piątek 29 marca 2024     Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
eGorzowska - internetowy dziennik Gorzowskiej Agencji Dziennikarskiej
szukaj    szukaj szukaj
« powrót
Piłem sake z bijącym sercem kobry
Rozmowa z Piotrem Gąsowskim
eGorzowska - 2374_lsI8FfwAv6OoeD8OcSUN.jpgRozmowa z aktorem, piosenkarzem i prezenterem, prowadzącym „Taniec z gwiazdami”, który niedawno obchodził 25-lecie pracy artystycznej Piotrem Gąsowskim.

Jakich perfum pan używa?
– O, proszę pani. To dobre pytanie. Używam wielu. Ze 20 tych rodzajów jest, bo cały czas szukam mojego zapachu. Mam kilka, których używam od wielu lat, a są i takie, które nagle mi się spodobają i potem kojarzą z jakimś pokazem czy fajnymi zdarzeniami. Dziś (rozmawiamy po spektaklu XXVIII Gorzowskich Spotkań Teatralnych – dop. red.) mam na sobie perfumy, których nie można dostać w Polsce. To Abercrombie & Fitch. Kupuje się je w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, linia piżmowata, ale jednocześnie nieciężka, wydaje mi się idealna na tę okazję, jaką dzisiaj mamy. Bardzo długo używałem niebieskiego Bulgari. One są sportowe, lekkie, kojarzą mi się z wakacjami i błękitem nieba. Z cięższych Kenzo, ukochane moje przez lata.

Można powiedzieć, że to luksus. A jak jeszcze zapytam o samochód, okulary, garnitury, buty i inne rzeczy, też pewnie wszystko będzie z wysokiej półki. Ale, nie chodzi mi o to, by się tego wstydzić.
– I ja nie wstydzę się tego. A mówiąc zupełnie poważnie, nauczyłem się już troszeczkę mniej o tym mówić, ponieważ – przykro mi to stwierdzić – żyjemy w takim kraju, w jakim żyjemy i te fakty są często wykorzystywane, żeby podkreślić, że mi się w głowie poprzewracało. Robią to nieprzyjazne media, które szukają sensacji tam, gdzie jej nie ma.

Rozumiem, że chodzi panu o dziennikarską manipulację.

– Wie pani, jest mnóstwo ludzi, którzy robią miliony, gdzieś po garażach tłuką jakieś plastikowe zabawki za ciężkie pieniądze i nikt się nimi nie interesuje. A każde nasze posunięcie, każdy krok jest komentowany.

Boleśnie odbierany?

– No właśnie, tak jest.

Zajmijmy się w takim razie pana interesującym życiem tak normalnie, o pana pasjach, podróżach, dążeniu do wolności. Czym to wszystko jest w życiu człowieka, który śpiewa, tańczy, występuje w teatrze, gra w filmie, ma w sobie wielość dusz, korzeni, krwi, jest po trosze ze wschodniej części świata, kocha amerykańskie perfumy, świetnie się w nich czuje, zagrał kapitalnie osobowość amerykańskiego biegłego księgowego w sztuce „Za rok o tej samej porze”. Jak to wszystko się dzieje?
– Nie ma co tu używać wielkich słów. Ja naprawdę całe życie kieruję się intuicją, która też często mnie zawodzi i na manowce zwodzi. Ale jestem szczęśliwym człowiekiem, ponieważ mam poczucie, że realizuję swoje marzenia z dzieciństwa. Od kiedy pamiętam, chciałem być aktorem. Miałem dziewięć czy dziesięć lat i już chciałem być aktorem. Potem chciałem dostać się do szkoły teatralnej i się dostałem. Chciałem być zaangażowany w teatrze w Warszawie, zostałem zaangażowany. Od dziecka chciałem podróżować – choć to inne czasy były – i teraz, nawet kosztem zawodu – bo jestem w stanie zrezygnować z wielu propozycji, żeby sobie zrealizować to marzenie – podróżuję. Robię to, żeby zaspokoić niepokój, który mam od dziecka, żeby zwiedzić jak najwięcej krajów, bo mnie to najnormalniej w świecie interesuje. I chciałem zaznaczyć, nigdy nie robię tego na pokaz. Nigdy nie myślę, jak to zostanie odebrane. Bardzo często musiałem pokonać wiele przeszkód, nawet pokusy finansowej czy artystycznej, które pojawiały się na mojej drodze, jak ktoś mi zaproponował coś, musiałem powiedzieć „nie”, bo miałem zaplanowany wyjazd. Robię to, bo to jest część mojego życia.

