcia w thrillerze: „najpierw wybucha bomba, a później napięcie już tylko rośnie”. W Gorzowie co prawda, bomba nie wybuchła, za to rozpoczęła się sierpniowa burza z piorunami, która przewróciła stare drzewo wprost na mój zaparkowany pojazd. Wobec tego, w myśl przewodnich słów miasta: Gorzów- przystań, i ja przystanąłem. Był to rok 2015.

Gorzów to mój piąty przystanek wśród miejsc różnych, w których pracowałem, mieszkałem i które starałem się zrozumieć. Poznałem dotąd prowincjonalne miasta południowej Polski, wzajemne niesnaski Ślązaków, Małopolan i Zagłębiaków żyjących na dawnym styku trzech zaborów, niespełnione ambicje pełnomorskie portowego miasta Szczecin, zawiłe relacje z polskością Opolan oraz kulturową mieszaninę Warszawy.

Żyjemy w czasach wyścigu i pogoni za marzeniami, jaki ogarnął Polaków wraz z obaleniem starego systemu. Warszawa od lat jest jednym wielkim placem budowy pnących się coraz wyżej biurowców. Opole - po wielkiej powodzi - odbudowało swoje zabytki nie tylko przywracając ich blask, ale zyskuje nową jakość. Szczecin wita szerokimi arteriami ulic i prowadzi do pięknego centrum lub nadodrzańskich deptaków i urokliwych zaułków.

Także Gorzów ma swoje ciekawe miejsca: Bulwar nad Wartą, Wełniany Rynek, ciekawą Dominantę - jak nazywa się podobno podświetlana konstrukcja na moście. Przed dziesięciu laty, gdy co piątek jeździłem ze Szczecina na południe kraju, właśnie ta Dominanta była jedynym miejscem Gorzowa, które nocą lubiłem mijać. Paradoksem miasta jest jednak to, że Gorzów potrafi być dużo ładniejszy niż jego centrum. Ba! Można nawet powiedzieć, że im dalej od centrum, tym ładniej. Miasto uciekło ze swojego centrum. Całe szczęście, że w święta bożonarodzeniowe centrum odrobinę ożywa. O tym, jak ważne są centra miast, opowiem jeszcze innym razem.

Komunikacja jest też ciekawym zjawiskiem. I to nawet w dwóch wymiarach: tej miejskiej, która służy do przemieszczania się z jednego krańca miasta na drugi i tej międzyludzkiej. Zacznę od miejskiej i pewnie włożę kij w mrowisko, bo wiem, że gorzowianie lubią swoje tramwaje. Gorzów jest jednak miastem średniej wielkości. Kwadrans zajmuje przejechanie na jego drugi koniec. Hmmm… Tramwaje naprawdę są niezbędne? Dosyć tych prowokacji, może się zresztą mylę i może brak korków w mieście, tak wszędobylskich gdzie indziej, to zasługa właśnie tramwajów? Nota bene, mieszkańcy chyba nawet nie do końca zdają sobie sprawę, jak łatwo poruszać się po mieście w porównaniu … właściwie do wszystkich innych, w jakich mieszkałem.

Z komunikacją międzyludzką jednak jest mniej różowo i tu raczej się nie mylę. Choć i tu widzę zadziwiające paradoksy… Ale o tym następnym razem

Pozdrawiam

Artur Czyżewski
Prezes Zarządu Inneko Sp. z o.o.

