zygmunt_marek_piechocki BLOG
Jestem za Muzyką!
(zdaniem melomana)
Kiedy z Muzykami przeprowadzałem wywiady, które w formie opowiadań o sobie są prezentowane na stronie Filharmonii Gorzowskiej, zadawałem wszystkim te same dwa pytania: Czy czują się artystami i jak radzą sobie z realnością życia codziennego? Bo, proszę przeczytać, co pisze o znaczeniu słowa „artysta” Leszek Żuliński, poeta i krytyk literacki. „Poeta”, więc człowiek, który „widzi więcej”:
„Artysta? Ach, zawsze kiedy pojawia się w mojej głowie to słowo, zaraz za nim także to zdanie Krasińskiego z „Nie-Boskiej komedii”: Przez ciebie płynie strumień piękności, ale ty sam nie jesteś pięknością... Ono „uczłowiecza” artystę, zdejmuje go z piedestału, oddaje sztukę w ręce nas wszystkich, ułomnych i niedoskonałych...
Myślę, że artystą jest ten, kto odczuwa potrzebę autoekspresji. Nazwać siebie i świat słowem, obrazem, dźwiękiem, kształtem to znaczy: utrwalić go. Także wykreować, bowiem każdy akt artystyczny jest samostwarzaniem siebie. Sztuka jest również aktem mądrości – artysta szuka swojej prawdy i porządkuje ją w chaosie świata. Artysta żyje podwójnie – w realności i imaginacji. Miesza je ze sobą, czym powiększa przestrzeń swoją i swoich odbiorców...”
Żadna osoba nie powiedziała wprost, że jest artystą. Kluczono, przywołując stany uniesienia po dobrym, znakomitym wspólnym wykonaniu dzieła muzycznego. Wspólnym - więc dyrygenta, muzyków, no i słuchaczy, którzy w pewnym stopniu są również współtwórcami co najmniej atmosfery zasłuchania, tak potrzebnej aury współistnienia odtwórców i odbiorców.
A co mówi Wikipedia o słowie „artysta”?
Artysta – osoba tworząca (wykonująca) przedmioty materialne lub utwory niematerialne mające cechy dzieła sztuki. Artysta – twórca tym różni się od rzemieślnika – odtwórcy, że swoje dzieła tworzy w oparciu o własną koncepcję, nadając im niepowtarzalny charakter.
I tutaj rodzi się pytanie: czy odtwarzanie Muzyki, czyjegoś zapisu nutowego, kolejnym ich powtarzaniem (z wyjątkiem wykonania premierowego – może nawet z udziałem kompozytora) jest dziełem sztuki, a ci, którzy je odtwarzają – artystami? Sądzę, że w pewnych przypadkach tak. To wykonania, które przechodzą do historii Muzyki, jako genialne. Jako te, który poruszyły dogłębnie nasze zmysły, wrażliwość – niezapomniane kreacje pianistów w Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim czy symfoniczne dzieła pod batutami najwybitniejszych dyrygentów, że wymienię te mi najbliższe.
Dyrygent. A więc ten, który nadaje wykonywanemu dziełu swój niepowtarzalny charakter, daje swoją wrażliwość, pojmowanie zapisu, sposobu narracji, a nade wszystko intencji autora. Tu ważnym, sądzę, są konotacje związane z powstaniem utworu – np. u Jeana Sibeliusa znajomość mitów fińskich zawartych w Kalevali, a które Kompozytor „opowiada” w swojej Muzyce.
Dyrygent stoi na straży poprawności wykonania, jakości brzmienia poszczególnych instrumentów, właściwego tempa czy wejść poszczególnych instrumentów, modulacją. Nade wszystko jednak, nad sprawieniem by oddać dzieło skończone, zapewnić słuchaczom pełen komfort odbioru, usatysfakcjonować ich wrażliwość. Nagrodą i widomym znakiem, że tak było – aplauz i krzyki z widowni – bravo, bravissimo (w naszej Gorzowskiej Filharmonii jakoś nie przyjęło się takie okazywanie akceptacji, owszem często wstajemy na znak ukontentowania, honorujemy dyrygenta (dyrygentkę), muzyków). Osobiście, kiedyś, po wykonaniu Symfonii e-moll op. 39. Jeana Sibeliusa pod batutą Pani Moniki Wolińskiej krzyknąłem „brawo”. W dość prześmiewczy sposób, w Internecie, oceniono mój „występ”.
Dlaczego o tym piszę? Otóż w ostatnich dniach wiele razy słyszałem to słowo „artysta”, używane, by nobilitować w ten sposób osoby, które są zawodowymi muzykami – „magistrami sztuki muzycznej”, a które o sobie same tak nie mówiły.
Nie będę komentował wydarzeń w naszej Filharmonii. Ja jestem od słuchania Muzyki, nie od oceniania ludzi tam pracujących. Choć przecież mam swoje sympatie.
Może, nim ostatni akapit przytoczę, anegdotę o ks. prof. Józefie Tischnerze. Otóż poproszono Go o wygłoszenie kazania (nie pomnę już gdzie to było i z jakiej okazji ta msza św.). W każdym bądź razie ks. Tischner wszedł na ambonę, milczał dość długo, po czym powiedział jedno słowo: „chamiejemy”. Nie wiem, czy ks. Tischner miał tytuł uczelniany czy prezydencki, ale podoba mi się ta homilia. Zwłaszcza że powiedział to słowo w liczbie mnogiej! Więc i mnie to dotyczy.
I na zakończenie (do przemyślenia) trzy cytaty. Z Witolda Gombrowicza: „Artystą jest się dlatego, że się wie coś, czego inni nie wiedzą” i z Św. Augustyna: „Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską”. I ostatni, który nieco odsłania moje sympatie – ks. Piotra Skargi: „Prawa nie mają żadnych namiętności i uwieść się krzywo nie dadzą”.
Z. Marek Piechocki
foto alegoria Muzyki Wikipedia
5 września 2016 22:16, Marek Z. Piechocki
Dodaj komentarz:
II etap prac
28 marca rozpocznie się II etap prac na skrzyżowaniu ulic: Słowiańskiej, Żwirowej, Roosevelta i Kosynierów Gdyńskich.
W czwartek (28 marca), na ...
<czytaj dalej>Wielki Tydzień
W Wielki Czwartek (28 marca) o godz. 10.00 w katedrze gorzowskiej bp Tadeusz Lityński będzie przewodniczył mszy św., podczas której ...
<czytaj dalej>Negocjacje rolników z rządem
Delegacja protestu rolników z S3 węzeł Myślibórz obejmującego trzy powiaty: gryfiński, myśliborski i pyrzycki brała udział wczoraj w negocjacjach pomiędzy ...
<czytaj dalej>Kalwaria Rokitniańska
W piątek 22 marca diecezjalne sanktuarium maryjne w Rokitnie zaprasza do udziału w nabożeństwie Kalwarii Rokitniańskiej urządzanym tradycyjnie w tygodniu ...
<czytaj dalej>