Ostatnie pana podróże to Środkowa Ameryka: Gwatemala, Honduras, Salwador i Nikaragua. Chyba potrafi pan siebie kochać i nagradzać za życie.
– Mnie to oceniać trudno. To byłoby nieobiektywne, ale mogę tylko powiedzieć, że cieszę się, że mam możliwość realizowania tych marzeń i że takie marzenia co i rusz się gdzieś pojawiają. Urodziłem się w Mielcu, takim lotniczym mieście, teraz kończę licencję pilota, i też nie wiem, co z tego wyniknie, ale to jest coś wspaniałego, że mogę coś takiego zrobić. I zdaję sobie sprawę, że się trochę rozdrabniam, ale jestem już tak zakręcony w tym rozdrabnianiu się, w tej realizacji, że tak mi jest ciekawie.

To jest jak smakowanie nowych potraw.
– Wie pani, że tak. A propos potraw: uwielbiam gotować, uwielbiam smakować i co i rusz z tych podróży przywożę jakieś przepisy. Potem zapraszam przyjaciół, gotujemy, szukam – to się nazywa fachowo ingrediencje, ale z tymi ingrediencjami jest u nas coraz łatwiej, bo jest coraz więcej sklepów specjalistycznych, które proponują to, co tam za granicą. Kiedyś nie było oczywiście takich możliwości. Ale mam parę przepisów, którymi się popisuję, a przede wszystkim sam lubię jeść. I potrawa zawsze kojarzy mi się z krajem, w którym jestem.

Co szczególnego znalazło się w pana menu?

– Najróżniejsze rzeczy jadłem, z punktu widzenia Europejczyka często wstrętne i rzeczywiście, niektóre mi nie smakowały, ale powiem, że piłem z wódką sake serce kobry. Jeszcze bijące. I nie można było odmówić, ponieważ to była bardzo kulturowa rzecz i gdyby się tego odmówiło, to znaczyłoby, że to jest afront. A z ich strony, jeśli dostaje się serce takiej żywej kobry, która została zabita, to jest dowód uznania dla gościa. Serce jest niepodzielne i może je wypić tylko jeden z siedzących przy stole.

Jakie wrażenia po tym?
– Przez chwilę człowiek czuje, że ma dwa serca w sobie. Dwa bijące serca. Także ciekawe, ciekawe wrażenie.

Bez której potrawy nie mógłby pan się obejść?
– U mnie nie ma tak. Teraz to się dopiero pochwalę. Ja naprawdę potrafię z niczego coś zrobić. Z niczego, proszę mi uwierzyć.

To znaczy, że gotuje pan sercem?
– (śmiech) Z niczego, proszę mi uwierzyć. Mam na myśli taką rzeczywistość, która nas otacza, gdy akurat Ania (partnerka Piotra Gąsowskiego Anna Głogowska – dop. red.) nie zdąży zrobić zakupów, bo jest zapracowana. Ale w tej lodówce zawsze coś jest. Coś tu, tu, tu, to, śmo i coś zawsze zrobię.

A skąd te umiejętności?

– Myślę, że po mamie, ale też i po tacie, bo tata bardzo fajnie gotuje. Mama zawsze wymyśla, a tata gotuje tradycyjne rzeczy. Ale zawsze bardzo dobre. To jest tak troszeczkę genetycznie. A poza tym, wie pani, zauważyłem, że nie sposób nauczyć gotować kogoś, kto tego nie czuje. To tak jest ze wszystkim, z jakąkolwiek dziedziną techniki czy sztuki. Można go uczyć i uczyć, a on i tak tego nie pojmie.

Jest pan szczęśliwym człowiekiem, bo mógłby być każdym, robić w życiu wiele. I ciągle zdobywa pan nowe umiejętności.
– To prawda, ale też to dzieło przypadku. Np. jak zostałem prowadzącym wielu programów. To się zaczęło lata temu. Prowadziłem Kalambury i Du Bi Du, i Ktoś niezwykle tajemniczy, i Kot w TV4 i parę jeszcze różnych programów. Ja to bardzo lubię robić. To nie ma nic wspólnego z aktorstwem, bo tam występuję pod swoim nazwiskiem i imieniem. I jeśli coś schrzanię, to idzie na mnie. Tam się nie można zasłonić rolą, reżyserem, że on coś źle wymyśli. To się dzieje tu i teraz i ja to nazywam błyskawiczną konfrontacją osobowości, bo nie zawsze umiejętności.