Link do tekstu i komentarzy: http://www.egorzowska.pl/pokaz,z_pierwszej_reki,6985,
  • 21 lipca: Artur Czyżewski: Gorzów – miasto paradoksów: Jak rozmawiają kobiety i mężczyźni w obszarze publicznym

O tym, jak wygląda poziom dyskusji w miastach, decydują dwie grupy: dziennikarze i politycy (o płciach będzie później). Politycy różnych stron w sposób naturalny wiodą spór. Jak on wygląda? Ponoć w Wielkiej Brytanii do dziś regułą jest odsuwanie ław poselskich opozycji i koalicji co najmniej na długość dwóch szpad. Czyli w historii bywało ostro. A dziś u nas? Proszę przysłuchać się dziennikarzom krajowym, przynajmniej w dobrych mediach. Jak pilnują, aby ich rozmówcy, nie tylko nie rzucili się sobie do gardeł i dobyli broni siecznej, ale i nie unikali odpowiedzi, aby w debacie nie mówili jednocześnie, jak starają się dotrzeć do prawdy… Powiecie, że nadal słabo? Proszę przypomnieć sobie, jak to wyglądało jeszcze 20 lat temu. Tak - moim zdaniem - wygląda dziś w Gorzowie. Pytania niby są, ale powierzchowne… komentarze oderwane od faktów, oparte na emocjach. Przepadam wprost za pewną gorzowską dziennikarką, która wpada na spotkanie i już od progu mówi, że ma tylko pięć minut i żebym jej wyjaśnił problem… powiedzmy… rachunku różniczkowego.

- W pięć minut? - nieco niedowierzając, upewniam się. - Ale dodawanie i mnożenie już pani opanowała?

- Jasne - odpowiada. - W poprzednim pięciominutowym wywiadzie.

Oczywiste, że dziennikarz ma skracać kwiecistą mowę prezesa, ciąć dowolnie jego wypowiedzi i wyławiać ich sens, który odbiorcy przekaże w 40-sekundowym newsie. Ale, aby mógł oddać odrobinę tego sensu, musi go zrozumieć, musi wypytać, przycisnąć rozmówcę i sprawdzić, czy aby prezes nie buja w obłokach.

Ale pani redaktor to małe piwo…

Jeden z moich rozmówców oburza się, że toczę pełen uszczypliwości spór z panem Steblin-Kamińskim. Skąd to oburzenie? Zaiste, nie rozumiem… Jak mieszkańcy mają wyważyć rację i mieć własną opinię, jeśli widzą zdanie tylko jednej strony, wygłoszone ex katedra? Nie przeszkadza mi tendencyjność osądów Pana Piotra, godzę się z podawaniem informacji niesprawdzonej i niezamieszczaniem moich odpowiedzi na jego blogu. Rezerwuję sobie jednak prawo do odmienności opinii i uzasadniania owej odmienności publicznie. Po to, aby odbiorca mógł wyrobić sobie własną opinię. Oczekuję zbyt wiele?

Równie paradoksalne zjawiska widzę wśród osób opiniotwórczych. Przykłady? Poczytny gorzowski dziennikarz lokalnej gazety, piszący artykuły na temat prowadzonej przeze mnie Spółki, nigdy nie zadał mi osobiście żadnego pytania... Naprawdę!!! Nie było go też na żadnym ze spotkań dla dziennikarzy... Jeszcze raz… Proszę posłuchać!… Dziennikarz ważnego lokalnego dziennika… opisujący ważną (podobno) miejską spółkę… nie pojawił się od dziesięciu miesięcy na żadnym z pięciu spotkaniu jej dotyczących i nie zadał osobiście żadnego pytania jej szefowi… mimo zaproszeń…. To norma czy paradoks? A może dziennikarzom coś wiąże usta i dłonie? Co to może być?

Prawdopodobnie „sytuacja” z piosenki Wojciecha Młynarskiego… posłuchajcie tej piosenki. Pasuje jak ulał. Warto, aby i redaktor posłuchał.