I z tej konfrontacji wychodzi pan zwycięsko…
– Ja, na pewno mogę o sobie powiedzieć, że mam do siebie duży dystans. To mi pomaga w życiu. Oczywiście, bardzo przezywam porażkę, ale nie traktuję tego jako ostateczności. I po jakimś dość szybkim czasie umiem sobie powiedzieć, że widocznie to było po coś. Może trochę patetycznie teraz mówię, ale naprawdę tak uważam.

Urodził się pan w Polsce. Mama jest Rosjanką. Czy pan sobie czasami wyobrażał, co by było, gdyby pan urodził się po tamtej stronie?
– Ja to sobie całe życie wyobrażałem. Ja tam spędziłem wiele lat. Proszę mi wierzyć, to jest dla mnie niezwykle emocjonalna część mojej osobowości. Nie da się w tak krótkim wywiadzie tego określić, ale i tak muszę pani powiedzieć, że nie pamiętam, kiedy komuś powiedziałem tyle rzeczy, co pani. Prószę mi wierzyć, ja trochę uciekam od wywiadów, ale jakoś mnie pani podeszła i gdzieś mi tam miło, w każdym razie intuicyjnie czuję, że powinienem to pani powiedzieć. Kiedy teraz przez dziesięć dni byłem w Moskwie po 28 latach, to była taka bomba emocjonalna. Przypomniałem sobie to wszystko, spotkałem się z rodziną, której nie widziałem 28 lat. Wie pani, ja nawet pamiętam te zapachy – pamiętam zapach metra, pamiętam zapach klatek schodowych – to się niewiele zmieniło, choć Moskwa sama bardzo się zmieniła. To jest w tej chwili nowobogackie miasto, ale to moje serce zostało tam u tych Rosjan. I ja zawsze mówię, że jestem w 49 proc. człowiekiem ze wschodu, niekoniecznie Rosjaninem, bo mam pomieszane ukraińsko-rosyjskie korzenie. Ponieważ jednak urodziłem się w Polsce i mam kartę Polaka, to przeważyło i czuję się bardziej Polakiem niż Rosjaninem, niż obywatelem wschodu. To nie zmienia postaci rzeczy, że mam niezwykły sentyment i dobrze się tam czuję, zresztą jestem dwujęzyczny.

Może ma pan plany związane z tamtą stroną świata? Czy chciałby pan coś szczególnego tam zrobić?

– Już pani mówię. To nawet nie dla siebie chcę zrobić, ale właśnie dla mamy. Chciałbym zagrać w filmie. I nic więcej nie powiem. Ale jestem na dobrej drodze. Nie ma co o tym pisać, żeby nie zapeszać, ale być może taka rzecz będzie miała miejsce w niedalekiej przyszłości. Ja bym bardzo chciał, bo traktuję to niezwykle sentymentalnie. W ogóle nieambicjonalnie. Nie myślę tu o żadnej sławie czy pieniądzach, ale bardziej o tym, żeby mama zobaczyła mnie w jednej z ról.

A czegoś pan się boi w życiu?
– To co powiem pani, to będzie bardzo poważne. Zawsze bałem się śmierci, ale w takim sensie, że im dłużej żyję, tym więcej mnie interesuje i tak się martwię, taką mam w sobie niecierpliwość dziecięcą, że tego wszystkiego, co chcę, nie zdążę zrobić.

Dziękuję.
Rozmawiała Hanna Kaup
Foto Hanna Kaup


pilem sake z bijacym sercem kobry, zdjęcie 1/5

pilem sake z bijacym sercem kobry, zdjęcie 2/5

pilem sake z bijacym sercem kobry, zdjęcie 3/5

pilem sake z bijacym sercem kobry, zdjęcie 4/5

pilem sake z bijacym sercem kobry, zdjęcie 5/5


8 marca 2012 07:14, admin ego
« powrót
Dodaj komentarz:

Twoje imię:
 
Komunikacja miejska w święta

Miejski Zakład Komunikacji w Gorzowie Wielkopolskim informuje o funkcjonowaniu komunikacji miejskiej w okresie Świąt Wielkanocnych. 30 marca (sobota): linie tramwajowe nr 1, ... <czytaj dalej>
II etap prac
28 marca rozpocznie się II etap prac na skrzyżowaniu ulic: Słowiańskiej, Żwirowej, Roosevelta i Kosynierów Gdyńskich. W czwartek (28 marca), na ... <czytaj dalej>
Wielki Tydzień
W Wielki Czwartek (28 marca) o godz. 10.00 w katedrze gorzowskiej bp Tadeusz Lityński będzie przewodniczył mszy św., podczas której ... <czytaj dalej>
Negocjacje rolników z rządem
Delegacja protestu rolników z S3 węzeł Myślibórz obejmującego trzy powiaty: gryfiński, myśliborski i pyrzycki brała udział wczoraj w negocjacjach pomiędzy ... <czytaj dalej>
Przeglądaj cały katalog lub dodaj swoją firmę
Niemyt Julia Grupa Finansowa Gwarancja