Kobiety z Gorzowa
I dziwna rzecz. W mieście, gdzie o spokojne męskie rozmowy trudno, bo a to forma nie ta, a to miejsce niewłaściwe, a to sytuacja nazbyt złożona, równocześnie dobrym przykładem budowania komunikacji są gorzowskie kobiety. Zdecydowanie wolę krwiste radne z charakterem, które mają odwagę pytać na sesjach. I do diabła, że czasem połykam tabletki, bo pytania podnoszą mi ciśnienie. Ale pytają! Wolę kobiety, radne, które przychodzą na spotkania z dziećmi, które potem sam usypiam opowieściami o rachunku zysków i strat Inneko. Wolę kobiety, które w „Zapiecku” na Teatralnej 49 spotykają się raz na dwa tygodnie i rozmawiają, słuchają wierszy i wymieniają się potem odczuciami, by w końcu wrócić do domu bogatsze o wrażenia i w poczuciu zbudowania małej społeczności. I mówiąc prawdę, to jeszcze sporo mogę takich kobiecych przykładów przytoczyć. Tak czy siak… Wolę je od facetów, co to niby o świat wojują, niby miasto kochają, ale nie mają odwagi, by stanąć bez oszczepu twarzą w twarz i zwyczajnie zapytać lub powiedzieć, o co im chodzi…. Na szczęście, jest męski wyjątek. Czterech braci, którzy wspólnie prowadzą jedno gospodarstwo. Serio. Czterech facetów z jednej rodziny prowadzi zgodnie duże poważne gospodarstwo rolne. Nic dodać, nic ująć, tylko patrzeć i naśladować.

W następnym odcinku napiszę kilka słów o wynagrodzeniach w Gorzowie. To też gorący temat.

Pozdrawiam

Artur Czyżewski
Prezes Zarządu Inneko Sp. z o.o.

Link do tekstu i komentarzy: http://www.egorzowska.pl/pokaz,z_pierwszej_reki,7000,
  • 4 sierpnia: Artur Czyżewski: Bezcenna radość redaktora
Publikujemy tekst nadesłany przez prezesa Inneko Artura Czyżewskiego.

Zaczynam odnotowywać drobne sukcesy w moim przekonywaniu ludzi mediów do tego, aby poświęcić choćby odrobinę pracy w zrozumieniu rzeczywistości Spółek. Może jeszcze nie o to chodziło, ale… Determinacja w wykazaniu niedociągnięć w działaniach zespołu pracowników Inneko sprawiła, że po raz pierwszy w życiu pan Piotr Steblin-Kamiński postanowił przeczytać tekst umowy Spółki. I co odkrył? Zapis o tym, że pewne czynności asygnowała niepracująca od bardzo wielu lat pani Skarbnik miasta. Jak mogła asygnować „moją” umowę, (jestem w Gorzowie od 12 miesięcy), skoro nie pracowała w magistracie od wielu lat? Strasznie rozbawiło to Pana redaktora. A mnie ucieszyło. To chwalebne, że wreszcie postanowił sprawdzić jakiś dokument, aby się czegoś dowiedzieć o Spółce. Nawet jeśli uczynił to tylko po to, aby móc zadrwić z „niekompetencji” mojej i moich pracowników. A skąd wiem, że sięgnął po umowę naszej Spółki po raz pierwszy w życiu? Otóż stąd, że owa asygnata pani Skarbnik jest w tej umowie od początku powstania spółki…, czyli od 25 lat. Naprawdę. Bo była to asygnata w procesie powoływania Spółki. A ja moim podpisem potwierdzałem, że rzeczywiście pani Skarbnik, której nie znam, ale serdecznie pozdrawiam, kiedyś asygnowała umowę Spółki.

To zabawne, że po ponad 20 latach istnienia tego zapisu Pan Piotr odkrył go dopiero teraz i dopiero teraz go to rozbawiło. Bo, np. 14 miesięcy temu ten napis też tam był… tak jak i w poprzednich latach. No cóż… niektóre dowcipy rozumiemy dopiero po latach… widać czas dojrzał. Muszę jednak Panu redaktorowi powiedzieć, że nie tylko tego zapisu, ale i bardzo wielu innych rzeczy nie zmieniłem. Byłaby z tego długa lista. Właściwie należałoby raczej powiedzieć,

że niewiele rzeczy zmieniłem… poza tymi ważnymi. Może dlatego, że zmieniam tylko to, co spełnia dwa kryteria: da się zmienić, a jest nieefektywne ekonomicznie oraz skutek tego jest znaczący, czyli odczuwalny finansowo dla firmy w istotny sposób. Nie ma powodów więc, co sugeruje Pan Steblin, aby na przykład zmieniać zapisane już karty historii. Ale radość redaktora… bezcenna.

Dosyć błazenady. Obok pytań nieistotnych są i takie, które zadać warto, a niestety nie są zadawane. Pytania, które powinny budzić kontrowersje i zastanowienie. Ponieważ Gorzów jest miastem paradoksów i media tych pytań nie stawiają, to może ja podpowiem Panu Piotrowi, o co wypadałoby spytać Czyżewskiego, gdyby w ogóle było warto z nim rozmawiać? Ja spytałbym tak: „Szanowny Panie Prezesie. Ogłasza Pan wszystkim, że jedna z najlepszych gorzowskich spółek ma poważne problemy finansowe. Powiada Pan, że wydała zbyt wiele przez ostatnie lata. Twierdzi Pan, że musi Pan oszczędzać na wszystkim. Ba… pracownicy spółki już odczuwają te oszczędności. Tylko jest tu jeden szkopuł. Jak wynika z danych, które Pan przekazał do Gazety Lubuskiej, koszty wynagrodzeń zarządu w Inneko (dawne ZUO) wzrosły o 90 tys. zł? To jak się ten wzrost ma do zapowiadanych oszczędności?”

Tak mogłoby wyglądać celne i trafne pytanie w oparciu o podstawowe informacje dostępne nawet z artykułów prasowych. Takie zadali mi moi pracownicy. Nie było łatwo o wyjaśnienie. Ale to zrobiłem. Mediom wyjaśniać nie będę… przynajmniej dopóki tego pytania nie usłyszę, bo nie przesadzajmy z tymi paradoksami. Zadawać pytania niech się uczą redaktorzy, a kiedy zaczną już to robić, to ja chętnie odpowiem. Co media na taki układ?
Pozdrawiam

Artur Czyżewski

Prezes Zarządu INNEKO Sp. z o.o.

Link do tekstu i komentarzy: http://www.egorzowska.pl/pokaz,z_pierwszej_reki,7030,

28 sierpnia 2016 22:58, admin ego
« powrót
Dodaj komentarz:

Twoje imię:
 
Komentarze:


Proponuję "wierszówkę" wprowadzić - ktoś by zarobił! A tak - para w gwizdek... słowa, słowa... ich nadużycie świadczy o bezradności.
Anonim_4177, 29.08.2016, 18:51, 77.253.73.4 ##

Serwis www.egorzowska.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłączną własnością ich autorów.

Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. - Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ... <czytaj dalej>
Tarasy jeszcze niedostępne
Woda w Warcie opada, odsłaniają się zalane tarasy. Niestety, ze względów bezpieczeństwa, nie mogą być jeszcze udostępnione. Zdecydowała o tym ekspertyza ... <czytaj dalej>
Apel o pomoc w sprawie odbudowy AJP
W dramatycznej dla uczelni i miasta sytuacji potrzebne jest wspólne działanie. Dlatego prezydent miasta Jacek Wójcicki apeluje o pomoc w ... <czytaj dalej>
Rozmowa z komisarzem Wojciechowskim
Komunikat w sprawie rolników. Zgodnie z wczorajszą rozmową telefoniczną z komisarzem rolnictwa Januszem Wojciechowskim przekazuję, że na najbliższym i ostatnim w ... <czytaj dalej>
Przeglądaj cały katalog lub dodaj swoją firmę
"R-M" Pracownia Projektowa Regina Rogoza Tadeusz Muńko

ul. Czereśniowa 6 pok. 48, Gorzów Wlkp.
tel. 95 737 16 39
branża: Projektowe biura <czytaj dalej>
"Meblo-Market"

ul. Marcinkowskiego 8, Gorzów Wlkp.
tel. 95 722 18 66
branża: Meble <czytaj dalej>