ul. Nadbrzeżna 17 /24, Gorzów Wlkp.
tel. 95 722 31 20
branża: Finansowanie, kredyty - doradztwo <czytaj dalej>
"Em-Ma" Mariusz Emerle

ul. Marcinkowskiego 119 lok. 6, Gorzów Wlkp.
tel. 95 720 58 59
branża: Budowlane usługi - wykonanie pod klucz <czytaj dalej>
"Roma" Dorota Hulicka

ul. Nadbrzeżna 12, Gorzów Wlkp.
tel. 95 722 80 21
branża: Odzież - detal <czytaj dalej>

Trudna walka o siebie
KIno Helios na świąteczny czas proponuje różnorodne gatunkowo filmy. Moż ... <czytaj dalej>
Teraz Teatr
Orędzie Jona Fossego na Międzynarodowy Dzień Teatru 2024 pt. "Sztuka ... <czytaj dalej>
Koniecznie czytajcie Pegaz Lubuski
Pierwszemu w tym roku numerowi czasopisma literackiego Pegaz Lubuski pod ... <czytaj dalej>
II etap prac
28 marca rozpocznie się II etap prac na skrzyżowaniu ulic: ... <czytaj dalej>
Kalendarium eventów
« marzec 2024 »
P W Ś C P S N
    
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
dodaj: imprezy@egorzowska.pl
Mała wielka sprawa
eGorzowska - adminfoto_admin.jpg
admin ego:
Piękna inicjatywa w brzydkim mieście
Znany gorzowski lekarz Ireneusz Czerniec zaprosił w niedzielę kandydatów do Rady Miasta, dziennikarzy oraz mieszkańców na spacer ulicami śródmieścia. „Porozmawiajmy i zobaczmy, cóż dobrego możemy zrobić dla naszego miasta, w celu ... <czytaj dalej>
Bez korzeni nie zakwitniesz
Archiwa Państwowe oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej zapraszają uczniów klas 4-7 <czytaj dalej>
Kto zdobędzie mural dla szkoły
Murale Pamięci „Dumni z Powstańców” to ogólnopolski konkurs dla szkół <czytaj dalej>

aktualnie nie ma żadnej czynnej sondy
Robisz zdjęcia? Przyślij je do nas foto@egorzowska.pl
eGorzowska - dsc_0769.jpg
admin ego:
Wielkanoc w Danii
Wielkanoc (Påske) trwa w Danii już od wczoraj. Nie, żeby ... <czytaj dalej>
admin ego:
Szkoła wymaga zmian
Jak dobrze, że nie jesteśmy maturzystami. Pisze do mnie nauczycielka akademicka, ... <czytaj dalej>
admin ego radzi:
Filiżanka kawy lub dwie
Czy wiesz, że filiżanka kawy może zdziałać więcej niż tylko ... <czytaj dalej>
admin ego radzi:
Wystarczą dane
Oszuści nie muszą wcale kraść portfela. Wystarczy, że zdobędą Twoje ... <czytaj dalej>
Blogujesz? Rób to lokalnie!
Wystarczy jedno kliknięcie w egoBlog
Masz problem?
Napisz do eksperta egoEkspert
Żadna sprawa nie zostanie bez odzewu. Daj znać na eGo Forum
Anonim_4788:
Ci radni są do d..y wszyscy <czytaj dalej>
Anonim_4788:
Słusznie odjęto punkty. Cyjanek to nie morfina. Pisać o czymś czego się nie wi to zwymyślanie i brak wiedzy więc punkty jak najbardziej uzasadn <czytaj dalej>
Anonim_2329:
Zgadzam sie z oceną radnych.. Jestem emerytem, ale takiego bałąganu nie było, takiego tumiwisizmu. Ci radni powinni się wstydzic, że nie pilnowa <czytaj dalej>
FFFF:
Czy Ci bezRadni nie widzieli, nie chcieli widzieć jakości prac w centrum, parku Róż, dmuchania biurokracji w Urzedzie i spółkach, przedłużanyc <czytaj dalej>
Anonim_4777:
Wszyscy ci kandydaci......porownywac nazwiska, KRS i z własnych źródeł. To jest skok na kasę, dlatego głosujmy na .....niewidocznych. <czytaj dalej>
 
eGorzowska.pl - e-gazeta Gorzowskiej Agencji Dziennikarskiej