Marta Bejnar-Bejnarowicz wkrótce nie radna
Najaktywniejsza radna Rady Miasta Gorzowa Marta Bejnar-Bejnarowicz przyjmuje stanowisko architekta ... <czytaj dalej>
Koniec blokowania S3 na węźle Myślibórz
Rolnicy blokujący trasę S3 nie dostali zgody na przedłużenie protestu. Tydzień ... <czytaj dalej>
W tym roku gruszka
Miasto Gorzów ogłosiło nabór do kolejnego Nocnego Szlaku Kulinarnego. Zaprasza ... <czytaj dalej>
Dobrzy ludzie zostają w naszych sercach
Nie zawsze liczne zajęcia pozwalają zmieścić się w czasie. Nie ... <czytaj dalej>
Kalendarium eventów
« kwiecień 2024 »
P W Ś C P S N
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
     
dodaj: imprezy@egorzowska.pl
Mała wielka sprawa
eGorzowska - adminfoto_admin.jpg
admin ego:
Piękna inicjatywa w brzydkim mieście
Znany gorzowski lekarz Ireneusz Czerniec zaprosił w niedzielę kandydatów do Rady Miasta, dziennikarzy oraz mieszkańców na spacer ulicami śródmieścia. „Porozmawiajmy i zobaczmy, cóż dobrego możemy zrobić dla naszego miasta, w celu ... <czytaj dalej>
Bez korzeni nie zakwitniesz
Archiwa Państwowe oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej zapraszają uczniów klas 4-7 <czytaj dalej>
Kto zdobędzie mural dla szkoły
Murale Pamięci „Dumni z Powstańców” to ogólnopolski konkurs dla szkół <czytaj dalej>

aktualnie nie ma żadnej czynnej sondy
Robisz zdjęcia? Przyślij je do nas foto@egorzowska.pl
eGorzowska - p1016751.jpg
admin ego:
W Jaskini Zbójeckiej
A dziś zabieramy Was do Łagowa, ściślej – do Jaskini ... <czytaj dalej>
admin ego:
Skandynawskie mity
Książka ukazała się 3 kwietnia 2024 r. nakładem #wydawnictwozyskiska. Skandynawskie ... <czytaj dalej>
admin ego radzi:
Alkoholowa mapa Polski
Ponad 95 tys. pijanych kierowców zatrzymała policja w 2023 roku. ... <czytaj dalej>
admin ego radzi:
Filiżanka kawy lub dwie
Czy wiesz, że filiżanka kawy może zdziałać więcej niż tylko ... <czytaj dalej>
Blogujesz? Rób to lokalnie!
Wystarczy jedno kliknięcie w egoBlog
Masz problem?
Napisz do eksperta egoEkspert
Żadna sprawa nie zostanie bez odzewu. Daj znać na eGo Forum
Anonim_8372:
budowa jednostki wojskowej w gorzowie
<czytaj dalej>
Anonim_8372:
ma doswiadczenie w firmie budowlanej poprawiania architektury na małą skalę

cele jakie moge podpowiedzieć
to centrum przesiadkowe <czytaj dalej>
Maria :
Szkoła na MEDAL.BRAWO...



<czytaj dalej>
Anonim_3929:
"Ktoś biegł tą uliczką przed nami, miał jak my
wzrok zdjęty uczuciem;"
(Kamil Kwidziński, pierwszy wers wiersza Jotunheim< <czytaj dalej>
Anonim_9617:
Ciekawe, że depresji nie mają ci, którzy ciężko pracują, którym brakuje do wypłaty, tym, którzy wyprzedają się tym, którzy starają się <czytaj dalej>
 
eGorzowska.pl - e-gazeta Gorzowskiej Agencji Dziennikarskiej